Musze się wygadać, za dużo ostatnio mam na głowie, za mało możliwości wypowiedzenia na głos komuś o tych wszystkich sprawach które wokół mnie się dzieją. Czwartek dzień spokoju przed burzą, może nie aż taką straszną ale na pewno będzie sporo pracy.
Jutro ruszam z tortem na zamówienie dla pewnej malej dziewczynki Natalii, która jest ogromna fanką Świnki Pepa- Pig , trzeba przygotować dziś spore podłoże pod ten tort ponieważ nie będzie mały :) W sobotę rano pędem, trzeba zawieść torcik do solenizantki po drodze zabrać moją mamę i szturmem pędzić do domu. Tomek będzie już na mnie czekał, "wyrzucimy";) mamę z samochodu kierując ją do dzieci a my myk do samochodu i jedziemy po nasiona trawy pastewnej z domieszką konieczny i lucerny plus trawa boiskowa na podwórko przed domem. Szybko wracamy do domu i siejemy na polu na podwórku ponieważ po godzinie 14 ma wjechać walec który ubije trawkę i wygładzi teren.
Jak widzicie sobota będzie na wariackich papierach ale później będę patrzeć jak pięknie rośnie trawa i ziółka.
Od soboty będzie oczekiwanie na wykot u Meli, hmhmhm powiem to tak : przeżywam bardziej niż jak ja miałam rodzić :D.To nie mój pierwszy wykot ale mimo wszystko przeżywam. Już taki ze mnie człowiek, martwię się na zaś a w sytuacji gdzie już potrzeba działań jestem zimnokrwista i nic nie jest wstanie mnie wyprowadzić z równowagi. Opanowanie i działanie tak bym to ujęła.Kozy zawsze nas zaskakują ale Melka przechodzi sama siebie, około tygodnia temu z zasuszonej kozy zrobiła się dojna i tylko po jednej stronie wymienia. Co było powodem, hmhmhm nie pytajcie bo nie mam pojęcia. Oczywiście zdarza się tak, że koza nabiera mleka wcześniej przed porodem ale dlaczego tylko z jednej strony wymienia? Pewnie to zostanie moją zagadką do końca,. zaczęłam ją doić, wymię zbyt gorące było plus napuchnięte- trzeba był działać.
Na dzień dzisiejszy trochę wymię wyrównałam, dojąc pełną część ciągnęłam za pustą by pobudzić laktacje, wymię nie równe nie wygląda za ładnie plus może powodować jakieś dolegliwości lub choroby później a tego bym nie chciała. Melka daje już 2 litry, wzrasta codziennie po około 200 ml czyli wykot tuż tuż. Widać po niej że biedna ma dosyć, jest ociężała ledwie chodzi i taka markotna. Mania za to szaleje, ruje powtarza co 3 tygodnie już od jesieni przy okazji demolując wszystko po drodze. Wyskakuje z boksu wysokiego na 1,5 metra i dzięki tym figlom skaleczyła nogę. Trzeba było zdezynfekować i opatrzyć ranę zawijając bandażem i taśmą antybakteryjną przy okazji. Dziś już nóżka ładnie się goi ale kózka w boksie poszła na łańcuszek by nie robiła sobie więcej takich krzywd. Pod koniec marca przewożę Kubusia od znajomej , to kozula będzie miała już kawalera i mam nadzieje że się trochę uspokoi.
Dużo dużo pracy ale fakt jestem typem pracoholika :) zima mnie wymęczyła czas na prace intensywną heheh
OdpowiedzUsuńdzięki bardzo :D cieszy mnie to że komuś chce się czytać moje wywody :)
Witaj moniu..Nie wiem jak Ty to wszystko ogarniasz....Zazdroszczę Ci tylko jednego...chciała bym miec znow tyle lat co Ty.Pozdrawiam Cię serdecznie.Zajrzę jak tylko bede miala chwilkę
OdpowiedzUsuńPS.A tort wspanialy, już myślałam, że to dla Natalii, no wiesz ktorej? naszej wspolnej znajomej z forum.hi hi hi
niech Cie nie zmyli moj nick "kuba' ale pisze z konta syna.Pozdrawiam. Maria
OdpowiedzUsuń