wtorek, 15 kwietnia 2014

Zmiany

Witajcie
 ostatnio mam sporo osobistych problemów dlatego tak cicho na moim blogu. Wiele osób z mojego otoczenia mogą powiedzieć, że zmiany te są na gorsze ale ja osobiście już teraz mam do tego inne podejście. Tak , dokładnie życie to stos kompromisów. Momentów gdy trzeba zrezygnować ze wszystkiego by odnaleźć szczęście, ukojenie czy też swoje miejsce. Stracone pole czy wiele innych czynników przyczyniło się do tego że postanowiłam radykalnie zmienić swoje życie. Nie uciekam , myślę że stawiam czoło problemom nie zakopując ich pod dywan unikając, że nie istnieją i wierząc że kiedyś się sprawa wyprostuje czy też wyjaśni. Oczywiście to bardzo prywatne sprawy więc jak na razie ani nie jestem gotowa o nich pisać i także uważam że było by to niestosowne. Świat mi się zmieni, zmienią się mury zmieni się otoczenie ale nie poddaję się i wierzę że kiedyś wrócę do swoich pasji, marzeń i planów. Będą czekać w zawieszeniu na moment gdy otworzą mi się drzwi na nowe życie. Może jestem marzycielką , nieodpowiedzialną ale naprawdę wierze że wrócę do tego co kocham. Co dało mi szansę na odkrycie siebie, swoich możliwości i talentów. Świat się nie kończy jedynie daje szansę na coś innego. Tak więc trochę niedoinformowanych Was zostawiam przy tym poście ale wybaczcie inaczej nie powinnam. Tak więc Maleńka pojechała do nowego domu, Basia czeka na nowy już "zaklepany " dom, Tola jest gotowa do sprzedaży. Szkoda mi bardzo i nie powiem serce mi pęka ale wyboru nie mam. Toleńka czeka na nowy dom, jeśli ktoś zna kogokolwiek kto chciałby zakupić 50% jałówkę rasy Jersey to pisać do mnie. Cena nie będzie wygórowana , można ze mną negocjować byle by trafiła w dobre i odpowiedzialne ręce. Kozy trzymam do sierpnia , do 1 września chcę sprzedać całe stado. Także daję znać by móc mieć możliwość wyboru gdzie dotrą. Mela moja ukochana wspaniała koza trafi do Jakuba. Będę miała do niej blisko by ją pomiziać czasem za uchem. Tak rozrywam sobie serce, powoli ale skrupulatnie je rozrywam na poczet siebie. Ciężko jest stać na takiej granicy gdy robi się coś dla siebie a jednocześnie łamie sobie człowiek serce sam na własne życzenie. Decyzja przygniata , czasem łzy polecą, czasem zranią bliscy gdy słyszą co chcę zrobić. Nikt nie słucha, bo słuchać nie chce ale jeśli ja kobieta dałam radę przez te lata osiągnąć tak wiele, czasem pod oporem bliskich krytykujących mnie w to co robię w to co wierzę, to wiem że dam radę!! Łzy kiedyś otrę , a smutek zastąpi radość. Wierzcie mi czy też nie stoję w sytuacji bez wyjścia i łatwo mi nie jest. Sery nadal sprzedaję, oczywiście wysyłki dopiero po świętach bo auto padło całkiem a do poczty z 10 km tak więc proszę o zrozumienie w opóźnieniach. Trzymajcie za mnie kciuki bo będzie mi to teraz bardzo potrzebne. Mówi się że od obcego więcej otrzymasz wsparcia i zrozumienia niż od rodziny. Pozdrawiam Was serdecznie !!!

23 komentarze:

  1. Oj tak mi przykro. Musi Ci być bardzo ciężko...trzymaj się jakoś i nie poddawaj...

    OdpowiedzUsuń
  2. To co postanowiłaś, to co zrobisz jest napewno najlepszym wyjściem, sama najlepiej znasz siebie, wiesz że jesteś silna i dasz sobie radę w każdych warunkach, niech nikt nie ocenia tego, niech wszyscy będę Ci podporą w tych bardzo trudnych chwilach, wierzę że nadejdzie dzień kiedy wrócisz do swych marzeń, kiedy zrobisz to tak do końca jak tylko tego pragniesz to może być całkiem niedługo właśnie wtedy kiedy będziesz na to gotowa, kiedy nadejdzie ten moment. Trzymamy za Ciebie kciuki zobczysz wszystko będzie dobrze, czas to pojęcie wzgędne więc nie ma on znaczenia dla takich wspaniałych ludzi jak Ty, dla osób które poprostu wiedzą czego w życiu chcą :) Jeśli mogę coś doradzić do napisz posta o zwierzaczkach które szukają nowego domu, najlepiej dodaj dużo zdjęć tak by każdy mógł zapoznać się z Twym przychówkiem , dodaj kilka cennych informacji o kazdym z nich jak wiek i jakieś cech szczególne, to powinno pomóc i mniej więcej ceny, czyta Cię wiele osób i kto wie może nie trzeba będzie dawać ogłoszeń . Buziaki z Górnej Chaty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moniko, trzymam kciuki, jak najbardziej...i trzymaj się zasady, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Zmiany w życiu są potrzebne, niosą nową energię, dają świeże spojrzenie na rzeczywistość, czasem otwierają nam oczy na wiele spraw i pozwalają spojrzeć na życie z innej perspektywy.
    Wiem, że nie będzie Ci łatwo, bo tyle serca i ciężkiej pracy włożyłaś w to gospodarstwo, ale jak nie można inaczej to nie można!!!! NIE SZKODA RÓŻ GDZIE PŁONĄ LASY.

    Przytulam :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam, że może wyjeżdżacie do innego kraju, ale Mela blisko?
    Gdziekolwiek się znajdziecie, na pewno uda Ci się odtworzyć stado kóz i innych zwierzów, a wszystkie umiejętności i siła, którą posiadasz, będą Twoim bogactwem.
    Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Monika... myślę, że teraz rozumiesz lepiej mnie i moje zeszłoroczne decyzje. Życie stawia przed nami różne niespodzianki, jedne miłe inne nie. Bywają sytuacje, w których trzeba podejmować bardzo trudne decyzje, zmieniać swoje życie. Wiem jak ciężkie jest teraz to, co zamierzasz zrobić ale skoro tak zdecydowałaś to znaczy, że nie ma innego wyjścia. I powiem ci jedno- jestem przekonana na 200%, że wyjdziesz z tego obronną ręką. Jesteś twardą babką.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech, .... jakże ciężko jest, gdy zrobić trzeba coś to do czego życie nas zmusza a nie to co chcielibyśmy...

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem Ci szczerze, że trochę mnie zdołowałaś. Ciągle zastanawiam się czy damy sobie radę na naszej wsi, chociaż trwamy tam już trzy lata i bardzo boję się takiego momentu, że nic już nie będzie dobrze i trzeba będzie się wynieść, a bardzo tego nie chcę. Gdyby w tym czasie sprawy poszły tak daleko, że musiałabym sprzedać, czy oddać zwierzęta, to chyba bym nie przeżyła. Mam nadzieję, że jesteś silniejsza niż ja i że dasz sobie radę. Powodzenia i pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie pisze różne scenariusze..
      ja też mówiłam NIGDY..
      a teraz od 3 miesięcy jestem w innym kraju zamiast na mojej ukochanej wsi...
      marzę, by kiedyś tam wrócić i odwlekam myśli o sprzedaży...

      MONIKO - trzymam za Was kciuki!
      Ty czasem potrzymaj za mnie...

      Usuń
  8. Ja osobiście jestem wstrząśnięta :( przecież to Twoje ukochane zwierzaki a o krówce tak ciągle mówiłaś, że chcesz, tak się cieszyłaś, że masz :(
    Przykro mi ale mam nadzieję, że tak trudna decyzja przyniesie Ci poza niewątpliwym bólem także coś pozytywnego
    Trzymam kciuki i przytulam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy Bóg zamyka jedne drzwi, otwiera inne. Wszyscy przechodzimy w życiu pewne etapy... Ściskam Cię Moniko wierząc, że Twoja droga zaprowadzi Cię tam, gdzie tego chcesz.

    PS do kiedy musisz się pozbyć jałówki, bo ja mam w planach kupić w tym roku?

    OdpowiedzUsuń
  10. Moniko, czytając (od dłuższego już czasu) Twojego bloga widziałam, czułam, narastający w Tobie smutek i bezradność. Pewnie tylko radość z opieki nad zwierzętami (mimo koniecznego, codziennego trudu) pozwala Ci znieść trudną sytuację. Nie znam szczegółów, ale bardzo mi przykro, że problemy zaszły aż tak daleko, że zdecydowałaś się na sprzedaż ukochanego inwentarza.
    Mam nadzieję i życzę Ci tego bardzo, żebyś znalazła w sobie siły aby zacząć od nowa.
    Jesteś tego warta!
    Pozdarwiam i trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi przykro że tak toczą się losy twoje i twoich zwierząt, ciężko jest oddać ukochane zwierzęta
    choć wie się że idą do dobrych ludzi
    bardzo ci współczuję
    ale cała moja rodzina która razem zemną czyta twoje losy trzyma kciuki za ciebie
    pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
  12. Serdecznie cię pozdrawiam i życzę dużo siły ! trzymaj się !

    OdpowiedzUsuń
  13. Monia :D
    Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście.
    Trzymam kciuki i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Trzymaj się , Kobieto ! I NIE DAJ SIĘ !

    OdpowiedzUsuń
  15. O matko, ale trudna decyzja ! Będę trzymała kciuki, żeby okazała się właściwą i koniec jednego był zarazem początkiem kolejnego , lepszego etapu życia Twojego i Twojej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wierzę, że robisz dobrze. Tylko mi szkoda Twoich łez...
    Na pewno się odwróci... Nie ma tego złego itd. Trzymaj się! Jestem z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  17. To,że teraz "padłaś"na kolana nie znaczy,że nie wstaniesz.Sama wiesz że życie to nie bajka.Ale wierzę że wrócisz do swoich marzeń. Z nową siłą,świeżym spojrzeniem i silną werwą.I zadziwisz siebie i wszystkich i pokażesz,że można.Tylko zwierząt żal...

    OdpowiedzUsuń
  18. Czasem trzeba coś poświęcić, by coś innego ocalić. Bądź mocna i nie rozpaczaj długo. Myśl o nowym! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  19. Monika trzymaj się dziewczyno, buziaki takie świąteczne. Ot życie ciągle nas zaskakuje - nie tylko Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  20. niech Ci się spełnią marzenia, jesteś dzielną kobietą i masz cel, a to jest niesłychanie ważne, gorąco pozdrawiam, trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  21. Monika, głowa do góry, dasz radę, trzymaj się kochana :** Trzymam kciuki za Ciebie i twoje marzenia -spełnisz je :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych,pełnych wiary, nadziei i miłości.
    Radosnego, wiosennego nastroju,serdecznych spotkań w gronie rodziny
    oraz wesołego Alleluja.

    Pozdrawiam ciepło i z serca- Dorota

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.