Sarna dziś wyszła na pierwszy w swoim życiu spacer. Smutne że nigdy nie była na pastwisku ale takie są realia hodowlane bydła u większości gospodarzy. Pastwisko często jest daleko i gospodarze wolą ścinać trawę i dowozić niż codziennie przemierzać z bydłem takie odległości. Oczywiście jej radość była tak wielka że mnie dwa razy przewróciła ale miała prawo pobrykać :) Po chwili się uspokoiła i spokojnie poznała Sasankę. Po porannym śniadanku wyczesałam ją co bardzo jej przypadło do gustu. Cieszę się że nie jest dzika i mogę spokojnie bez strachu koło niej robić. Nie m odruchu kopania czy też wirowania mi rogami koło nóg.
cieszę się że zwierzątka są i powoli odżywasz,a nie będzie to kolidowało z pracą ? gotujesz, przyjmujesz gości a produkcja serów czasochłonna i koło krówki też robota,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle radocha!!! Śliczna jest;)
OdpowiedzUsuńPiękna jest:)Niech zdrowo się u Was chowa :))
OdpowiedzUsuńurodziwa z niej panienka :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna krowa :D Nasze cielaki nie wiedziały jak "działa" trawa, kiedy pierwszy raz wyszły na zewnątrz, bo wcześniej miały podawaną skoszoną. Próbowały ją rwać od góry do dołu :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że udało Ci się już znaleźć Melę :)