środa, 30 stycznia 2013

Planuję by nie zwariować

Ok, fajnie było nacieszyć się chwilą oddechu i spokoju i mniejszym brakiem pracy ale jak dla mnie już wystarczy. Zaczynam już wariować, dosłownie nie mogę znaleźć sobie miejsca..... Potrzebuję wiosny, pracy i działania. Ileż można piec, ileż można szyć czy gapić się w telewizor. Musze zacząć planować bo inaczej mnie chyba rozniesie. Czekam już na wykoty choć jeszcze miesiąc, potrzeba mi młodych podskoków i wariacji na podwórku. Moje kozule smętnie chodzą wśród topniejącego śniegu i widać nie służy im taka pogoda do radości. Kaczki zniosły już 14 jaj, nadal czekam jak się wyniosą całkowicie i podłoże jaja by siadły, Mania już na drugi dzień czuła się dobrze, wymasowałam jej wieczorem brzuch dość energicznie dzięki czemu cofnęła "Cofkę", przeżuła a nadmiar wypluła i ruszyła do paśnika :)
Wracając do planowania jest kilka ważnych rzeczy do zrobienia wczesną wiosną prócz oczywiście ogrodu, porządków po zimie, grabienia itp. Mam pole za rzeczką, ugór i czas tam podziałać.

 Tym bardziej, że po tej zimie widzę że ilość buraków była za mała na tyle kóz więc wiem,że i kolejnej będzie tym bardziej za mało. Postanowiłam wkroczyć tam sama po roztopach skosić to ręczną kosą zgrabić i spalić. Zamówić sąsiada by wjechał tam ciągnikiem i zaorał dobrze a marzec-kwiecień posiać tam buraki pastewne. Latem będzie co tam robić, około 20 arów będę musiała plewić ręcznie ale nie mam wyboru, na opryski nie chcę się zgodzić a jak poświecę się w tym roku za rok będzie ładna ziemia którą obkopie na zimę obornikiem. Taki duży ogród będzie :) Trzeba tylko ogrodzić pastuchem by dzikie zwierzaki nie miały wyżerki moim kosztem ;)
Mam plan by w przyszłym roku posiać tam nie tylko buraki ale i marchew pastewną i kukurydze dla zwierząt na zimę tak bym mogła żywić ich z własnej ziemi bo i tak ziarno i siano plus słomę muszę zakupywać, co nie jest tanią sprawą. Nadal szukam ziemi pod dzierżawę by móc wejść na KRUS i starać się o dotacje na rozwinięcie małego gospodarstwa ale to jak szukanie igły w stogu siana.
Przemyślałam już ilość do zakupienia drobiu wiosną, odejdą mi już koszty zakupu kaczuszek więc zakupie więcej gęsi, perliczek, indyków. Dodatkowo wiosną ubiję wszystkie króliki i zakupię nowe ale z większych ras. Dorosłe gotowe do rozrodu. Przed zakupem Tomek wypali klatki palnikiem, naprawi co się zaczęło już psuć :) Wczesną wiosną kończymy resztę ogrodzenia i zaczynamy z budową kuchni letniej. Latem trzeba będzie rozebrać część stodoły gdzie belki zaczynają próchnieć, pomniejszymy ją tak by przetrwała jeszcze kilka lat :) I tak zaczynam planować i trochę poprawia mi się humor choć zamiast myśleć wolałabym już działać. Ehhhh pracoholizm jak Nic!!!! Pozdrawiam

sobota, 26 stycznia 2013

Wyniki CANDY

Witajcie! i jak mija Wam weekend bo u nas zimno okropnie i wieje  brrrrrr. Niby -6 C ale temperatura odczuwalna jest z -15 jak nic . Tylko w domu siedzieć przy piecku i nic nie robić. W takie dni zazdroszczę ludziom w blokach, kaloryfer ciepły nie trzeba wychodzić do zimnej kotłowni by dorzucić do pieca ani martwić się czy opału wystarczy ale i tak bym się nie zamieniła ;) Dwa dni temu mieliśmy co świętować bo Tomek skończył 31 lat :) Bykol stary hahahahha :) No ja jeszcze jestem dwudziestolatką ale jeszcze miesiąc i trzydziecha stuknie :) Upiekłam więc mu jego ulubione bułeczki drożdżowe z dżemem wiśniowym i cynamonki .

I najważniejsza sprawa czyli wyniki Cukierasów :) Miałam pomocników przy losowaniu :)
Główną nagrodę wygrywa .............. tynka :) Gratuluję o konkretach wysyłki napisze do Ciebie e-malia :)
To nie wszystko ponieważ stwierdziliśmy z dzieciakami że nie może być jednego losowania więc drugi pomocnik wylosował ....
Nagrodę pocieszenia NIESPODZIANKĘ wygrała ...... GrosikM którą proszę o wysłanie adresu na mój e-mail :)
Miłej niedzieli :) Pozdrawiam

wtorek, 22 stycznia 2013

W obejściu

Oh wiem... znacie moje kozy na pamięć ale na każdym zdjęciu dla mnie wyglądają wyjątkowo :) Moje kozule zimy się nie boją wręcz ciężko je utrzymać w stajni. Biegają zadowolone i wcinają z apetytem sianko. Sianko,,, no tak zjadły go już 2 tony a za kilka dni trzeba będzie zakupić kolejną bal siana i słomy. No cóż żałować im nie będę. W sumie pewnie dlatego że trzymam się zasad żywienia zbożem, pewnie jak ktoś dobrze żywi ziarnem nie ma takiego przeżucia siana jak u mnie ;)Przynajmniej będą zdrowsze. Mania buntując się przeciwko rygorowi dawek żywieniowych przemknęła się niezauważona do garażu gdzie stało wiadro ugotowanego makaronu z otrębami dla ptactwa. Zanim dobiegłam zjadła tego trochę i dziś biedna ma nauczkę.Ma problemy żołądkowe. Smutna, zgarbiona stoi w kącie z najeżoną sierścią. Monitoruję ją cały dzień, coś tam skubnie z paśnika ale apetyt nie wraca dlatego też wieczorem podam jej drożdże z wodą. Tak to już jest z kozami nawet jak pilnujesz i robisz co trzeba one skubane szelmy i tak się przemkną by "szkudzić" ( jak mawia moja babcia). Kozy mam od 3 lat ale pierwszy raz u mnie wystąpił problem trawienny. No nic,, monitoring utrzymam. W razie czego wiem jak postępować. Jeśli będę widzieć, że nie przeżuwa będzie znaczyło że wzdęcie, to sondą upuszczę.... ale jestem dobrej myśli.
Dziś jedna kaczka znosiła jajko.W sumie teraz nie wiem czy zostawić i czekać jak zacznie nieść resztę i usiądzie na nich by później wykluły się młode czy też nie warto teraz na to czekać bo mróz rozniesie jajka?? Kurcze w sumie pierwszy raz niosą jaja u mnie kaczki  na wysiadywanie  i się pogubiłam. Może ktoś doradzi? Do nośnika nasypałam więcej słomy i położyłam jajeczko kaczka natychmiastowo jajeczko schowała pod słomę , może wie co robi?  W obejściu......







                                                                                                                                                                                                                                 

poniedziałek, 21 stycznia 2013

W zapachu chleba i kardamonu


Na wstępie witam wszystkich Nowych Obserwatorów.
Dziś mam dzień rozmyślań, zatrzymuje się w drodze, rozglądam i zastawiam co przyniesie ten Nowy Rok. Chciałabym powiedzieć, że zaczął się dobrze ale prócz pogrzebów rodzinnych nic nowego nie wniósł. Problem goni za problemem, choroby krążą nie omijając naszego domostwa. Największe szczęście jednak przynosi mi obraz moich zwierząt, kozy zaokrąglają się dając znać, że tuż tuż wykoty. Kurki noszą coraz więcej jaj a kaczki taplają się w górach śniegu jak małe dzieci. Mimo iż mróz coraz cięższy a opady śniegu dają znać, że zima nas jeszcze nie opuści to daje mi to ogromną radość jak opatulona "na cebulkę" w ubrania robocze zmierzam do nich z wiadrami wody i jedzenia. Czasem się tak zastanawiam nad tym gdzie inni ludzie zmierzają, gdzie biegną i tak się spieszą szybko.... jednak odwracam wzrok od wiejskiej uliczki udając się do moich bliskich mi murów obory i stodoły. Czas jednak nie dla każdego jest tak samo odliczany, innym biegnie tak szybko, że zapominają o sobie i wszystkim wokoło a dla mnie powoli mknie przez gąszcze drzew i niezliczonych bezmiarów pól. Można by powiedzieć, że osiągnęłam szczyt marzeń ale czy jest tak na prawdę ? Myślę, że to dopiero początek moich realizacji. Ostatnio rozmawialiśmy z Tomkiem o tym naszym domku i wsi i stwierdziliśmy, że jak dla nas zaczyna nam się tu robić za tłocznie, że potrzebujemy większej izolacji. W sumie pewnie gdybyśmy nie mieli dzieci już byśmy coś organizowali ale dla dzieci trzeba jednak trochę zetknąć się z cywilizacją nawet tą wiejską. Może za 10-15 lat gdy uwolnimy nasz dom od papieru kredytowego zbierzemy swoje manatki i uciekniemy gdzieś na Mazury by w ciszy żyć dalej i zacząć od nowa naszą przygodę. Marzenia marzeniami ale czy nie mam choć trochę racji, że ludzie jednak zaczynają zbytnio wchodzić w naszą prywatność? Sąsiad zaglądający w okno, czy wchodzący nam na pole by rozłożyć wnyki? Chyba jednak nie da się tak całkowicie uciec ale czasem mam taką ochotę zamknąć się w jakieś głuszy i hodować owce, kozy, mieć swoją upragniona krowę na która wciąż mnie nie stać. Powiedziałam sobie jednak, że teraz jak już nie palę i chyba mija 2 tygodnie to dzięki takiej oszczędności może uzbieram sobie na tą moją Krasule i na jej utrzymanie  ? Na pewno! jak nie teraz to za jakiś czas ale kiedyś na pewno!! :)
W domu nastała cisza wszyscy poszli spać i głęboko pod kołdrą śnią, ja za to siedzę w zapachu piekącego się chleba i spoglądam w ciemne okno, słychać tylko mruczenie kota na ciepłym parapecie. Co do zapachu roznoszącego się po domu, ostatnio upiekłam Pulle z przepisu dorotki , pyszna bułka w rodzaju chałki o smaku kardamonu z rodzynkami.


Na prośbę dzieciaków zrobiłam ich ulubione czekoladowe ciasteczka z otrębami i migdałami.Nie należę do osób rozrzutnych jeśli już coś piekę to z tego co mam w domu w zapasie.Często też modyfikuje przepisy po swojemu jak czegoś zabraknie zastępuję czymś podobnym heheh i tak powstają zawsze inaczej ich ulubione ciastka. Ulubione znaczy czekoladowe, byle by były  czekoladowe! :)
Ponieważ po świętach było sporo bananów których nie zdarzylibyśmy zejść, pokroiłam je w grube plastry i zamroziłam. Na niedzielę wykorzystałam je do upieczenia babki bananowej z makiem. Tomek modlił się o zakalec jak za każdym razem, niestety zakalców zrobić nie umiem ale i tak banany dały jej wilgotności i wspaniałego posmaku.

Zrobiłam ostatnio na próbę dwa pudełka po butach. Jedno duże, drugie po dziecięcych bucikach. W sumie myślałam, że tekstura zacznie moknąc od farby akrylowej i nic z tego nie wyjdzie. Efekt jednak mnie zaskoczył. Wyszły dwa ładne pudełka na różne przybory. Najpierw posmarowałam pudełko wikolem rozdrobnionym z wodą, następnie po wyschnięciu pomalowałam farbą akrylową. Serwetki nakładałam lakierem. I powstały takie o to cuda :)
 A co do pachnącego chleba ??....  już się upiekł a ja mogę aromatycznie zakończyć mój nocny post.....Pozdrawiam


środa, 16 stycznia 2013

Rocznicowe Cukierachy

Pomyśleć, że już za trzy dni minie rok od mojego pierwszego posta na blogu :) Pamiętam jak go zakładałam i byłam na 100% pewna, że nikt go czytać nie będzie i pewnie po 4 poście dam sobie spokój :) A tu taka miła niespodzianka, że moje pracowite codzienne życie choć trochę Was interesuje. Pomyślałam więc, że zorganizuje CANDY  i u siebie.
Na początku myślałam, że zrobię te wszystkie rzeczy w jednej tonacji i w tzw. "Zestawie" ale zmieniłam zdanie.Każda rzecz jest inna i  myślę ,że nada się  w różne miejsca w domu. Starałam sie jak mogłam więc wybaczcie braku profesjonalizmu :)
Co jest potrzebne ? Nie wiele, tylko :
-  komentarz pod postem z chęcią udziału
- podlinkowane na swoim blogu zdjęcie
- i bycie moim Obserwatorem
                         Miłej zabawy życzę i losowanie przydzielam na dzień : 26 stycznia więc wszystkie komentarze zbieram do 12 w nocy 25 stycznia :)
                                   Czas START!!!!!
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie :)

czwartek, 10 stycznia 2013

Oderwanie

Wyrwałam ostatnią kartkę ze swojego życiorysu, tak jakbym oderwała kawałek siebie ze zdjęcia bo coś tam nie pasowało. Dla innych wstrętny nałóg dla mnie ukochane papieroski. Minęło, przeleciało, rozmyło się z wiatrem, trzeba było zerwać z nałogiem. Jest wiele koncepcji czemu rzuciłam papieroski ale główne to rosnące koszty drogiego nałogu. No nic!! Unia zmusiła nas do wielu spraw i do rzucania papierosów też. Co tam te wszystkie notki, że nałóg zabija, choroby itp. jak ja tak kochałam zapalić sobie przy kawce czy pisząc na kompie kolejny post z petkiem w ustach i łzawiącymi oczami bo dymek mi właził ot tak sobie :) Teraz zajadam słonecznik,obgryzam pazury i cholera mnie bierze, że nie mogę iść w stronę słabości hehhe :) No dobra, szkoda tak wspominać bo wychodzi jakbym przeżyła żałobę a nie rzucanie nikotyny. Łatwo nie jest to dopiero początek, czwarty dzień po 14 latach bycia razem .... no z przerwami ciążowymi i mleczarnią dla dzieciaków ;) Pamiętam jak mówiłam do Tomka gdy ten rzucał argumentami  by rzucić palenie "bo drogie papierosy", mówiłam: "mogę jeść chleb ze smalcem ale palenia nie rzucę nigdy!!".

Trzymajcie kciuki ale bez gratulacji bo się popłaczę z tęsknoty :))))) Pozdrawiam :)

środa, 2 stycznia 2013

Powrót do domu

Dzieci powróciły do domu, znów jest głośno bez chwili odpoczynku ale weselej i radośniej :) Ja pewnie się domyślacie mój plan dnia bym wypełniony w ostatnim tygodniu do ostatniej minuty. Planem był remont pokoju dzieci. Pomalowaliśmy im ściany na biało, co nie było takie proste jak się spodziewaliśmy, pokrycie ich mozaikowej twórczości zakończyła wykorzystaniem 10 litrów białej farby czyli 4 warstwy farby. Na szczęście udało nam się pokonać te ich malowidła za to przed malowaniem ja działałam z meblami. Pokój w tonacji morskiej heheh :) W wakacje jak dzieci wybiorą się do dziadków na urlopik ja zajmę się malowaniem w tym samym kolorze łóżeczka i biurka. Czasu zabrakło :) Pokojem są zachwycone to i moja praca została doceniona.Na szczęście są już starsze i malowanie po ścianach wyszło im z głowy to i może czystość ścian wytrwa dłużej niż rok  temu :)
Chciałam zaznaczyć, że meble moich dzieci są meblami z mojego dzieciństwa później były naszymi w dużym pokoju jak jeszcze mieszkaliśmy w blokach a teraz służą im. Jednak im starsze tym  lepsze w porównaniu do mebli jakie teraz można kupić w sklepach :)


Okna i parapety :)


A na końcu szafa :)

Wszystkie meble jeszcze czeka mnie lakierowanie ale to już od poniedziałku z rana by zdążyło wyschnąć do powrotu dzieci z przedszkola. Zakupiłam lakier nitro schnie w 30 min pierwsza warstwę położyłam, teraz etap na kolejne :) Z pracy jestem bardzo zadowolona to moje pierwsze meble.
Miłej niedzieli i wspaniałego tygodnia życzę :) Już zapowiem że 19 stycznia mija rok od mojego pierwszego postu na blogu szykuję więc Candy :) papa

wtorek, 1 stycznia 2013

Do przodu !!!

Rok temu a dokładnie wczoraj zamiast nakręcać loczki na imprezę ja stwierdziłam że czas posprzątać u kóz. Nie wiem jak u was ale u mnie wiosna. Plus 11 stopni w cieniu a w słońcu 19!!!, słoneczko, ciepły powiew wiatru i tak jakoś inaczej :-) Wracając do porządków, jak na pech opona padła w taczce więc zostało mi noszenie obornika ehhh- "jak z motyką na słońce" w połowie pracy już dyszałam a pod koniec nie mogłam dźwignąć widłami. Z pomocą nadszedł mi Tomek z radością skorzystałam .Fakt, że to już była końcówka ale dobry rydz niż nic :-D Po 3 godzinach ciężkiej pracy uzbierała się spora kupka, byłam w szoku że przez te 3 miesiące tyle się nazbierało. Zanim usypałam świeżej słomy oczywiście dezynfekcja stajni i aż miło teraz tam wejść. W sumie to na prawdę wcześniej w tym roku sprzątałam ale w stajni od obornika był ukrop, kozy oddają sobie ciepło a "dywanika" nazbierało się zbyt dużo.Oj,,,, klimat nam się zmienia, z jednej strony bardzo się ciesze im więcej ciepła tym lepiej ale z drugiej strony to nie jest zbyt bezpieczne dla nas. Przymrozki słabe, śniegu to było w tym roku tyle co nic przynajmniej u nas. Zima to czas wakacji dla nas na wsi a teraz ja już chodzę i zaczynam planować od czego zacząć przygotowania wiosenne hehehhe Dziwactwo jak nic !!! :-D Oto moja skromna praca :-)
Nawet kozy wypuszczone na pastwisko czują że idzie wiosna małe kępy zielonej trawy się pojawiły bardzo wcześnie co stało się ich wyszukiwanym przysmakiem :) Czy to obraz zimowy ?? nie sadzę :-)

Czy mam postanowienia noworoczne ?? Nieeeeee :-) Po co mi kolejne, ja i tak co chwilę wymyślam coś nowego i co chwile mam nowe postanowienia :-)))
Za to Życzę Wam w Nowym Roku:
 spokoju, kontaktu z naturą, pięknych widoków, powiewu świeżego powietrza, na talerzu zdrowego jedzenia a w głowie nowych pomysłów na siebie i otaczający Was świat :)
No to zacznijmy ten Nowy Rok :-)))))