wtorek, 31 grudnia 2013

Nareszcie!!!!!!!!!!!



Kochani kończy nam się ten wstrętny wredny Stary ROK!!!!!! Ile on nam w tym roku psikusów narobił a ile dał w kość woooo dobrze że się już kończy :))) Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku oby był mniej złośliwy :DDDD Szampańskiej Zabawy !!!!!!

niedziela, 29 grudnia 2013

Rosnąca temperatura myśli



Od jakiegoś czasu gdy temperatura skoczyła w górę na dworze czuje napięcie. Raczej pozytywne niż negatywne ale strasznie dręczące. Wciąż chcę działać, sadzić oczekując na wzrost roślin w głowie mam zakup indyków perliczek i nasadzania na jaja drobiu. Wciąż jestem w ciągłym oczekiwaniu narodzin  koźląt. Strasznie to męczące bo przecież nadchodzi styczeń i normalnie powinnam pochłonąć się w pracach decu i piec ciasta z nadmiaru czasu. Zmienił się tak diametralnie czas oczekiwania, że mam wrażenie że to już nadchodząca wiosna a ja gonię za rozwojem. Jeśli mi się tak miesza w głowie to jak ogarnę to i uspokoję w sobie tą myśl gdy spadnie śnieg? Może zajmę myśli i uspokoję plany przekształcając je w siłę w ogarnianiu śniegu ? hahhahah Chyba najwyższy czas by nadeszła ta zima bo to ciepło mąci mi w głowie zbyt intensywnie ;) Pozdrawiam

sobota, 28 grudnia 2013

Podsumowanie roku i zła wróżba

Święta, święta i po świętach...Szybko mijają te dni gdy obchodzi się je tak rodzinnie i harmonijnie.
 
 
Po świętach czas na podsumowanie roku ....
Ten rok nie był najlepszym, w sumie cała ta 13-stka w dacie dała nam wszystkim popalić. Jednak jest szansa, że nowy rok przyniesie lepszy czas i poprawę bytu. Było wiele planów mało co wypaliło w kwestii remontów za to przybyło nam zwierząt i to cieszy mnie ogromnie. Przybyło nam w stadzie :
Czarna

Maja

która po długim leczeniu doszła do siebie tak dobrze, że jest największą kozą w stadzie :)
Oczywiście nie mogę pominąć koźląt tegorocznych choć powstrzymam się na dodaniu zdjęć koźląt z grudnia tylko :)

Cynamon



Gala I Gwiazdka




Dołączyły do naszej zagródki także Panny Kuleczki


I oczywiście nasze serduszko Tola :)



Znów dołączyły do naszej hodowli króliki , tym razem rasowe Belgi Olbrzymie


Przybyło drobiu wszelakiego


I ogólnie cała moja mała hodowla rozkwitła. Przybyło dobrej rasowej krwi od Bogusia
Tak więc stado się rozwija w dobrą stronę.
Co do złej wróżby .... zaczynam się mocno martwić pogodą. Jest po prostu za ciepło, puściły tulipany i zakwitły prymulki. Martwię się o drzewa owocowe bo jeśli i one puszczą pączki a mróz je zaskoczy będziemy z żalem wiedzieć że kolejny rok będzie bezowocny. Oby szybko chwycił mróz i spadł śnieg. Mimo wszystko. Pozdrawiam

wtorek, 24 grudnia 2013

Życzenia prosto z Tradycji...


Najserdeczniejsze życzenia
Cudownych świąt Bożego Narodzenia,
Ciepła i wielkiej radości,
Miłych oraz hojnych gości,
Pod choinką dużo prezentów,
A w Waszych sercach wiele sentymentów.

sobota, 21 grudnia 2013

Nie ma jak u mamy ? :)


Święta świętami ale to co się u mnie dzieje od kilku dni na podwórku i w zagrodzie to dopiero frajda :) U mnie maluchy już po dwóch dniach mają możliwość wyjścia na dwór jak tylko chcą więc zaczęły się spacerki i zwiedzanie świata. Do dziś Tola czyli nasza jałóweczka stała za siatką oglądając maluchy, dziś jednak stwierdziłam że czas by się poznały bliżej. Oczywiście troszkę się obawiałam dlatego pierwsze minuty trzymałam ją za kantar by móc zareagować gdyby coś jej nie pasowało w maluszkach. Jednak kolejny raz instynkt i emocje zwierząt mnie mile zaskoczyły. Jednak zwierzęta mają w sobie więcej empatii niż nie jeden człowiek. Gdy zapoznawała się z maluszkami zaczęła wydawać bardzo dziwne dźwięki jakby pomrukiwanie, wąchała je i przyglądała się im z zaciekawieniem. Chyba się zakochała w nich bez miary bo cały dzień nie spuszczała ich ze wzroku, matki jadły i odpoczywały Tola zaś zajmowała się nimi i pilnowała by im się nic nie stało. O dziwo maluchy trzymały się jej jakby wiedziały że przy tej dużej Mamuśce nic im się nie stanie :))))


 







 

 
 
Pozdrawiamy wszyscy wszystkich :) 

czwartek, 19 grudnia 2013

Durnoty w TV.

W trakcie lukrowania  pierników na choinkę włączyłam pewien kanał telewizyjny, temat świąteczny zaczął mnie tak strasznie denerwować ale z zaciekawieniem i ironicznym uśmiechem słuchałam dalej. Nie wyobrażalnych głupot się nasłuchałam: stylizacje choinek, jak mamy być ubrani (modnie rzecz jasna) na Wigilię, styl japońskiego pakowania prezentów apaszką itp. Ludzie co za kompletne bzdury, naprawę święta doszły do takiego momentu innowacyjnego, że otulone są tylko takimi głupotami ? Gdzie w tym wszystkim jest tradycja , prostota i ciepło rodzinnego domu ? No kto kiedyś zamawiał stylistę do ubierania choinki ??? Albo ja jestem dziwna albo ten świat schodzi na przysłowiowe psy.....I te wszystkie trendy na różowe choinki ?!!!! Matko aż głowa boli!!! Może zamiast takich bzdur ludzie by pomyśleli np. nad tym czy mają wiaderko by iść po karpia a nie wkładali by go żywego do zrywki ? Może by zamiast wariancji w zakupach tandetnych ozdób zrobili by coś prostego ale prawdziwego tak od siebie? Na dodatek dyskusja na temat kobiet i ich masochizmu przedświątecznego i znęcania się samych nad sobą w przygotowaniach rozwaliła mnie na łopatki całkowicie. Nie widzę siebie w roli masochistycznej kobietki za garami, radość porządków, gotowania pysznych potraw przynosi mi radość. Nie no jeszcze może powiedzmy, że my mamy czytać książki a mężów zagońmy do lepienia pierogów hahahhaha. Już to widzę, bo nie chodzi o to że mój Tomek by nie dał rady ( no bo by nie dał ;)) to raczej nie chciałabym komuś oddać mojej pracy i przygotowań. Całego tego aromatu unoszącego  od gotujących się potraw, od radości jak wyjdzie sernik, od lukrowania pierników i wieszania z dziećmi na choince. Nie oddałabym i koniec. I nie potrzebny mi stylista bo co roku mam tą samą choinkę, te same ozdoby a dodatkowo wieszam nie pod kolor zupełnie bombki z moich dziecinnych lat. Kolorowe muchomorki i truskaweczki które dla mnie mają znaczenie sentymentalne i mam taki plan by te bombki przekazać dzieciom. Tak bardzo zdominowała nas chińska plastik bombka nasze sklepy że warto czasem zostawić coś ze swoich lat dziecinnych gdy bombki miały coś w sobie trwałego. Pamiętam jako dziecko siadłam przy choince i robiłam durne miny w odbiciu  :)) Tak więc przed świętami nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy niewolnicami bo to nie jest niewola to naturalny stan rodziny w którym to my jako matki i żony tworzymy i utrzymujemy tradycję.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Zapachniało Cynamonem.....

Czuć ten zapach w całym domu od porannej kawy gdy parzę sobie ze szczyptą cynamonu po wieczorne pieczenie pierników na święta.Czuć ten zapach gdy wychodzę na dwór gdy wdycham poranny wiatr i wchodzę do stajni. W stajni zapach uderza w oczy tak bardzo że można powiedzieć że jeszcze nigdy tak zakochana w nim nie byłam :) Powiem jedno one podbiły moje serce te klapnięte uszka ten ich wzrok i łatwość nawiązywania kontaktu z człowiekiem. To dopiero początek myślę, że z każdym dniem będą mi coraz bliższe a ja im. Kozy mają coś takiego w sobie , każdy kto je posiada mając w sercu choć trochę normalności wie o czym mówię.


 





Zbliżając się do świąt szykuję wszystko powoli w pełnej radości atmosferze ( omijając nerwowe potyczki jak to w każdym domu przed świętami heheh ), uwielbiam ten czas przygotowań. Dziś ubraliśmy choinkę ale to dopiero początek szaleństw przedświątecznych ale tym podzielę się jak już wszystko będzie gotowe :) Pozdrawiam w zapachu cynamonu.

sobota, 14 grudnia 2013

Kolejne maleństwo :)

Z wrażenia aż aparat zastrajkował heheh :) Dziś Cynamona okociła pięknego i dużego koziołka. Kolejny Cynamon w naszej koziej dynastii :D Ten maluszek na pewno znajdzie dobry dom w dobrej hodowli bo jego procentowość rasy An po ojcu i procentowość rasy Alpejskiej po mamie dodaje  mu blasku :)

Chciałabym jeszcze oficjalnie skomentować komentarz pod postem "Czekałam czekałam aż się doczekałam" . Jeśli ktokolwiek mnie dobrze nie zna niech się nie wypowiada bo takiego typu puste komentarze w których komentator absolutnie nie potrafi zrozumieć pewnych spraw doprowadza mnie do szewskiej pasji! Nie ostrzę noży na koźlęta, jeśli się nie sprzedają koziołki wolę sama ubić niż sprzedać na ubój nie wiadomo jakiemu człowiekowi. Nie chowam się za paczkami mięsa w sklepie mierzę się z konsekwencjami. Radość jaką dają mi wykoty nie podkładam pod ich przyszłe mięso tylko jest to czysta radość z ich narodzin. Jeśli mierzyłabym je tylko pod mięso nie dbałabym o matki jak sama o siebie. Cholera mnie bierze jak ktoś mnie szufladkuje do osoby znęcającej się, bez uczuć dla żywych zwierząt. Tak więc albo Panie Michale poczytaj Pan dobrze mój blog albo się nie wypowiadaj wcale a raczej kierowałabym to do czytelniczki Asi Gahan która chowa się za Pana plecami.  I proszę nie psuć mi radości z nowo narodzonych koźląt które teraz są moim oczkiem w głowie i dbam o nie tak dobrze jak tylko można. Sam fakt że u mnie nie było nigdy upadków i poświęcam cały swój czas dla zwierząt świadczy o tym, że nie warto oceniać ludzi swoim pryzmatem. Bo może ktoś ma na sumieniu więcej niż ja dlatego wyżywa się na mnie tak jakby sam na sobie chciałby się wyżyć.
 
Zmieniając temat dziękuję za miłe komentarze . Pozdrawiam :)

piątek, 13 grudnia 2013

Zaskoczenie :)

Wczoraj brązowiutkie dziś rano jak już dobrze obeschły okazało się że mają piękne barwy beżu :))) Idzie się zakochać :))))

czwartek, 12 grudnia 2013

Czekałam , czekałam aż się doczekałam :)))))

Na świecie są już pierwsze dzieci Basi i Bogusia .



 
Jednej nadałam imię Gwiazdka ( po charakterystycznej gwiazdce na brzuszku) drugiej jeszcze nie nadałam i się zastanawiam. Może ktoś podpowie fajne imię dla kłapouszki ? :) Pozdrawiam

sobota, 7 grudnia 2013

Kwestia czasu

Wiatr troszkę zelżał, nie żeby nas całkiem opuścił ale nie jest już tak porywisty. Od rana dziś pracowałam na dowrze trzeba było dobić kilka desek ze stodoły powzmacniać drzwi itd. Co chwilę wracałam do domu ogrzać się gorącą herbatą z sokiem z akacji. Niestety wiatr też wyrwał drzwi ze strychu, nie cierpię wchodzić na  dach bo u nas jedyny dostęp jest od strony dworu -  drabiną. Wejść to pikuś ale dla  mnie zleźć to już gehenna. Nogi mi się trzęsą i ze strachu się blokuję. Raz miałam taką dość śmieszną sytuację jak w nocy weszłam poprawić kabel internetowy, a lało wtedy jak z cebra. Wejść weszłam ale jak już doszło do momentu że trzeba było zejść tak się zablokowałam że stałam tak na tym dachu przez dobre kilkanaście minut i nie wiedziałam jak zejść. Teraz się z siebie śmieję jak wspomnę ale wtedy nie było mi do śmiechu ehhehe. Nadal czekam na wykoty , to ten czas zaglądania ;) Wracając do dziwactw pogodowych , wróciłam wczoraj z dziećmi z miasta (byłam z dziećmi u Mikołaja ) wprowadziłam je do domu rozebrałam siebie i je z cebulowych warstw, ubrałam się w ubrania robocze otwieram drzwi od kotłowni a tu biało. Wciągu 10 min nasypało tyle śniegu, że nie mogłam uwierzyć jak to możliwe. Tak sypało śniegiem, że mało co było widać, co dziwne grzmiało i się błyskało. Jak dla mnie takie pogodowe zachowania zaczynają być niepokojące bo jeśli coś kumuluje się w tak dziwny sposób na raz to nie jest moim zdaniem normlane. Nadal uważam, że zima jeszcze do nas nie dotarła. To nie jest zima to jest tymczasowa anomalia i coś mam wrażenie że za kilka dni znów przyjedzie ocieplenie. Moim zdaniem zachowania kóz na to wskazują . Jestem ciekawa tylko czy się nie mylę, bo obserwacje czasem są mylne jak to w życiu. Jeśli pogoda wariuje i nas zaskakuje zwierzęta także mogą to odczuwać. Wszystko jest tylko kwestią czasu :)) Pozdrawiam

czwartek, 5 grudnia 2013

Dziś czeka mnie czuwanie

Ostatnio mam pustkę w głowie, niby wiele do dzielenia się ale nie umiem tego ubrać w słowa. Pewnie ze względu na chorobę bo zmogło mnie tydzień temu i do dziś puścić nie chce. Niby zaczęło się od zwykłego przeziębienia ale dobiło mnie maksymalnie i trzeba było zrezygnować z planów i posiedzieć troszkę w domu. Leczenie naturalne ma swoje plusy i minusy, niby nie niszczy naszej odporności i organizmu jak antybiotyki ale leczenie trwa wolniej niż w trakcie antybiotykowego "kopa". Wczoraj już czekać nie mogłam musiałam zabrać się do pracy mimo, że zatoki chcą wysadzić mi głowę ;) Tomek na początku tygodnia zrobił mi boks u Toli dla koźląt, tam też będą się kocić kozy. Trzeba było więc ostatni raz przed porodami posprzątać bo jak ma się zacząć od 6 grudnia wolałabym mieć wszystko przygotowane. Całe pomieszczenie wysprzątane opryskałam podłogi i ściany EMY-ami, nowa słoma i gotowe. Tego samego dnia przeniosłam tam Basie która termin ma od 6 grudnia na wykot, wymię ładnie zaokrągla się a brzuszek opadł eksponując doły głodowe. Teraz to tylko czekanie mi pozostało, choć nie powiem jak co roku nie mogę się doczekać i strasznie mocno chciałabym już zobaczyć te nowonarodzone maluszki. Ciekawość to chyba moja największa wada bo za nią rodzi się niecierpliwość hehheheh. Zawsze tak mam, bo bardzo lubię ten moment jak rodzi się nowe życie, mogę zobaczyć jak wygada barwa koźlęcia ( a wtym roku po Bogusiu może być intersująca) i cieszyć się że poszło wszystko dobrze lub pomóc i mieć zatysfakcję że dało się radę. To taki mały ( lub duży) świr na punkcie porodów, mogłabym odbierać je nawet za darmo u innych hodowców :)))).Co do terminów wykotów w tym roku niczego nie jestem pewna, cała kilku tygodniowa akcja ze szpitalem latem rozbiła moje obserwacje. Niby z moich obliczeń Cynamona ma się kocić w lutym a już zaczyna mieć objawy, więc ręki nie poświęcę za moje obliczenia. Teraz idę sposobem obserwacji ich zachowań i tym się będę sugerować. Jutro będę miała już butelkę dla jagniąt i kantar dla Toli. Jakub ma mi zakupić przy okazji bycia w mieście. Czas na pracę czas na rozwój nawet nie wiecie jak takie sprawy mnie napędzają. Cieszę się, że w tym roku nie mam powtórki z zeszłego, gdzie w tym czasie pracy było już tak mało że nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Teraz czuję że napędza mnie wszystko. W tym roku będzie tak jak planowałam, 5 dni z matką później odstawiam i karmię z butelki.
Mniej optymistycznie podchodzę do orkanu Ksawery który ma przejść dziś w nocy, cały dzień dziś na dworze przygotowywałam i zabezpieczałam co mogłam. Tomek dziś rano wyjechał do Niemiec na tydzień na montaż z nowej firmy w której pracuje. Stałam się Słomianą Wdową i to nie dodaje mi odwagi przed tym co może być, mimo wszystko dziś chyba nie pójdę spać i będę czuwać nad zwierzyną i dobytkiem. Rok temu latem przeszła silna burza już wtedy zrywało dachy w tym z mojej stodoły a teraz przy takiej sile wiatru ? Aż strach myśleć!!!