Cały wczorajszy dzień zbierałam się do napisania tego posta. Był to dzień pt: "Nie chce mi się...". Kompletnie nic mi się nie chciało, po tygodniu ciężkiej pracy taki dzień "Nie chce mi się" należy mi się jak psu buda heheheh. Jednakże chcę napisać co u mnie więc zmobilizowałam się przy kawie. Co u mnie ? Dużo pracy, bardzo dużo niekończącej się pracy. Szkoda tylko, że bardziej okupiona jest bólem niż radością. Niestety wiele złego do mnie wróciło. Znów ruszył RZS na co kompletnie nie mam wpływu jak i lekarze. Tak więc puchną mi stawy, ręce aż ból wykręca a ja muszę zagryźć wargi i robić swoje. Na dodatek coś uszkodziło mi się w kręgach szyjnych więc ból kręgosłupa promieniuje na ręce. Poranki najczęściej witam ze łzami bo rwą tak bardzo że dosłownie nie można wytrzymać. Nieustannie w tym moim życiu idzie ze mną za pan brat ból....Ale nie narzekam, pracuje zaciskam wargi i daje radę. Zaczęłam robić sery z mleczka krowiego, masełko i wiele wiele innych smakołyków. Jeżdżę po szkołach po sklepach i daje próbki moich serków na spróbowanie by podchwycić chętnych. Powoli się to rozwija, w Borownie było łatwiej. Wielu znajomych w Częstochowie tu nikogo nie znam więc idzie to trudniej. Może ktoś z czytających ma chęć na serki to zapraszam na priv. Sielskie zapachy i smaki. Sery z czosnkiem niedźwiedzim, kozieradką, czarnuszką, trawą cytrynową z różnymi ziołami i przyprawami. Sery dojrzewające w winie. Serki topione, jogurty i oczywiście smaczne masełko. Do tego wypiekany chleb w piecu i wszystko jest dopięte na ostatni guzik by poczuć co znaczy życie prawdziwe na wsi. Takie jak za dawnych lat, bo teraz komu cokolwiek się opłaca i chce? Oczywiście nam się chce i chcemy dalej się w tym rozwijać, wraz z tymi smakami przypomina nam się dzieciństwo

Oczywiście nie narzekam na nadmiar serów bo sami bardzo lubimy a ja mogę robić z nadmiarów mleka sery dojrzewające które potrzebują czasu. Ostatnio zabrałam się za sery typu BRie dojrzewają sobie a na wierzchu pokrywa ich już lekka biała pleśń. Nie mogę się doczekać jaki będzie rezultat :) Część serów leżakuje w winie a część serów dojrzewa na Gouda. Zakupiłam ostatnio bakterie na jogurty i czekam na przesyłkę jogurtownicy by móc i w tym się spróbować. Bawi mnie takie eksperymentowanie z mlekiem ale jest to dość czasochłonne. Świetnie sprawuje się nowa wirówka która oddziela mi mleczko od śmietany, tyle litrów dziennie ile ja przerabiam to taki wynalazek to cud. Moja krówka jest wyjątkową mleczną krową że karmi swoją Basię to jeszcze ja zdajam około 8-10 litrów dziennie nadmiarów. Jak na pierwiastkę wynik ma cudowny ale cóż się dziwić jak jej matka ma prawie 6 tyś litrów laktacji udokumentowanej ponieważ pochodzi ze stada z kontrolą mleczności. Kózki też działają na tyle by móc robić sery. czekam na czas wolny by jechać po koziołka i dwie kózki AN by rozwinąć stado o te trzy sztuki. Mam też do odbioru wie kózki 50% An w Krośnie Odrzańskim. Kiedy ja się z tym wyrobię to nie mam pojęcia jednak licząc razem to około 1600 km !!A mnie ogranicza czas. Na Majówkę przyjeżdżają turyści trzy małżeństwa i jedno z maleńkim dzieckiem. Będzie więc sporo pracy na te dni. A tu miedzy czasie koszenie 2 hektarów trawy, rabaty kwiatowe, ogród warzywny, kurnik ( który na szczęście już zakończyliśmy budować i nie będę skromna bo dach wraz z Łukaszem kładliśmy sami !) jeszcze szklarnię musimy skończyć w tym tygodniu by móc posadzić pomidorki paprykę i wiele innych szklarniowych przysmaków. Dużo dużo pracy już za nami jak czyszczenie rynien. Praca na wsi przy tak dużym domu i obejściu to jednak nie lada trud dla jednej czy dwóch osób. Jednak ja bardzo się cieszę z tego co robię mimo bólu, robię to co kocham i nikt mi tego nie może zabrać. Wklejam więc kilka wiosennych zdjęć by odgonić te moje marudzenie :)







Pozdrawiam sielsko :)