wtorek, 24 czerwca 2014

Koziołek Anglonubijski

Teraz bardziej tematycznie według mojego bloga. Jest coś o czym warto napisać, warto się pochwalić. Ten koziołek miał trafić na odchowanie do mnie ale że plany się szybko i radykalnie zmieniły trafił do obecnego właściciela. Koziołek ze "szlacheckim" pochodzeniem prosto ze Słowacji z hodowli Państwa Medeków .


Koziołek jest z linii Luzifer która pochodzi z Austrii. Jego babcią jest Claidia vd Karre. Ojcem koziołka jest  Elite's Boston pochodzący z hodowli Natalii Prochazkiej
Matką Bostona ( czyli ojca koziołka) jest Mikke III a ojcem  Elite's Maybach ( na zdjęciu )


Ojciec Bostona ( n zdjęciu), jest obecnie najważniejszym kozłem reproduktorem w kierunku mleczności w Europie, został zakupiony przez Związek Hodowlany w Holandii. Jego matką jest legendarna Sappho! (6,58-7,3% Tłuszczu!)Normalne kozy maja od 2,9-3,7% Tłuszczu.
Koziołek z tak wspaniałym pochodzeniem trafił do Witkowic do Pana Andrzeja Taranowicza, będzie płodził piękne potomstwo wraz kózkami które nie mają gorszego pochodzenia. Koźlęta będą od 50% do 100% rasowe An. Jeśli już ktoś chciałby kontakt do mojego znajomego proszę pisać na e-mail. Nie mogłam się powstrzymać  od napisania tego postu bo jak można było by chować tak pięknego koziołka tylko dla siebie :-) Pozdrawiam

sobota, 21 czerwca 2014

Komu jest łatwiej w życiu.....

Witajcie , i kolejny raz myśl chodzi po głowie a przyczyny tej myśli wytłumaczyć opowiedzieć nie mogę ( raczej nie powinnam ).Blog ma taką właśnie specyfikę, że im więcej o sobie czy o swoim życiu prywatnym napiszesz tym więcej ludzi wkracza w bardzo prywatne sfery naszego życia.
Jednak są tematy o których chciałabym mówić , np. miłość, nienawiść, mściwość czy też niepoczytalność. Ponoszenie konsekwencji jest jakby fundamentem podejmowania decyzji, jeśli nie jesteśmy tego świadomi przynosi to bardzo negatywne skutki i występują później załamania itp. Istnieją jednak tacy ludzie co w życiu konsekwencji ponosić nie muszą, zawsze ich ktoś ratuje ,pociesza, głaska po głowie i mówi " spokojnie zajmiemy się tym". Kurczę albo ja czegoś nie rozumiem albo jestem asocjalna! Albo jesteś dorosły , działasz, podejmujesz decyzje ( świadomie lub nieświadomie ) i ponosisz konsekwencje swojej decyzji z całym zapleczem raniących igieł ( które nawet jak bolą to uczą życia i wzmacniają nas) albo jesteś dzieckiem które płacze na ulicy bo mu balonik uciekł! Wiele godzin nad tym myślałam, dlaczego takie płaczki mają w życiu łatwiej ? I doszłam do wniosku że im więcej robisz wokół siebie szumu im więcej płaczesz lamentujesz krzyczysz ( czyli zwracasz uwagę na siebie by ci ludzie współczuli) tym więcej ludzi masz wokół siebie, bo chęć zbawiania świata jest cechą którą człowiek po prostu ma  w sobie. Czasem jest to miłość rodzicielska, czasem stare przyjaźnie które się odnawia w moment kryzysu. Najlepiej napisać : " Cześć co u ciebie ? Bo u mnie tragedia" I  chęć ocalenia się rozpoczyna. Trudniej zaś mają ci co przez życie idą z honorem, twardo stąpają po ziemi. Ponoszą konsekwencje swoich działań dumnie, cierpią bo kolejne krzyże idą im na plecy a oni nawet się nie poskarżą. Jest im trudniej są sami bo nie krzyczą jak bobaski w wózeczkach. Ostatnio wiele osób pyta się mnie lub mówi zaskoczona "ale dlaczego wcześniej nic nie mówiłaś? dlaczego teraz wychodzą takie rzeczy na światło dzienne ? - Odpowiedź moja jest bardzo prosta , bo musze ponosić konsekwencje swoich działań. Bo życie to nie sielanka gdzie wszystko jest idealne a jak już coś robisz to angażuj się na tyle by było dobrze. Gdy już jest źle zakończ to z honorem i dumą. I zacznij wszystko od nowa".

Ja zaczęłam żyć na nowo, pracuje i wychowuje dzieci. Staram się by im niczego nie zabrakło. Oddałam się życiu o którym w pewnym momencie zapomniałam. Ogarniam swoje życie i jeszcze ponoszę konsekwencje działań T. które runęły na mnie w ostatnim czasie. Uniosłam to, kolejny raz ale nie rozpaczam nie lamentuje nie użalam się nad sobą po prostu ogarnęłam wszystko tak jak powinnam. Teraz czas iść już swoją drogą, zacząć cieszyć się życiem , chłonąć radość z otaczającego mnie świata ( nawet jeśli jest to miasto). Po prostu zacząć żyć. Dziś dzieci jadą na 2 tygodnie do dziadków na wakacje. Niech się bawią dobrze, teście niech się nimi nacieszą. A ja ? Ja jadę pod Poznań , do kogoś kto jest dla mnie jak opatrunek na ranę. I to jest dla mnie dobrym zakończeniem. Pozdrawiam :-)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Witam na nowym

Nowe miejsce choć tak mi bliskie. Spędzone dzieciństwo, czas gdy byłam nastolatką, gdy dorastałam stając się kobietą. Chwile które tu przeżyłam są dla mnie na pewno budujące. Czas gdy cała "paczka" znajomych z lat nastoletnich miesiącami a nawet latami spotykała się w tym pokoju dzień w dzień by móc ze sobą porozmawiać, napić się herbaty, pograć w karty. Pośmiać się i czuć, że w naszym gronie nikt nie czuje się gorszy, inny, czy też odepchnięty. Czas w tym mieszkaniu na pewno kojarzę sobie na tyle dobrze, wracając myślami łączy on czas w którym byłam nastolatką a teraz gdy jestem dorosłą kobietą z dwójką dzieci. Na samym początku miałam wrażenie że się cofam, że kończy się moje życie pełne pasji ale myliłam się, szczerze się myliłam. Bo teraz czuję, że każdy mój plan jest wynikiem szczęścia. Gdy wspominam chwile na wsi teraz, w sercu mam ciepło ale nie czuje pustki, nie czuję bólu, raczej radość z przeżytych ostatnich lat w pełnym spełnieniu marzeń. Jak mogłabym teraz żałować czegokolwiek? Jak mogłabym czuć ból jeśli to moje decyzje ?

Pokoik mały, ciasny ale przytulny. To tylko tymczasowe bo w głowie rosną plany, wizje , radość i nawet uczucia które stały się dla mnie dobrym fundamentem spokoju i harmonii. Nic oczywiście w życiu nie przychodzi tak prosto jakbyśmy tego chcieli, nie ważne jak bardzo się staramy zawsze coś staje nam na drodze ale ja szczerze przyjmuje to z pokorą bo wiem że mam na co i na kogo czekać...
Od jutra już pracująca mama, znalazłam pracę i jak dla mnie idealnie dopasowaną godzinowo tak bym nie straciła kontaktu z dziećmi, bym mogła wyjść z nimi na spacer, na plac zabaw i weekendy wybrać się tam gdzie znajduje ukojenie i spokój. Pomyśleć, że człowiek może być tak elastyczny i tak potrafi szybko dostosować się do nowej sytuacji ( oczywiście jeśli tylko tego chce ).... Mój świat oszalał, zmieniło się tak wiele, tak wiele nowych rzeczy i ludzi weszły w moje życie, mogłabym powiedzieć, że ciężko to ogarnąć umysłem. Czy jest mi ciężko to ogarnąć? Dostosować się do nowego miejsca? Do nowych obowiązków ? Myślę że łatwo bo jeśli uważam,  że jest to dla mnie dobre to czemu miałabym czuć inaczej ?

Ciężej jest znieść upał wśród betonowych bloków , asfaltu i wszem obecnych samochodów ale ja mam wybór zawsze mogę wsiąść w samochód i po prostu uciec. Plan na wakacje jest - wreszcie po tylu latach (czyli po 8 latach) wyjadę!!!! Wyrwę się z dziećmi nad morze... może na mazury :-) Jest praca , jest perspektywa, jest plan! Czas zacząć żyć, podnieść się i iść do przodu jak zawsze to robiłam. Dziękuję Wam że nadal jesteście ze mną, może moja przygoda w wiejskim obrazie się zakończyła ale czy nowe jest gorsze ? Wątpię! Przecież tam jest nam dobrze gdzie czujemy się wolni ( choć trochę) i szczęśliwi a ja jestem teraz szczęśliwa i widzę światełko w tunelu. Pozdrawiam!!!!!!!!!!!