czwartek, 1 sierpnia 2013

Czuję się zakleszczona

Nie mogę napisać co się dzieje, czuję że to zły moment. Nie chce więcej problemów dlatego nie opiszę co się dzieje. Jedyne mogę napisać, że stres mnie nie opuszcza, dopiero wyszłam ze strachu o dziecko to weszłam w strach o moja trzódkę. Walczę o moje zwierzęta, o ich życie. Zostałam oszukana i w manewrowana w tak duże kłopoty i że nie wiem jak to się skończy. Od wtorku wiem dokładnie co mnie czeka i wiem jakie mogę ponieść konsekwencje nie swoich działań. Od wtorku wiem że ktoś kogo uważałam kiedyś za bliską mi osobę oszukał mnie i wpędził w nie lada problemy. Nie wiem czym sobie zasłużyłam od losu za takie przeżycia, nie wiem dlaczego mnie to spotyka. Nie zaufam już nikomu, wrócę do swojego życia takim jakim było. Wystarczy mi moja rodzina i otoczenie natury bez dodatkowych osób. Jestem rozgoryczona i spętana w strachu i żalu, nocami budzę się z koszmarnych snów przerażona. Śni mi się że moje zwierzęta leżą martwe w stajni, niestety mogę je tak stracić. Nie z naturalnej śmierci- okradzione  z życia bez sensu. Jak to przejdę jak przez to przebrnę napiszę co się stało, teraz po prostu boję się nawet o tym myśleć i muszę walczyć. Zostałam stworzona na obraz skały na morzu, po to żyje by ocierać się wciąż o dręczące mnie fale.W myślach twarda a w sercu mięknę.Byle bym się nie obsunęła w otchłań.

24 komentarze:

  1. Trzymaj się!!! Będzie dobrze, los musi się w końcu odwrócić, myśl pozytywnie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to mówią....jak masz miękkie serce to musisz mieć twardą dupę ;) Monika...wysłałam Ci maila jakiś czas temu, nie wiem czy doszedł, bo miałaś wtedy zamieszanie z synkiem. Trzymam kciuki żebys wyszła na prostą. Ja w życiu wiele przeszłam...oj za wiele...rozumiem Cię choć nie wiem o co chodzi .

    OdpowiedzUsuń
  3. O matuś kochana, trzymaj się dziewczyno.
    Czyżbyś kupiła chore zwierzaki ?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście moje kozy są zdrowe i nie zakupiłam nic chorego, problem jest w fikcji z fikcyjnymi sztukami która niby u mnie były a ich nie było. Gdy tylko się dowiedziałam zaczęłam działać i teraz muszę udowodnić że nie jestem garbata.

      Usuń
    2. homo homini lupus est jednym słowem...
      Ludzie mnie przerażają i przyznam, że też od roku ponad mocno się odcięłam od wielu ludzi.
      Trzymam kciuki i wiem, że dasz radę. Proponuję jednak stosować drogową zasadę ograniczonego zaufania. Nawet nie zdajesz sobie sprawy o ile jestem spokojniejsza i wyciszona jak zrobiłam remanent znajomości.

      Usuń
  4. Nie wiem zupełnie o co chodzi ale trzymaj się mam nadzieję że w następnym wpisie uchylisz rąbka tajemnicy.Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz straszne rzeczy Moniko i nie wiem jak można Tobie pomóc.Trzymaj się dzielnie i pamiętaj że nigdy nie jest tak zle i zawsze znajdzie się wyjście z najtrudniejszej sytuacji.Jesteś jak skała i dasz radę.Bardzo, bardzo serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już od dawna do wszystkich podchodzę z dystansem, ludzie wyrządzili mi wiele krzywdy, przez to nie ufam nikomu, a moją ostoją są najbliżsi. Po raz kolejny trzymam za Ciebie kciuki. Szkoda, że nie wiem jaki jest Twój problem, możliwe, że mogłabym Ci jakoś pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  7. Monika, jeśli mogę w jakiś sposób pomóc napisz proszę do mnie na maila. Mam nadzieję,że nie jest tak strasznie jak w tej chwili to wygląda. Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko się we mnie buntuje, jak to czytam. Jestem bezsilna bo nie wiem jak mogę Wam pomóc.
    Mam nadzieje, że znajdzie sie choć jedna przyjazna osoba w Twoim otoczeniu.Zycie bez zaufania do otaczających nas ludzi jest ciężkie. Mam nadzieje że złe chwile mina a źli ludzie znikną z Twojego otoczenia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasem jak sie sypie to wszystko po kolei... Ale zla passa kiedys sie konczy. Czasem jak sie nie ma wplywu na pewne sytuacje to poprostu trzeba stanac z boku i przeczekac burze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ludzie sa podli...ech samo zycie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzymaj się... i naprawdę nie wszyscy są źli. Szkoda, że akurat na takich trafiłaś... Może jednak wszystko się wyjaśni...
    Trzymam kciuki aby się poukładało...

    OdpowiedzUsuń
  12. Bądź silna Moniko ! i na prawdę nie wszyscy ludzie są źli:)Moniko jestem z Tobą myślami!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Monia.... do codziennej modlitwy włączam i Twoje intencje..... obys wyszła na prostą bez strat....

    OdpowiedzUsuń
  14. Wybieram się dziś do tutejszego wiejskiego kościółka, jest pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Myślę, że On będzie mógł pomóc. Może wszak "pogadać" z Aniołami Stróżami osób, które zawiniły. W Ich ręce oddaję Twoją sprawę. I znowu chce mi się płakać... Może już niedługo znowu zaświeci słońce nad Twoją zagrodą.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nawet w najtrudniejszych chwilach życia pamiętaj, że nie zawsze jest źle i,że nawet największe problemy kiedyś się kończą tak, że i dla Ciebie zaświeci słońce...Trzymaj się i trwaj a będzie dobrze...A ludzie no cóż nie wszyscy są źli ale i źli się trafiają i wilki w owczej skórze też...

    OdpowiedzUsuń
  16. pamiętaj,że najważniejsze zdrowie i życie najbliższych.Tylko jego brak może człowieka załamać do konca.Z resztą sobie poradzisz.

    OdpowiedzUsuń
  17. witaj Monia w klubie... myślę, że nie więcej Cię oszukano niż mnie...
    hm... no cóż... już tyle razy mówiłam sobie słowo : nie zaufam i co ?... znowu to samo
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj Moniko! Już wiele raz tak sobie powtarzałam, że nie zaufam nikomu, ale jestem chyba niereformowalna i też ciągle dostaję obuchem w łeb! Na szczęście spotykam więcej ludzi dobrych, chociaż te nieliczne przypadki złych bardziej bolą. No cóż, trzeba powstać, otrząsnąć się i iść dalej nierówną drogą życia. Trzymaj się Moniko:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedyś, jak mi było bardzo, ale to baaardzo źle, pewien mnich z klasztoru prawosławnego mi powiedział: "Bóg zsyła wypróbowania dla tych, kogo chce przybliżyć do siebie. Bo w cierpieniu zbliżamy się do Chrystusa i Państwa Jego". Wtedy na te słowa chciało mi się tupać nogami i wrzeszczeć ze złości. Bardzo trudno przyjąć to jak zasadę życiową, szczególnie jak już walka z życiem staje się nieznośna, ale w samych trudnych chwilach myśl o tym na prawdę pomagała mi przetrwać. Nie jestem fanatyczką religijną, ale myślę tak samo, jak i Ty - nic nie dzieje się bez powodu. Możliwe, że wszystkie te problemy i tragedii życiowe mają jakiś wyższy sens, którego my nie potrafimy na razie ujrzeć. Trzymaj się! I mimo wszystko, nie spisywaj "na śmieci" wszystkich ludzi, nie przestawaj ufać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.