czwartek, 5 grudnia 2013

Dziś czeka mnie czuwanie

Ostatnio mam pustkę w głowie, niby wiele do dzielenia się ale nie umiem tego ubrać w słowa. Pewnie ze względu na chorobę bo zmogło mnie tydzień temu i do dziś puścić nie chce. Niby zaczęło się od zwykłego przeziębienia ale dobiło mnie maksymalnie i trzeba było zrezygnować z planów i posiedzieć troszkę w domu. Leczenie naturalne ma swoje plusy i minusy, niby nie niszczy naszej odporności i organizmu jak antybiotyki ale leczenie trwa wolniej niż w trakcie antybiotykowego "kopa". Wczoraj już czekać nie mogłam musiałam zabrać się do pracy mimo, że zatoki chcą wysadzić mi głowę ;) Tomek na początku tygodnia zrobił mi boks u Toli dla koźląt, tam też będą się kocić kozy. Trzeba było więc ostatni raz przed porodami posprzątać bo jak ma się zacząć od 6 grudnia wolałabym mieć wszystko przygotowane. Całe pomieszczenie wysprzątane opryskałam podłogi i ściany EMY-ami, nowa słoma i gotowe. Tego samego dnia przeniosłam tam Basie która termin ma od 6 grudnia na wykot, wymię ładnie zaokrągla się a brzuszek opadł eksponując doły głodowe. Teraz to tylko czekanie mi pozostało, choć nie powiem jak co roku nie mogę się doczekać i strasznie mocno chciałabym już zobaczyć te nowonarodzone maluszki. Ciekawość to chyba moja największa wada bo za nią rodzi się niecierpliwość hehheheh. Zawsze tak mam, bo bardzo lubię ten moment jak rodzi się nowe życie, mogę zobaczyć jak wygada barwa koźlęcia ( a wtym roku po Bogusiu może być intersująca) i cieszyć się że poszło wszystko dobrze lub pomóc i mieć zatysfakcję że dało się radę. To taki mały ( lub duży) świr na punkcie porodów, mogłabym odbierać je nawet za darmo u innych hodowców :)))).Co do terminów wykotów w tym roku niczego nie jestem pewna, cała kilku tygodniowa akcja ze szpitalem latem rozbiła moje obserwacje. Niby z moich obliczeń Cynamona ma się kocić w lutym a już zaczyna mieć objawy, więc ręki nie poświęcę za moje obliczenia. Teraz idę sposobem obserwacji ich zachowań i tym się będę sugerować. Jutro będę miała już butelkę dla jagniąt i kantar dla Toli. Jakub ma mi zakupić przy okazji bycia w mieście. Czas na pracę czas na rozwój nawet nie wiecie jak takie sprawy mnie napędzają. Cieszę się, że w tym roku nie mam powtórki z zeszłego, gdzie w tym czasie pracy było już tak mało że nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Teraz czuję że napędza mnie wszystko. W tym roku będzie tak jak planowałam, 5 dni z matką później odstawiam i karmię z butelki.
Mniej optymistycznie podchodzę do orkanu Ksawery który ma przejść dziś w nocy, cały dzień dziś na dworze przygotowywałam i zabezpieczałam co mogłam. Tomek dziś rano wyjechał do Niemiec na tydzień na montaż z nowej firmy w której pracuje. Stałam się Słomianą Wdową i to nie dodaje mi odwagi przed tym co może być, mimo wszystko dziś chyba nie pójdę spać i będę czuwać nad zwierzyną i dobytkiem. Rok temu latem przeszła silna burza już wtedy zrywało dachy w tym z mojej stodoły a teraz przy takiej sile wiatru ? Aż strach myśleć!!!

10 komentarzy:

  1. Zdrówka życzę i trzymam kciuki aby wszystko było jak powinno :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam za Ciebie kciuki w tę wietrzną noc.
    Anioł Stróż pomoże :-)
    Niech się Twoje kózki rozmnażają bez problemów!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja mama tez cos ma problem z zatokami teraz.
    A i ja bezczynnosci nie lubie, praca to jest to!
    Zdrowka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Monika ja tez nie spałam całą noc bo bałam się o stodołe i szopę, w której śpia kurki.
    Ale na szczęście tylko jedna deska wypadła, stodoła ma juz pewnie ze 70 lat, ale przynajmniej
    dachówki dobrze sie trzymaja.
    ja tez nie moge sie doczekać aż moje dziewczyny się pokaca, lubię patrzeć jak młode przychodza na świat
    Z kozami nie mam jeszcze doświadczenia, ale z owcami tak w tym roku w lutym mieliśmy 4 młode
    Niestety jedna z owiec nie chcała wogóle kramic, musiałam parę razy nadzien iść ija trzymąć aby
    młode mogły cos wypic mleka
    mam nadzieje, że z kozami nie będzie takiego problemu
    Podrawiam i życze zdrowia

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzyma kciuki za pomyslne wykoty a Tobie zdrówka życzę.Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymaj się dziewczyno! Bóg da - wszystko będzie dobrze. Masz tyle na głowie! Współczuję i trzymam kciuki. U moich kóz termin na luty, a ja już drżę ze strachu, by nie było, jak w tym roku :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Informuję że wielkich tragedii nie było, brak prądu przez 4 godziny kilka dech odpadło ze stodoły i wywaliło drzwi które w nocy dobijałam i zakładałam na zawiasy. Foliowiec zerwany ale nic wielkiego i strasznego się nie działo :) Czekam na wykoty ze spokojem :) Pozdrawiam

      Usuń
  7. Monika trzymam mocno kciuki za wykoty :*
    dobrze, ze Ksawery nie narozrabiał za mocno w obejściu.
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mieszkam na Mazowszu i u mnie dzisiaj wieje o niebo bardziej niż w nocy. Masakra jakaś z tym wietrzyskiem

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.