piątek, 26 lutego 2016

Pierwszy spacerek

Sarna dziś wyszła na pierwszy w swoim życiu spacer. Smutne że nigdy nie była na pastwisku ale takie są realia hodowlane bydła u większości gospodarzy. Pastwisko często jest daleko i gospodarze wolą ścinać trawę i dowozić niż codziennie przemierzać z bydłem takie odległości. Oczywiście jej radość była tak wielka że mnie dwa razy przewróciła ale miała prawo pobrykać :) Po chwili się uspokoiła i spokojnie poznała Sasankę. Po porannym śniadanku wyczesałam ją co bardzo jej przypadło do gustu. Cieszę się że nie jest dzika i mogę spokojnie bez strachu koło niej robić. Nie m odruchu kopania czy też wirowania mi rogami koło nóg.





sobota, 20 lutego 2016

Po długim milczeniu

Wybaczcie że tak długo nie pisałam. Pochłonęła mnie radość, radość z powrotu Kamila do domu. Trzeci tydzień jest ze mną i nie mogę nacieszyć się jego obecnością. Niestety nasz czas jest ograniczony, niedługo będzie musiał znów wrócić do szpitala ale na razie nie chce o tym myśleć. Wisimy więc na nim non stop. O czas z nim muszę rywalizować teraz z dziećmi hehhehe bo aż serce rośnie gdy patrze jak one są za nim. Nie pomyślałabym, że mężczyzna który nigdy nie miał dzieci i nie poczuł co to znaczy być ojcem potrafi być dla dzieci takim przykładem, spokojem i zrozumieniem. Cieszę się że jego urodziny( 31-wsze), moje urodziny (już 33-trzecie) i Walentynki spędziliśmy razem. W takich sytuacjach- w tak normalnych  dla innych par-  to dla nas są darem losu i cieszymy się nimi bardzo mocno. Przez te ostatnie dni dużo się nie działo, nie było poczynionych wielu kroków do przodu ale są już na pewno w toku realizacji.Pierwszą sprawą o jakiej bym chciała napisać i się z Wami podzielić to to, że zakupiliśmy krówkę :) Sarna ma na imię - śliczna krowa rasy Polska Czerwona - o cudownym przyjacielskim nastawieniu. Chciała nas zalizać na śmierć :) To jałówka cielna która ma termin wycielenia na 16 kwietnia. Niestety na razie czekamy na jej transport. Jest za zimno i wolimy nie ryzykować. Druga sprawa to koźlęta 50% rasy AN które myślę w ciągu dwóch tygodni trafią transportem do nas. I chyba najważniejsza sprawa to to że jestem na dobrej drodze do odzyskania Meli :) Wszystko to jest  już na wyciągniecie ręki ale spokojnie muszę zorganizować transport i myślę, że do końca lutego moje boksy będą już pełne :) Nie muszę Wam chyba pisać jak się cieszę i jak bardzo nie mogę się doczekać !! Jednak życie nauczyło mnie cierpliwości i chcę zrobić to dobrze. Zboże zakupione, siano po niedzieli ma zostać przywiezione. Z boksami jest jeszcze problem, niestety jeszcze w środku zostało część desek które trzeba wywieźć do Lisich Katów a samochód niestety trafił do mechanika. Jednak to kwestia kilku dni i zorganizujemy wywóz jak najszybciej bym mogła ogarnąć boksy, wyścielać słomą i czekać na transport milusińskich. Tak więc zacznie się od wiosny wielka fama produkcji serów. :D mniammmmmm
Myśl o tym że znów wrócę do tego co kocham i jeszcze z człowiekiem który mnie tak wspiera wywiera na mnie tak ogromne uczucie radości i wdzięczności, że aż ciężko to ogarnąć umysłem :)
Nie myślałam i nawet nie wierzyłam w to że znów będę tak szczęśliwa, byle by Kamil wyzdrowiał a już nic nie będzie zachodziło złowieszczą czarną chmurą nad moją głową.
A prócz planów i pracy ? Oczywiście chwile przyjemności :)
Pozwiedzaliśmy troszkę , byliśmy w dniu urodzin Kamila na Czarnej Górze. Jechaliśmy trasą przez Czechy i powiem szczerze że warta była zachodu :) Droga  cały czas pod górę lub z góry, górska i kręta. Widoki piękne :)

  







Prócz przyjemności była też mała praca w domu. Takie doszły ozdoby do naszej kuchni.







Mam nadzieje że następny post będzie już o zwierzaczkach w naszej stajni :)

Pozdrawiam serdecznie