czwartek, 27 grudnia 2012

Czas tak szybko biegnie.....

Trudno nad nim nadążyć, nie zdążymy się zorientować jak już nie ma świąt i trzeba wracać do szarej rzeczywistości. Święta minęły spokojnie i rodzinnie , czasem w rozmowach czasem w milczeniu ale razem. Dzieci oczywiście najbardziej cieszyły się z prezentów, ale już po mojej 5-letniej córce widać było że tym razem już odczuwała całą atmosferę przygotowań i Wigilijnej Wieczerzy. Borysek jeszcze mały więc biegał pod stołem nie zważając na upomnienia :) Leniwie to nie było, zawsze trzeba było coś przygotować do jedzenia więc co się z tym wiąże ogromne obżarstwo :) Szlak trafiło moją dietę i rygor posiłkowy heheheh. A co tam!!! Święta są raz w roku można sobie pozwolić!!teraz się trzeba wsiąść za siebie hihi :) Z teściową leciałyśmy  na Werdinach hehehhe oj już nie ta wątroba  hehehhehe ;)
Dziś moje dzieciaki pojechały na 10 dni do Wałbrzycha z teściami na ferie zimowe :) Ja odpocznę to na pewno psychicznie i spokojnie nadrobię prace u zwierząt. Sylwestra spędzamy z Tomkiem sami w domku nie należymy do osób lubiących imprezy masowe wolimy w domu na spokojnie :)
Świąteczne rodzinne  zdjęcie :)
Stroik mojego wykonania na drzwi wejściowe :)

I na koniec moja mała domowa Orkiestra :)
Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie oraz witam nowych obserwatorów :)

niedziela, 23 grudnia 2012

Życzenia w czterech kolorach

        Czas Bożego Narodzenia to czas czterech kolorów:
- Czerwony-to kolor królewski, kolor miłości
- Biały -kolor czystości
- Zielony -kolor nadziei
- kolor żółty ( złoty) -kolor dobrostanu, kolor zboża
Życzę Wam Świąt w czterech kolorach by w Waszych sercach był czerwony, w myślach biały i zielony, żółty na Waszych dłoniach. By  ten czas wypełnił Was miłością i dał chwile spokoju w gronie rodzinnym.



czwartek, 20 grudnia 2012

Jasełka

Ostatnio dość rodzinnie u mnie na blogu ale taki nadszedł czas, że więcej spędza się z rodziną w domu niż na dworze wśród pracy. Śnieg zniknął w przeciągu kilku godzin, nastała "chlupa", ciapa i fikołki w gumowcach na rozdeptanym błocie. Mimo takiej nie przyjemnej pogody mam nadzieje, że do Świąt śnieg spadnie i nastanie ta wspaniała atmosfera zimy :) W tym tygodniu wszyscy pewnie zaganiani i pochłonięci w porządkach i przygotowaniach.... ja od poniedziałku nic już nie mam do zrobienia jedynie czekam na sobotę by zacząć kucharzyć :) Co roku robiłam wszystko w biegu w tym postanowiłam, że spokojnie zacznę grubo ponad tydzień przed by nie zwariować i udało się najważniejsze by dobrze prace wy planować :) Wracając do tematu odbyły się dziś Jasełka w przedszkolu , my jako Rodzice dumni z naszych pociech staliśmy z aparatem i na zmianę filmowaliśmy nasze dziecię Wiktorie która była Aniołem nr 2 heheh Borys przesiedział na moich kolanach cały występ i nawet w głowie mu nie było założyć strój Murzynka. Hmmm.... nie mówiąc że wczoraj do późnej nocy robiłam mu czarną perukę a tata był za manekina co skończyło się na moich nerwach a jego śnie na siedząco heheheh. Z rana jeszcze biegiem do sklepu po zamówiony szal w panterkę by przewiązać mu w pasie na znak zasłonięcia tego i owego. Nic!! klapa!! założyć nie chciał i nawet udziału w występie nie miał zamiaru wziąć. No nic takie jego prawo toż to tylko 3 latek. Wiktoria za to pięknie powiedziała swoje kwestie których uczuła się cały tydzień pilnie z mamą rano w trakcie czesania hehehhe. Uwierzcie mi z nią tak łatwo nie jest przy czesaniu więc trochę nam zeszło hehehhe. Mama i tata byli dumni !!! :)

Pozdrawiam serdecznie !!

sobota, 15 grudnia 2012

Przygotowania do Świąt

Cały tydzień zajęły mi porządki przedświąteczne w domu,  zawsze się sprząta ale takie generalne porządki sprawiają mi radość wiedząc, że to na te kilka dni radości. W sumie święta mijają bardzo szybko najcudowniejsze są te dwa tygodnie przed kiedy szykujemy cały dom , sprzątamy, ogarniamy, zdobimy i czekamy na Wigilię :) Zawsze te święta bardzo przeżywam i ciesze się na ich przyjście jak dziecko. Od rana dziś sprzątaliśmy jeszcze z Tomkiem by wieczorem zabrać się za ubieranie choinki :) Taka u nas tradycja choinka jest najpóźniej tydzień przed świętami :) Oczywiście dziś zdobiliśmy także pierniczki, połowa trafiła do zadowolonych buziek moich dzieciaków ale frajdę sprawiło nie tylko im ale i nam bazgranie się w lukrze i oblizywanie palów hehehhe :)



Pozdrawiam !!!

Kłusownicy wolnego nie mają

Wiem! świata nie zmienię, nie zbawię, ale choć trochę próbuje. Tydzień czasu nie byłam na zwiadach w małym lasku obok. W sumie to teren zalesionego dziko pola należącego do gminy ale tam zawsze kręcą się kłusownicy polujący na dzikie zwierzęta. Odkąd tu mieszkam zaczęły się pokazywać małe stada i ptactwa bo pilnuje by im nic nie zagrażało jak tylko potrafię. Tylko tydzień  mnie tam nie było normalnie chodzę na zwiady dwa razy w tygodniu usuwając pułapki na kuropatwy, bażanty, wnyki na dziki, łanie. Ten jeden raz mnie nie było i dziś znalazłam głowę dzika, wokoło pełno krwi i ślady butów . Smutny to widok :( U nas w rejonie dzik to rzadki widok przez 4 lata widziałam może dwie sztuki :( Ehh

niedziela, 9 grudnia 2012

OH bym zapomniała... był u nas MIKOŁAJ!!!

U dziadka zawitał Gość wyczekiwany przez cały rok :)





Mamusia prezent też dostała ale był pod poduszką, tym razem trzeba było pomóc Boryskowi, był bardzo ciężki   :)
Do widzenia Święty Mikołaju :)!!!!

My sie zimy nie boimy :)))

Mróz trzeszczy szronem na oknach a my zamiast grzać się w ciepłym domu szalejemy wśród śniegu. Jak dzieci zapomnieliśmy o obowiązkach, ograniczeniach, rzuciliśmy się w wir zabawy i radości z zimy. Mimo, że grzeję się teraz przy kaloryferze popijając sobie gorące kakao zerkam co chwile za okno czując chwile melancholii nadchodzących świąt :)
 Kocham ten moment jak dochodzi do mnie, że ten cudowny czas nadchodzi. Zacznie się generalne rodzinne sprzątanie domu, ubieranie choinki, pieczenie pierników i ten wszech obecny zapach świątecznych zapachów.
Rozmarzyłam się..... Święta przeżywam zawsze bardzo mocno fizycznie jak i duchowo, wyostrzają się wszystkie zmysły. Piękny czas dla rodziny, czas by naprawić wiele złego, odwrócić słowa które się powiedziało i naprawić czyny które się wyrządziło by przy wigilijnym stole w blasku świec czuć, że rodzina nabrała siły i splątała się kolejną nicią spójności i miłości.

Miłej niedzieli.Pozdrawiam.

środa, 5 grudnia 2012

Zaległości

Długo mnie nie było, ale brakowało mi weny do pisania i ogólnie nie było o czym . Przewijam się teraz przez spore problemy rodzinne i pochłonęło mnie to zbyt głęboko. Bilansem ostatniego miesiąca  jest -15 kg ( co mnie cieszy!!!!) problem ze snem i ogólnie jakoś miałam mało chęci do działania, ale myślę że pozbierałam się i ruszyłam ostro do pracy. Przecież idą święta a ostatnie przymrozki i opady śniegu przypominają nam o tym szczególnie :) Zanim jednak zabrałam się do prac świątecznych musiałam zaopatrzyć się w siano dla kóz co było nie lada wyzwaniem heheheh pół tonowa bal siana przewieziona przyczepą stała dwa dni na podwórzu czekając na siłę dwóch mężczyzn i moją by ją zrzucić i przetoczyć do garażu  :) Sianko więc już jest i moja głowa spokojna by kózki miały co pałaszować na co dzień.

 Koźlęta Mani sprzedałam za dość dobrą cenę, poszły w dobre ręce teraz zaczęło się dojenie dwa razy dziennie Mani. Choć ona przyzwyczajona, że dobieram jej się do cycusi ;) ale w dojeniu łatwo nie jest, małe wymię strzyki krótkie - udręka!! Dziś zakończyłam całkowicie ubój zwierząt, najtrudniej było z "bykami" indykami nie jest to łatwe i bardzo pracochłonne tym bardziej że ubijałam 4sztuki w jeden dzień. Zamrażalnik pęka w szwach nawet palca nie dało by się wcisnąć. Na zimę zapasy są więc i o świętach ze spokojną głową można myśleć. Nasz Sake wczoraj przeszedł kastrację i nawet nie wiedziałam, że obudzenie się kota po narkozie wygląda tak dramatycznie. Weterynarz mnie przygotował na taki obrazek ale mały szok przeżyłam. W ogromnym zdziwieniu byłam, że ten mały ryży urwis jest tak za mną!! Ledwie chodził, przewracał się a cały czas za mną z ledwością dał znać że chce na kolana i przespał tak na moich zdrętwiałych nogach kilka godzin. Dziś już ma się lepiej :) Któż nam jest wstanie okazać taką wierność, przywiązanie i empatie  jak zwierzę ? NIKT !!! Człowiek jest tak kruchy w tych pozytywnych odruchach zbyt wygodny na chwile wysiłku. Tak poruszając ten temat choć pewnie pisze chaotycznie bardzo jestem wdzięczna pewnemu znajomemu z okolicznej wsi który nie tylko zaraził się ode mnie miłością i chęcią hodowli do kóz ale i jest pełen takich rzadko spotykanych normalnych ludzkich odruchów gdyż to sianko dostałam od niego na tzw. "pożyczenie" ;) Miło!! :D
Chciałam się też wam pochwalić wygraną :)

 Jakiś czas temu wzięłam udział w konkursie Provident-a, tak w sumie na odwal napisałam to opowiadanie i tak jakoś wyszło że wygrałam :) A o to nagrody i dyplom:) Zostałam zabrana przez kierowniczkę oddziału w Częstochowie do Warszawy na bankiet i oficjalne wręczenie nagrody :) Przynajmniej się wyrwałam na kilka godzin i miło spędziłam czas :) heheheh Przypomniałam sobie jak się "gada" po angielsku gdyż wręczyli mi nagrodę prezesi Anglicy którzy kierują oddziałem w Polsce :) a co tam!! trzeba się pochwalić :)Wygrałam robot kuchenny, toster,czajnik i ekspres do kawy :)
A tak na zakończenie moje kozy zimy się nie boją :)
Pozdrawiam Was wszystkich czytających serdecznie!!!

niedziela, 25 listopada 2012

Kolejne narodziny

To były chwile wzruszeń refleksji że czas tak szybko ucieka :) 5 lat minęło a ja nadal pamiętam jak ją przynieśli mi po kilku godzinach czekania po operacji w tej niebieskiej czapeczce i to uczucie że jest moja, jedyna, ukochana i wyczekiwana . Pamiętam jaka byłam szczęśliwa, że mogę ją utulić, zobaczyć, poczuć i ukochać że jest przy mnie tak blisko, Widzę jej rysy twarzy, jej małe ściśnięte dłonie. Kocham ten moment gdy dochodzi do mnie jak cudownie mieć dzieci :) Pozdrawiam was serdecznie :) To mój czas radości i dumy z mojej córci :) !!!!!

sobota, 24 listopada 2012

Tort na zamówienie

Witajcie!! Dziś było bardzo pracowicie, w domu bo w domu ale z efektów jestem naprawdę zadowolona :))))
Jak się domyślacie tort jest dla pana i mam nadzieje, że z niespodzianki będzie zadowolony :)) Tort jest o smaku ananasowo - morelowym z bitą śmietaną przekładany ananasami :)



niedziela, 18 listopada 2012

Wyżyłam się !!

Cóż to był za weekend ahhhhh :) Całymi dniami na dworze pracując jak mróweczka :) Trochę w ogrodzie,trochę  przy kwiatach, troszkę posprzątałam u zwierząt a i troszkę elektrykiem byłam i monterem pastucha :) Ohh jak mi tego brakowało!! a ja jak nie pracuje to nie żyję heheh przynajmniej nie czuję, że żyję :)
Na pastwisku skończyła się trawka, zwinęłam więc linkę by nie zniszczyła się w trakcie zimy i tak naraziłam się Tomkowi bo owy pastuch zamontowałam na jego ukochanej trawce na podwórku. Zgrzytał zębami ale argumenty typu - "kupki to nawóz" przebiły krzywy zgryz :) Wpierw stałam i oglądałam jak on to zamontował na pastwisku by nie spalić urządzenia :) Popatrzyłam, polukałam i stwierdziłam- Ok! nie ma nic trudnego !! Pastuch zamontowany a kózki szczęśliwe skubią jeszcze zieloną trawkę. Musze coś wymyślić bo siano niknie migiem i musze znów zamówić kolejne tony. Tak podsumowując-
 stado 9 sztuk od września tonę siana wtrabiła !!! Coś z tym moim kalkulowaniem jest nie tak albo one taki apetyt mają ponad miarę heheheh :) A co tam będę im żałować tylko coś kaska z portfela ucieka hmyyyy ;)
Kuba z Baśką za stodołą wcinali listki malin :) Muszę go trzymać osobno od młodych mam bo coś im w głowie znów zaciążyć heheh :) A tak na koniec o dużym byczku co nadal do cyca mamy biegnie ;)
Miłego tygodnia !!!

czwartek, 15 listopada 2012

Kwarantanna

Jestem na ciągłej kwarantannie przed światem uwięziona, bo tak ostatnio się czuje jak dziki ptak w klatce. Ciągle tkwię w domu z dziećmi bo jak nie one chore to ja i po tak długim czasie siedzenia na tyłku przed telewizorem czuje, że odchodzi mi chęć do działania. Praca w ogrodzie przed zimą nadal czeka, u zwierząt bywam na chwilę kilka razy dziennie by dać jeść,pić, sprawdzić czy jest ok i znów biegiem lecę do domu ze strachem co te moje małe brzdące wykombinowały. Brak ciągłego ruchu daje mi we znaki, zniknęła chęć działania i rozwijania się.... przyszedł czas na jałowe chwile. Trochę posprzątam, trochę poczytam, trochę pobawię się z dziećmi coś tam ugotuję i tak w kółko. Nie jestem stworzona do "nic nie robienia:" zaczynam wariować i śmieje się w duchu, że jak się coś szybko nie zmieni przejdę na psychotropy hehehhe. Ledwie się zmobilizowałam by coś  napisać, bo o czym ??
W przyszłym tygodniu są urodzinki Wiktorii kończy już 5 lat nawet nie zdarzyłam zauważyć kiedy tak urosła :) Wymyśliła, że chce tort w kształcie serca , ufff jaka była moja radość bo bałam się że w tym roku będę musiała robić zamki z uwięzionymi księżniczkami w wierzy hehehhe ;) Mam także w tym samym czasie zamówienie na tort dla znajomej na urodziny męża więc pracy będę miała sporo. Jak tylko zrobię torty opublikuje zdjęcia na blogu :)
Ostatnio zrobiłam koszyk z papierowej wikliny chciałabym zrobić prostokątne pudełko ale w necie słabo z przykładami a jak już są to tylko wykonane piękne i gotowe .

 Mam nadzieje, że u was bardziej pracowicie niż u mnie :) Jak to ja mówię: "praca uszlachetnia" :)
Pozdrawiam serdecznie !!!

piątek, 9 listopada 2012

Dżem dyniowy - przepis

Witajcie bardzo was przepraszam że dopiero teraz ale mam ciągły problem z moim staruszkiem kopem który musi zostać jak najszybciej wymieniony na lepszy nowszy model. Naprawa się nie opłaca koszt był by większy niż zakup nowszego używanego ehehhe :) Dziś udało mi się go ruszyć i jak na razie nie pada więc wykorzystam sytuację i napisze przepis na ten pyszny dżemik.

Składniki

  • 2 kg dyni
  • 350-450 g cukru
  • sok z cytryny
  • 1 łyżeczka cukru z wanilią ( ja przygotowuję to sama ścieram laskę wanilii do słoiczka z drobnym cukrem wymieszać i zostawić na dwa dni)  
  • dwie galaretki cytrynowe lub pomarańczowe
Dynię obieram ze skórki. A potem kroję w niewielką kostkę. Wkładam do garnka, dodaję sok z cytryny do tego cukier i gotuję. Kiedy dynia zmięknie to rozgniatam ją lekko ugniataczem do puree, doprawiam cukrem waniliowym i jeszcze ewentualnie dodaję cukru do smaku.Na koniec odstawiam z gazu i dodaję galaretki energicznie mieszając.
Nakładam do gorących, wyparzonych słoików. Ja słoiki zawsze „wyparzam” w piekarniku nastawionym do 100°C przez kilkanaście minut.
Po nałożeniu dżemu czyszczę rant słoików spirytusem, zakręcam i wstawiam do piekarnika ustawionego na 80 stopni i pasteryzuję 60 min.. Smacznego.Wybaczcie że bez zdjęć ale mój dziadziuś tego nie udźwignie :) Pozdrawiam i miłego weekedu życzę.
Ps. cieszę się, że do wielu osób paczki doszły nie uszkodzone jednak te osoby które otrzymały zniszczone słoiczki czy wiklinowe ozdoby prześlę jak najszybciej będę mogła nowe.

Słoiczki z dżemem dyniowym

Witajcie!!
 wysłałam do wszystkich osób słoiczki z dżemem dyniowym. Bardzo proszę by osoby które nie wspomniały na blogu o paczuszce ode mnie dały mi znać e mailem czy doszły i w jakim były stanie. Ostatnio mam nieprzyjemne przygody z pocztą dlatego wolałabym wiedzieć w jakim stanie doszły. Jeśli zostały uszkodzone w jakikolwiek sposób dajcie mi znać prześle nowe. Wysyłam różne paczuszki od lata ale ostatnio to jakaś plaga z problemami za co przepraszam. Pozdrawiam

niedziela, 4 listopada 2012

Do góry nogami

Weekend minął tak jak należy czyli sobota pracowicie a niedziela na błogim lenistwie. Postanowiłam choć jeden dzień w tygodniu odpocząć i się zrelaksować, a jak!! należy mi się toż idą wakacje :) Aby wakacje były mniej stresowe trzeba się do niej dobrze przygotować. Od jakiegoś czasu w każdą wolną sobotę Tomek zwozi drewno z wycinki, to co widać na zdjęciu to nawet nie jedna czwarta tego co trzeba zwieść. Szybciej by szło gdybyśmy mieli ciągnik i dużą przyczepę a tak mój kochany "Walduś" ciągnie małą przyczepkę po kilka kursów i idzie to jak idzie.



Znów ktoś podrzucił mi małego kotka, ludzie to jednak są brutalni. Czy to nie łatwiej przyjść pogadać i poprosić o przyjęcie kotka niż rzucać nim tak mocno aż uderza główką o coś twardego?? Czy to takie trudne przyznać się do błędu niż krzywdzić małe bezbronne kocię ?? Maluszka usłyszałam jak z wielkim piskiem wylądował na podjeździe (w tym momencie doiłam) wyleciałam z budynku i rozejrzałam się, było ciemno nic nie widziałam i pomyślałam że te moje kocurki znów walczyły o myszkę lub smakowity kąsek. Po udoju poszłam dołożyć do pieca i usłyszałam pod drzwiami miauczenie tak żałosne. Otworzyłam drzwi a mały kociak wszedł i utulił się do moich nóg. Byłam przerażona jak zobaczyłam płynącą krew z nozdrzy. Malucha wytarłam napoiłam mlekiem i nakarmiłam. Dziś czuję się już lepiej ale okropnie kicha i miauczy przy tym jakby go bolało. Jutro ma być u mnie weterynarz na odrobaczanie i podanie leków Mani której zapalenie się nawróciło to obejrzy malucha i może mu coś poda. Śliczny jest, nie boi się ludzi ani psów widać że chowany w domu bo dobrze odżywiony... ale jak można tak potraktował zwierze ? Okropieństwo!!! 
Świat to jednak wywrócił się do góry nogami........ Ja odnaleźć się w tym nie mogę.....

W sobotę ubijałam z babcią gęsi i kaczki na sprzedaż, pogłaskałam je i ułożyłam do lodówkowego snu .... Pozdrawiam serdecznie !!

czwartek, 1 listopada 2012

......

Rano obudziła mnie córka stała tuż nade mną i z pytającą miną powiedziała: " Mamusiu i jak upiekłaś mi ciasto?" Oczywiście do 2 w nocy robiłam obiecane ciacho i tak marzyło mi się by odespać a ta malutka minka otworzyła mi oczy tak wcześnie. Wykorzystując fakt, że Tomek był w domu a jego pole spania było już wolne  powiedziałam: "idź do taty niech ci da" heheh Przepis znajdziecie na tej stronce.
Moje ciacho bardziej żóte niż białe jak łabędź ale to za sprawą kaczych jaj :)



Ława skończona a dzieci przeszczęśliwe. Jedyne teraz o czym myślę:  "to jak długo będzie wyglądała tak dobrze? czy to mój syn nie wymyśli przypadkiem jak tu ją rozmontować do pierwotnej formy ???" Ciekawa jestem ;)



Dzisiejszy dzień spędziliśmy w domu, nie było chodzenia po zatłoczonych cmentarzach czy rodzimych obiadów. Dzieci chore to i tyłek na swoim fotelu zostaje i w sumie nie było mi żal gdy za oknem lało jak z cebra. W Święto Wszystkich Świętych  przypomina mi się dzieciństwo gdy po kilku godzinach odwiedzania grobów rodzinnych zbieraliśmy się wszyscy przy stole na domowym obiedzie u babci. Ten zapach i smak obiadów babci pamiętam do dziś.... szkoda, że te czasy już nie są tak rodzinne i zdyscyplinowane jak kiedyś. Rodzina była podstawą każdy ubierał się rano by iść na cmentarz żaden grób nie był pominięty, kwiaty i znicze w dużych torbach dźwigał mój tato i zawsze kłóciliśmy się która to była alejka. Oczywiście babcia szła przodem i kierowała nas zawsze błędnie a tata denerwował się że znów błądzimy :)  Teraz już nie jest tak samo, każdy żyje swoim egoistycznym trybem a te wartości rodzinne rozmyły się gdzieś w chwili gdy dorosłam do swojej drogi. I powiem wam, że jest mi wstyd że od sześciu lat w ten dzień nie byłam na grobach rodzinnych oczywiście przed lub po nadrabiało się ale to nie to samo przecież. Zawsze był powód bo to jestem w ciąży i źle się czuję, bo  mam małe dziecko a pada, bo dzieciaki chore lub ja lub Tomek i tak co roku. Wstyd mi ale potrafię przyznać się do tego wstydu przed sobą i przed wami. Co  roku obiecuję sobie, że za rok będzie inaczej. Tyle wartości wpoili mi rodzicie, nauczyli tradycji i pamięci a jednak współcześnie nawaliłam na całej linii..
Do następnego!! Pozdrawiam

środa, 31 października 2012

Ktoś poprawił mi dziś humor !! :)

Pokazało się słoneczko, zrobiło się cieplej a śnieg stopniał, powinnam się cieszyć bo idealnie jest na dokończenie prac ogrodowych i ogólnego obrządku przygotowań do zimy. Niestety moje dzieci znów chore i ruszyć z domu się nie mogę dlatego też od rana chodzę zła jak wilk.Myślałam, że cały dzień posępnie będę snuć się po domu szukając sobie zajęcia a tu proszę taka poprawa nastroju po odwiedzinach listonoszki :) Bardzo, bardzo dziękuję ci Go siu i nawanna Wasze prezenciki otworzyły uśmiech na mej twarzy .
Coś pięknego dziewczyny robią, siedziałam i patrzyłam i nie mogłam się nadziwić że ich ręce są tak zdolne!!!. Dzięki Dzięki !!!!:))))
Od Go si

Od  nawanny

Od dwóch dni pracowałam nad stara ławą dębową, dzieciom połamał się stolik jak można nazwać, że zrobiło się to samo ;) Pomyślałam więc o tej starej ławie i zaczęłam prace.Szlifowanie, malowanie, ozdabianie teraz jestem na etapie 2 warstwy lakieru. Chyba zatrzymam się na 5 warstwach bo te moje brzdące potrafią szybko coś zniszczyć. Jedna czy dwie nie dałyby rady :)
 Jak tylko wyschną nogi ławy zrobię zdjęcia w całej okazałości :)  
Jakiś czas temu odnowiłam starą różową lampkę po dzieciakach z okresu niemowlęcego. Abażur był wymiętolony, pognieciony i zniszczony całkowicie .... oczywiście za sprawą zdolnych rączek synka heheh Trochę pracy w nią włożyłam by ten abażur przywrócić do normalniej formy ;) Teraz wygląda tak :) 
 Pozdrawiam wszystkich obserwatorów i tych zdeklarowanych i anonimowych. Trzymajcie się w zdrowiu i spokoju a w jutrzejszym dniu życzę wam refleksji i czasu spędzonego mile z rodziną.














niedziela, 28 października 2012

W stajni

Mela i Myszka

Bliźniaczki córki Mani ważą już ponad 5 kg

Wciąż głodna Misia waży już 4 kg :)

Ohhh jak smakuje hehheheh

Basia i Kuba w osobnym budynku romansują , nie będziemy im przeszkadzać i krępujących zdjęć (dla nich oczywiście heheh) wstawiać :)))))

Pierzynka

Pierzynka  otuliła naszą wieś, dzieci szczęśliwie patrzą przez okna z cieplutkiego domu na to co się dzieje za oknem. Z krótkimi przerwami pada śnieg. Z chęcią by pobiegały po śniegu i ulepiły bałwanka ale niestety dziś synek obudził się z wysoką gorączką. Znów chory.... To pierwszy taki rok gdzie wciąż jest ktoś chory a aptekarskie zryweczki nas nie opuszczają.Zawsze pomagały ziółka i w 3 dni byliśmy zdrowi teraz na te zmutowania tegoroczne nawet sok z czarnego bzu i lipy nie daje rady. Cóż w takich sytuacjach nie warto już upierać się ku swojemu tylko sięgnąć po antybiotyki,....ale nie ma co się martwic i mimo że zima przyszła szybko ( jak przewidywałam) to dziś ogarnia mnie sentymentalne uczucie zbliżających się świąt :)




Nie przygotowałam wszystkiego na zimę mam nadzieje, że jeszcze odpuści nam na trochę  bym mogła dokończyć swoją pracę jak tylko wyzdrowieję. Tym razem wzięłam sobie do serca swoje powroty choroby i nie robię nic poza tym co muszę.A więc ZIMO Droga!! daję ci tydzień i masz mi zniknąć :) Bo ja w połowie prac jestem i masz szczęście, że jestem chora i mogę się cieszyć patrząc przez okno na ciebie :) A teraz ułożę się pod kocyk i będę jak Sake słodko odpoczywać :)
Pozdrawiam !!