wtorek, 19 czerwca 2018

Żar jak w kotle

Leje się dziś żar z nieba, wczoraj było już duszno ale pochmurnie więc działałam w ogródku. Od wielu lat nie widziałam żeby wszystko tak szybko rosło. Do rzeczy, dziś upał więc nawet nie myśli mi się cokolwiek robić na dworze. Chyba, że wieczorkiem ale teraz batem by mnie nie wygonili z mojej kuchni letniej. Zajęłam się serami, hmmm dzień jak co dzień tylko dziś bez biegu, bo nic dodatkowo nie planuję robić. Tym  bardziej, że ostatnio się przepracowałam, naprawdę dało mi wszystko w kość. A kość młodą już nie mam, takie tam gnaty powyginane :P
No cóż mój mąż połamał sobie żebra więc całość przeszła na moje barki. Do tego córka miała kilka poprawek tuż przed wystawieniem ocen na koniec roku. Ufff, zdała wszystko ale z matematyką szło jej opornie. nie dlatego że nie rozumiała tematu tylko dlatego, że stres ją zjadał. Postanowiłam że podam jej tabletki ziołowe na uspokojenie bo przystępowała do jednej poprawki cztery razy i jej się nie udawało. Podałam jej ziółka i zaliczyła. Może zadziało na nią też dodatkowo jak placebo. Gdy na nią patrzę widzę siebie w podstawówce. Stres mnie zjadał. Ona ma podobnie bo ambicje dziewczyna ma. Więc zaliczony rok , ładne świadectwo i to najważniejsze. Nie pisałam nigdy o tym bo nic nie było dopięte na ostatni guzik. Po roku badań, wizyt w poradniach i szukania przyczyny problemów mojego synka do szkoły trafiło już orzeczenie o niepełnosprawności z diagnozą Zespół Aspergera. Od dwóch lat podejrzewaliśmy ale mieliśmy skrytą nadzieję, że się mylimy. Jednak po wizytach w poradniach i szczegółowych badaniach lekarskich jak i psychiatrycznych stwierdzono u Boryska Zespół Aspergera. Teraz czeka nas trudna przeprawa przez terapie i nauki życia w społeczeństwie. Choć ja przeczytałam już wszystkie możliwe książki jak uczyć syna zachowań i naturalnych dla nas zachowań w społeczeństwie. Przeszedł przez tyle badań, że podziwiam jego cierpliwość. Dodatkowo badania na inteligencję (IQ) wyszło wysoko ponad przeciętną, w szkole jest bardzo dobrym uczniem. Jednak jest wiele aspektów nad którymi musimy pracować w raz z terapeutami. W szkole będzie miał specjalny program nauczania. Wreszcie ze spokojem mogę puszczać go do szkoły wiedząc, że będzie miał wsparcie. Skończą się wzywania mnie na "dywanik". Już miałam dosyć tego, choć w tej nowej szkole od razu po dwóch tygodniach wezwano mnie na rozmowę, nauczycielka od razu powiedziała że Borys ma problemy i trzeba wysłać go na badania do poradni. We wcześniejszej szkole było gorzej,  nawet usłyszałam tekst " Jaką jest Pani matką ? Jak Pani wychowuje dziecko". Uwierzcie czasem już mi się chciało płakać, byłam bezsilna. Mówiłam do niego a on mnie nie rozumiał. Najgorsze jak nie wiesz jak pomóc swojemu dziecku. Kurcze ta bezsilność chyba najbardziej jest frustrująca. Teraz wiem, wiem jak mówić, jak reagować jak go uczyć co może a czego nie. I daje to dużo. Widzę postępy. Tym bardziej, że jest tak emocjonalnym kochanym dzieckiem  aż chce się dla niego najlepiej. Tak więc rok szkolny dobiega końca i zaczyna się luz blues :)
A cóż jeszcze u nas się dzieje ? Sporo, jak zawsze ! Sprzedałam Aresa i Oriona ( ostatnie koziołki z tegorocznych wykotów ) do tego została sprzedana w dobre ręce Stefa która niestety już nie mogła zajść w ciążę.

Będzie dożywotnio sobie żyć  wśród innych kóz u pewnej Pani. Ja niestety nie mogę sobie pozwolić na trzymanie kozy która nie może być już kotna, a co za tym idzie nie daje mleka. Jedyną niedojną kozą  jaka u mnie będzie mieć emeryturę to Mela.

Ostatnio w piwnicy lekko podniosła się temperatura, dla dojrzewających serów to nie problem ale dla pleśniowych niestety nie może być wyżej niż 14 stopni. Zmusiło mnie to wstrzymania procesu produkcji na tydzień. Dlatego też zakupiłam małą chłodziarkę do wina z regulowaną temperaturą i od dziś będę miała spokój psychiczny czy oby moje sery się nie popsują.  Tym bardziej, że chcę też znów zacząć robić sery z czerwoną mazią. Dlatego trzeba było skusić się na ten zakup.

I tak wchodzimy w klimat lata i  tym miłym ciepłym akcentem kończę post. Trzeba skończyć co się zaczęło :) Pozdrawiam i dzięki za komentarze ! 

8 komentarzy:

  1. Moniko wiem co przechodziłas i przechodzisz z Borysem, ale wiesz na czym stoisz ZA jest teraz dobrze zdiagnozowany, moja najmłodsza córka / teraz ma 25 lat/ była "dziwnym dzieckiem jak ja okreslano i dopiero teraz ja sama doszłam do wniosku że ma ZA, pisałam o tym na blogu Megi, u której synka tez to zdiagnozowano
    ...
    Leptir9 czerwca 2018 18:26
    Megi dobrze że cie nie zawiodła intuicja, ja dopiero po latach u swojej najmłodszej / teraz ma 25 lat/ wykryłam te "chorobę.
    Gosia w wieku 2 lat zachorowała na posocznicę , szpital, i dno, przestała mówic, wróciłay pieluchy / do logopedy chodziliśmy 11 lat/, było podejrzenie autyzmu
    ale obecnie wiem że to ZA, ja crorowałam w czasie ciązy na chorobę odzwierzęća i prawdopodobnie jest przyczyną. Córka skończyła szkołe średnią, 2 pomaturalne i obecnie wyjechała do pracy za granicę. Ale w domu nie okazuje uczuć choć jest ze mna bardzo związana, jest "wycofana" w kontaktach z ludźmi, samotnik, jest sama ....
    twój synek jest jeszcze mały więc odpowiednia terapia pewnie pomoże, nie obwiniaj ani siebie ani męża....a na teściową spójrz inaczej, ona jest w tym wszystkim biedna, że nie daje rady i dlatego tak się zachowuje, tego nie zmienisz, ja mam podobnego męża


    ale spokojnie Borys sobie poradzi, ja duzo tłumaczyłam i CHWALIŁAM....za wszystko nawet najmniejsze osiągnięcie. i Gosia sobie też poradziła.
    życzę zdrówka bo ciężko pracujesz a dzieciom udanych wakacji
    serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Borys przechodził pooperacyjną posocznicę, ja w ciąży o mało go nie poroniłam brałam leki przeciw poronne. Wszystko chyba się skumulowało. Jednak najważniejsze, że wiem z czym problem. Mój syn nie jest wycofany uczuciowo do nas wręcz przeciwnie nadmiernie słownie uczuciowy. Nie czuję się ani sfrustrowana ani załamana, od małego był indywidualistą i właśnie za to go kocham. Choć resztę go wyuczymy :)

      Usuń
  2. Witaj Moniko. Mój syn, mający obecnie 9 lat ma od 3,5 roku życia zdiagnozowane zaburzenia ze spektrum autyzmu. Wiem co czujesz. Dobrze, że problem został nazwany. Ja też kocham syna za jego indywidualizm, a dziś na zebraniu dowiedziałam się, że jest bardzo inteligentny- sama to wiedziałam już wcześniej. Wiem, że mam WYJĄTKOWE dziecko, Ty też masz. To praca i dar mieć dziecko ze spektrum autyzmu- zwłaszcza takie dobrze rokujące. Ściskam Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to wielki dar, jest wyjątkowy w swojej wyjątkowości. Dziękuję za dobre słowo Pozdrawiam Ciebie i całą twoją rodzinę.

      Usuń
  3. U mnie susza... dobrze, że deszczu trochę spadło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak widziałam u Ciebie na profilu fb jak sucho było, dobrze że trochę popadało u Ciebie :) Pozdrawiam

      Usuń
  4. Pewnie nie będzie Ci łatwo z Borysem, ale też masz dusze szanse mieć syna geniusza. Wierzę, że będzie dobrze: świadomość społeczeństwa i nauczycieli jest coraz większa, a i dla rodziców jest coraz więcej dostępnej wiedzy. Naście lat temu, gdy borykałam się z ADHD średniego, mogłam najwyżej usłyszeć, że go nie wychowuję. Teraz nauczyciele robią kursy i specjalizacje. Oby spotkało go tylko samo dobro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak świadomość społeczeństwa i nauczycieli się zmieniła. Kocham go za to jaki jest a nie za to jaki bym chciała by był. Ma wiele zdolności które staram się rozwijać w miarę możliwości. Jednak on nadal poszukuje swojej pasji jeszcze. Gdy znajdzie swój cel będzie w tym dobry - to pewne :)

      Usuń

Dziękuję za komentarz.