Jakiś czas temu znajoma zapytała mnie wprost :" Jeśli chcesz zmienić swoje życie pomyśl wpierw co możesz dla tego poświęcić".
To chyba było najlepiej skonstruowane pytanie i najmądrzejsze zarazem gdy ja biłam się ze swoimi myślami. W tamtym roku nie byłam gotowa by poświęcić cokolwiek z tego co mnie otaczało czyli moją wieś, gospodarkę na poczet rozwoju czy szczęścia. Jak człowiek tonie chwyta się każdej deski ratunku dlatego też plany z wyprowadzką i kupnem nowego domu były dla mnie takim napędem. Plan legł w gruzach a ja zostałam z tymi problemami w sumie sama. Teraz decydując się na takie poświęcenie kruszy się mój świat, mam wrażenie że rozbieram swój obraz niczym puzzle po kolei. Czy jestem na to gotowa ? Myślę, że tak ale ile mogę unieść i poświęcić? Zdawało mi się, że jestem na tyle silna że podołam, nadal tak twierdzę ale co będzie za kilka miesięcy nikt tego nie wie. Teraz zaczynam rozsypywać się po trochu ale upominam się , stawiam się na równe nogi i nie rezygnuję.
Wszystkie koźlęta w tym także koziołki znalazły dobre domy, Basia i Cynamona pojechały pod Wrocław do naprawdę fajnych ludzi z pasją. Kaczki , gęsi, Panwuuu ( czyli baranek) i owieczka która urodziła się u mnie pojechały do Jakuba, który okazał się dla mnie deską ratunku jak i ogromnym wsparciem. Za co mu bardzo dziękuję!!!!
Dziś był ubój dorosłej owcy, druga zaś w poniedziałek. Zależało mi na mięsie dla dzieci ze sporym zapasem. Nie byłam wstanie jej ubić dlatego poprosiłam znajomego, dosłownie nie czułam się na siłach. I dobrze przeczuwałam , gdyż po uboju wypłakałam wszystkie łzy które do tej pory wstrzymywałam. Nie myśląc wsiadłam w samochód co okazało się ogromnym błędem. Jechałam do Jakuba z ostatnią owieczką na sprzedaż. Nie mogłam wstrzymać łez , straciłam panowanie nad samochodem. Poślizg , pisk opon i z ledwością wyprowadziłam samochód na prostą unikając wbicia się w rów. Zjechałam na pobocze i płacz niczym potok słów. Chyba było to najbardziej nie rozsądniejszym działaniem w moim całym życiu by w takim stanie wsiadać za kierownicą!!!
Trzymam się tylko czasem chwile słabości biorą górę. Wiosna w rozkwicie a ja gdzieś w myślach błądzę i szukam wyjścia. Dziękuję za e-maile i komentarze. Pozdrawiam Was serdecznie.
Trzymam kciuki za Ciebie i Twoje rodzinne decyzje, serdecznie pozdrawiam. Ala
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńTrzymaj się dziewczyno, zawsze po burzy przychodzi słońce i gdy zamkniesz te drzwi to za następnymi będzie już coś innego i lepszego :)
OdpowiedzUsuńI tak właśnie patrzę :-) czasem przychodzą gorsze chwile ale nie znaczy że nie mają one jakiego przesłania. Całe życie głazem nie można być, trzeba czasem się pokruszyć by znów zacząć odbudowywać w sobie siłę :) Pozdrawiam
UsuńJakie to wszystko smutne...
OdpowiedzUsuńJak to życie raz smutne raz wesołe. Byle by z tego smutku wyciągnąć wnioski i iść do przodu . Ja tak właśnie robię, posmucę się popłaczę czasem i wstaję by ruszyć do przodu. Pozdrawiam
Usuńkiedyś ktoś powiedział mi, że tylko poczucie dyskomfortu powoduje rozwój... by było lepiej, zazwyczaj najpierw jest gorzej - jak w przypadku niektórych chorób - uszy do góry dzielna kobietko - realizujesz marzenia i to jest najważniejsze... a że czasem trzeba zrobić krok wstecz? robi się go także, by wziąć rozpęd :) Będzie dobrze. Płacz nie jest niczym złym, uwalnia nagromadzone emocje - uważaj tylko na siebie...
OdpowiedzUsuńdziękuję za te słowa otuchy, prawda absolutna prawda trzeba zrobić krok do tyłu by nabrać rozpędu. Pozdrawiam
UsuńDawno temu dostalam kartke od mojej wychowawczyni na dorosla droge zycia z bardzo madrym cytatem...
OdpowiedzUsuń" Czasami w zyciu bywa tak, ze trzeba wrocic do punktu wyjscia..."
Trzymaj sie Moniko, glowa do gory i naprzod, sciskam Cie mocno.
"Punkt Wyjścia" nie zawsze jest czymś złym bo wracając do niego wracamy nie do dawnego JA tylko Nowego Ja z dużym bagażem doświadczeń. A to już jest Rewelacyjny Start do Nowego Lepszego. Pozdrawiam i dzięki za ten cytat w komentarzu dał mi dużo do myślenia.
UsuńPopłacz sobie, a potem do przodu!!! Żywcem Cię przecież nie wezmą;)
OdpowiedzUsuńKochana ja to wczoraj normlanie spadłabym ze stołka ze śmiechu :-) Jasne że się nie dam, chwila ulgi i rozkładu i do przodu !! :-)
UsuńNie wiem czy będzie to dla Ciebie pocieszeniem, ale mój świat skruszył się, skurczył do mikroskopijnych rozmiarów 2 lata temu, i wszystko straciło sens, a teraz powoli zaczynam wychodzić na prostą (chociaż nadal nie wiem tak do końca czy to jest już ta prosta, ale wierzę) .
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i przesyłam dobrą energię :***
Trzeba wierzyć, bez wiary jaki sens ma życie. Czasem się nam świat kurczy czasem nabiera ogromnych horyzontów i przestrzeni. Gdyby nie wiara dawno bym stała się mała ale wierzę i dążę do celu. Tylko nie po trupach bo to radości nie daje.
UsuńCzasem myśleć i myśleć za dużo - to niedobrze. Czasem lepiej zatrzymać się i odpowiedź przyjdzie sama.
OdpowiedzUsuńI ja się właśnie tak Aldonko wczoraj zatrzymałam. W nocy pojechałam samochodem w aleję lipową w pola gdzie ludzi nie było tylko ciemność , rechotanie żab i ta bezkresna cisza. Stałam tak w tym polu opierając się o samochód i rozmawiałam sama ze sobą. Wiele sobie wytłumaczyłam na wiele spojrzałam z dystansem. Dało mi to dużo i mogłam ruszyć dalej. Trzymaj się :-)
UsuńWierzę, że będzie dobrze! Zmiany są potrzebne, zwłaszcza jak "coś" mocno uwiera...;)
OdpowiedzUsuńDasz radę, siłaczko!
Buziaki!
Dasz radę...MUSISZ:)
OdpowiedzUsuńNie tylko że MUSZĘ ja CHCĘ :-) Pozdrawiam
UsuńBędzie dobrze, płacz minie, nastanie rozjaśnienie umysłu i wszystko co do tej chwili wydawało się nie możliwe stanie się dniem , codziennością :) Trzymamy kciuki wiemy że dasz radę :) Pozdrowionka z Górnej Chaty :)
OdpowiedzUsuńRozjaśnienie już nadeszło, rzadko kiedy patrzę na świat negatywnie ale jeśli już przychodzi taka chwila to na bardzo krótko. Po prostu czasem warto samemu sobie pewne sprawy wytłumaczyć by spojrzeć na sprawę ( lub choć starać się ) z dystansem. Idę do przodu . Pozdrawiam Was kochani!!
Usuń