wtorek, 24 maja 2016

A miało być kolorowo

Wokół mnie wszystko kwitnie, ptaki śpiewają, drzewa się zazieleniły, zapach roznosi się wokoło. Można powiedzieć żyjesz w bajce, otacza cię natura, znów zaczęłaś przygodę z wsią i jej urokami. Jednak życie nie jest takie kolorowe, czasem jedna decyzja może zaważyć na całym życiu. Podjęta decyzja kilka miesięcy temu o przeprowadzce do Ściborza była mimo wszystko dobrą decyzją. Wyrwałam się z miasta, przestałam się dusić. Nasz związek z Kamilem zacieśnił się mocniej, facet który spędził parę lat w małym pokoju przed komputerem ( bo zawód informatyka zamyka ich w czterech ścianach) otworzył go na świat i zaczął żyć naprawdę. Jego zdrowie jest coraz lepsze, samopoczucie i nie można powiedzieć pokochał życie na wsi. Poczuł smak swojskich smaków. Dlatego też nie mogę absolutnie żałować tej decyzji, pewnie w mieście wszystko by poszło w złą stronę. Tylko zawsze w takich decyzjach jest jakieś ALE. Zawsze! Bo nic nie może być w tym cholernym życiu normalne. Jak mam zdrowe dzieci, kochającego partnera który wspiera mnie psychicznie i fizycznie w moim sposobie życia, to musi coś wyjść na przekór. Wiele osób nie rozumie naszej tutaj współpracy z właścicielem posesji. Nazywają go moim pracodawcą. Jednak tak nie jest, umowa była prosta w zamian za prowadzenie Agroturystyki mieszkamy tu i dbamy o swoją cześć, my zarabiamy na zwierzętach i na gościach z wyżywienia a on za noclegi. Tylko niestety gości z noclegami jest więcej niż tych co też chcą posiłki. Doszli pracownicy od samego początku którzy pracują w Dolinie Ulgi wzmacniając wały. Mieli także jeść i tak było przez tydzień, następnie zrezygnowali. Podsumowując pracujemy za nic, musimy jeszcze się utrzymać płacić tu makabrycznie wysokie rachunki, płacić makabrycznie wysokie kwoty za ogrzanie ( ponieważ ponad 200m2 domu ogrzewa jedynie kominek z płaszczem wodnym tylko na drewno) a ogrzanie to kosztowało mnie od października do końca kwietnia prawie 6000 zł ! Niestety więcej inwestujemy tu niż zarabiamy, my tu praktycznie w ogóle nie zarabiamy. Doszedł od jakiegoś czasu problem z porozumieniem z właścicielem. Niestety wyobraził to on sobie kompletnie inaczej, na tyle inaczej że zaczynam czuć się jak jego sługa i czuję bat na plecach. Usiądź choć na chwilę przed domem , zrób sobie choć jeden dzień wolnego poczujesz od razu jakie to dla niego nie wygodne. Stres w jakim jestem od jakiegoś czasu i wilgoć w domu ( bo zanim go ogrzaliśmy minęło dużo czasu) doprowadziła do bardzo drastycznego powrotu choroby która tak dobrze spała sobie przez ostatnie  3-4 lata. Mimo, że na dawnej gospodarce pracowałam dwukrotnie więcej teraz praca wraz ze stresem doprowadziła, że mój organizm porostu nie wytrzymał. Nie tak miało to wszystko wyglądać, nie taka była umowa. Niestety sumy jakie daje ta agroturystyka jest tylko właściciela zarobkiem. Z czego więc tu żyć ? Zapachem kwiatów, szumem drzew i kolorem zieleni się żywić ? Kamil znów wrócił do ciągłej pracy przed komputerem bo co innego można robić gdy potrzebne są takie sumy na utrzymanie ? Tak więc skończyło się sielskie życie, moja radość też się skończyła dawno temu. Ja nie śpię nocami, chodzę ból momentami jest nie do wytrzymania, jestem teraz na 3 miesięcznej terapii Methotrexat-Ebewe. Niestety lek  jest z najsilniejszych na RZS, podaje się go też ludziom chorym na nowotwory złośliwe tylko w większej dawce. Biorę tylko 2 tabletki tygodniowo by mnie nie wykończył a pomógł na stawy. Badania krwi mam co 2 tygodnie bo niszczy leukocyty i wątrobę. Ciągle jestem u lekarzy, rezonanse za rezonansami. Jestem już zmęczona, wracam do domu chciałabym odpocząć psychicznie a czuje jak zawsze ktoś stoi za mną z batem i mnie pogania. To nie kwestia tylko tego, że trzeba czasem dla gości ugotować ( jak już przyjadą bo tłumów nie ma) ale przy zwierzętach zrobić, mleko przetworzyć  ( 40 litrów dziennie ) to jeszcze dbać o 3,.5 hektara parku, trawy, rabat kwiatowych i oczywiście remonty! Ciągłe remonty jak nie salon to pokój to zaraz wymyślą coś innego. Oczywiście naszymi rękoma i jakby po części z naszej kieszeni. Starałam się, długo się starałam to ogarnąć. tak! jest Łukasz jest ale on nie jest niewolnikiem nie będzie robił wszystkiego. To że ktoś stoi za mną z batem nie znaczy że ja będę nad nim tak stać. Starałam się to sobie tłumaczyć ale chyba mi się już wszystko przelało. Nie jestem leniem ale jak człowiek żyje cały czas w stresie to jaki ma to sens ? Inaczej się pracuje na swoim jak robisz coś wedle twojego uznania a co innego jak musisz dosłownie musisz o wszystko pytać, prosić i robić tak jak ktoś chce. Praca przy ziemi , kwiatach i reszcie zawsze dawała mi radość ale to było moje a nie robione pod okiem i nie daj Boże coś się popsuje zaraz jest problem i nerwy. Przecież nie tego chcieliśmy, prawda ? Czas chyba podjąć radykalne decyzje o zmianach. Tak by już cokolwiek się robiło to tylko pod własne dyktando i dla siebie. Czas chyba ruszyć do przodu. Czas by znów praca dawała zyski i radość a nie z bolączką oddawać komuś pieniądze które się samemu zarobiło.
Mam też prośbę do Was kochani, bo zawsze mogłam liczyć na Was i wspieraliście mnie tyle lat odkąd ten blog powstał.Nigdy się na Was nie zawiodłam i proszę Was roznieście wieści o moich serach, ich ilość mi rośnie w dojrzewalni. Klientów nie mam wielu bo przecież dopiero (znów) zaczynam a chciałabym choć na tym zarobić. Nie będę Wam słodzić jak to świetnie idzie biznes bo idzie ale bardzo wolno a nie oszukujmy się życie jest ciężkie i trzeba się utrzymać. Wierzę że moja prośba coś wskóra.
 Gorąco Was pozdrawiam.

39 komentarzy:

  1. Wrzuć ceny to się pomyśli. Może jakaś zbiorówka czy co. Bo tak w ciemno to trudno na coś sie decydować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nasz kraj był Normalny i każdy produkujący swoje cuda mógł sprzedawać to oczywiście jawnie bym napisała ceny i hulaj dusza. Niestety w tym kraju wszystko jest nielegalne, nawet oddychanie więc jak mogę to tylko na email.

      Usuń
  2. No i ja nie mogę jeść serów na podpuszczkach i innych cudach. Tylko z kwaśnego mleka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Monko czy masz jakąkolwiek umowę z tym pracodacą ? bo może powinnaś porozmawiacc, jeżeli takiej nie masz i ustalic na piśmie warunki wspópracy, bo nie może byc tak, że ktoś cię wykoezystuje tylko dlatego że jesteś pracowita
    co do serów, ja na razie nie jestem w stanie nic kupic choc jak sie troche odbije to pewno tak, moja choroba i niedosłuch zmusiły mnie do pożyczki na aparaty słuchowe....a te niestety mają koszmarne ceny....
    moja rada to rozmowa z pracodawcą, powinna przynieśc efekty
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmów było kilka niestety nic nie wnoszą. Nie ejst moim pracodawcą bo pracodawca płaci a nie pobiera.

      Usuń
  4. Smutne to, co piszesz, bardzo...
    Nie dość, że zawiodłaś się na właścicielu, to jeszcze ból i choroba :(
    Moim wsparciem może być niestety tylko słowo otuchy. Trzymaj się!
    I myślę, że rynku zbytu na swoje sery powinnaś szukać w dużych miastach.
    Może strona na FB?

    OdpowiedzUsuń
  5. nie ma to jak spółki.....


    czyli wyszło jak zawsze :(

    OdpowiedzUsuń
  6. No szkoda. A tak fajnie się zapowiadało...
    Ze stroną na FB dobry pomysł. Są takie kooperatywy spożywcze; ludzie z miasta chcą produkty prosto od rolnika. Może poszukaj jakiejś w pobliżu siebie?
    Trzymam kciuki!! Mocno!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano fajnie się zapowiadało a wyszło jak zawsze. Na fb stronka jest z Agro

      Usuń
  7. Dopiero dziś zauwazyłam, ze w jednym z postów wspomniałaś o ulubionym chlebie Tr*****ów. To moje nazwisko rodowe, czy Twoje również?
    Przepraszam, ze odbiegłam od tematu postu, ale jestem zaintrygowana.
    Pozdrawiam.
    Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nazwisko po byłym mężu. Moje rodowe to Malczewska

      Usuń
    2. Czy mogę otrzymać od Ciebie adres mailowy? Sprawa jest z gatunku genealogiczno-prywatnych i nie chcę być niedyskretna i zasmiecać bloga.
      Mój mail to ulagen@o2.pl
      Przepraszam za zawracanie głowy w natłoku roboty, ale to dla mnie dość wazne.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Napisałam na emaila ale nie ma odpowiedzi.

      Usuń
  8. Chyba się troch mylisz co do przepisów. Nowe mówią że rolnik może sprzedawać swoje produkty do 40 000 bez podatku. Zainteresuj się tym.

    OdpowiedzUsuń
  9. Każdy medal ma dwie strony . Opisany zostałem jak potwór jakiś,a sytuacja z mojej strony wygląda trochę inaczej : dałem dorobek 20 lat w użytkowanie Monice i jej dzieciakom, dałem materiały na remont jej mieszkania, razem z nią remontowałem salon i dałem na to materiały ...jeśli daje się komuś dom, mieszkanie z pełnym wyposażeniem to oczekuje się zaangażowania i to nie tylko słownego czy na blogu. Pokój na piętrze - dałem materiały , remont trwa 6 miesięcy i końca nie widać, teren zarośnięty jak nie było od 8 lat , dałem kosiarkę, paliwo to spaliła sprzęgło i 2 tyg. stoimy z koszeniem , stajnia oddana do dyspozycji z opcją naprawy cieknącego dachu i wylania posadzki dla zwierząt - nietknięta , kurnik do przeniesienia - 2 miesiące przymiarek i stoi zarośnięty , szklarnia - załatwiłem szyby - stoją jak przywiozłem, rachunki za prąd,wodę , internet płacę z własnej kieszeni mimo tego ,że Monika mieszka z 2 dzieci , swoim facetem i Łukaszem ,którego sprowadziła na tydzień a mieszka 2 miesiące i czasami chce mu się pracować ,a czasami "ma lenia", moja 70-letnia matka podlewa rabaty , układa kamienie przed oficyną itd. Coś chyba jest tutaj "nie halo" . Mieszkanie na pietrze i pisanie o wilgoci? Ogrzewanie do 28 stopni kosztuje - nie mój problem jak się chce palić w c.o., kominku w salonie i w piecu kuchennym by mieć temp. do biegania w slipach - ja zimą chodzę w polarku ... Sam wstaję o 5.30 i zapierd...m do wieczora , więc robienie z siebie męczennicy jest trochę nie na miejscu. Nie wspomnę tu o "stratach" - rozbite auto( dwa zgniecione błotniki), zalany dom ( zerwany kaloryfer),zajechana pralka, spalone sprzęgło w kosiarce ( 850 pln), sp..ny sekator fiskarsa za 3 stówy itd,itp...Ale jak to mówią : to co MY ci możemy obiecać , nikt nie jest w stanie ci dać! a najprościej jest zrobić z siebie ofiarę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój blog moja osobista sprawa, moje relacje moje uczucia moje doznania. Jak widać kontrola jest we wszystkim nie tylko na podwórku. Tak więc niech i tak pozostanie. Komentować myślę już nie mam czego bo jak widać z 240 słów nie zostało nic powiedziane co mogło by wnieść do sprawy pozytywne rozstrzygnięcie. Ocenę zostawię czytelnikom. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. PS. Nie muszę wymieniać tutaj co zostało zrobione, ile zaangażowania i pracy. Moi czytelnicy znają mnie z pracowitości od wielu lat i wiedzą co potrafię jeśli nie jestem zduszona. Czy robię z siebie męczennicę ? Absolutnie nie, jednak co poniektórzy tak! Tym bardziej gdy ich pracy nie widać tylko słychać po ich opowieściach tak samo jak bajki o dobrze prosperującej agroturystyce która niby mieliśmy przejąć. No cóż bajki czytałam jak byłam dzieckiem teraz chyba jestem na to za stara.

      Usuń
  10. Kazdy ma swoje racje i swoj punkt widzenia.
    Usiadzcie razem z Krzysztofem i porozmawiajcie. Tak szczerze, od serca.
    Zycie jest zbyt krotkie, aby sie klocic. Przynosi to niepotrzebne negatywne emocje.
    Trzymam kciuki za poprawienie Waszych relacji.
    Pozdrowienia serdeczne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Uciekaj. Jak najszybciej się wyplącz z tego. Może dzierżawa domu gdzieś na normalnych zasadach? Może administrowanie obiektem? Są takie propozycje. Z jasna umową i zasadami. Nic na gębę, wszystko na piśmie. Jeśli macie konflikt ( a jak widać macie )o dobrą współpracę będzie trudno i zawsze jedna ze stron ( albo obie ) będą się czuły pokrzywdzone i wykorzystywane. Albo poszukajcie mediatora, który pomoże Wam dojść do porozumienia, spisać warunki współpracy i...pójść dalej razem.

    OdpowiedzUsuń
  12. myslę, że jednak warto usiąść z Krzysztofem i jasno okreslic zasady współżycia, jeżeli sie nie dogadacie to wtedy szukaj innego miejsca, ale skoro razem juz wykonalisci remonty to może jednak dajcie sobie szansę. ale uczciwą. Spiszcie punkt po punkcie kto za co odpowiada, kto za co płaci ....
    czasami potrzebna jest refleksja.....
    trzymam za pomyslnośc.... Monia, wiem że jestes pracowita, ale ne mozna wszystkiego brac na swoje barki....
    powodzenia
    seedeczności zasyłam, trzymaj sie

    OdpowiedzUsuń
  13. Moniu , szkoda ,że tak się to układa.
    Czasy są ciężkie i każdy chce się utrzymać.
    Ty słyniesz z pracowitości a właściciel usiłuje przetrwać.
    Każdy ma swój punkt widzenia.
    Wyjście jest , a nawet dwa albo znaleźć kompromis albo się rozstać.
    Takie życie w konflikcie niczemu nie służy.

    Ale Moniu ja piszę w kontekście terapii RZSu.
    Metotreksat to ochydztwo , osłabia i niszczy organy.
    Lekarze w Niemczech tego w RZS absolutnie nie stosują!
    Jeżeli Twoja choroba jest dość mocno zaawansowana postaraj się o terapię biologiczną.
    Co prawda ona nie jest absolutnie metodą naturalną na co wskazywałaby nazwa.
    Są to wlewy kroplówkowe w szpitalu.
    Likwidują obrzęki a co za tym idzie znika ból.
    Mnie dodatkowo dają niebywałego "pałera"!
    Jeżeli chcesz być aktywna , to na pewno nie przy metotreksacie!
    I informacja dla Pana Właściciela- przy RZSie najmniejsze zimno odczuwa się jako ból wszystkich stawów i kości a choroba czyni ogromne spustoszenia.
    To Pan ma odczucie ,że przesadzają z ogrzewaniem a Moni przynosi to dorażną ulgę!

    Acha i Moniu poczytaj o leczeniu RZSu boraksem.
    Trzymam za Ciebie kciuki, wierzę w Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem że są terapie biologiczne, na nich mi zależało ale lekarz powiedział że jest refundowana jeśli inne leki nie działają to wtedy można z niej korzystać. W sytuacji jeśli nie pobierano wcześniej leków takich jak Metro czy inne w naszym durnym kraju musisz ponosić koszty sama tego leczenia. Mój organizm już jest w takim stanie że bez leczenia po prostu nie ma szansy funkcjonować i niestety jestem do tego zmuszona.

      Usuń
  14. Napisze dosc brutalnie, ale z troska o Ciebie: to jasne, ze wlasciciel nie szukal tam kogos kto wypelni mu dom i bedzie zdobil otoczenie... tylko parobkow do pracy - ciezkiej, fizycznej pracy. Nie dogadaliscie sie, bo jak piszesz - za prace nalezy sie godziwa placa. A ze wlasciciela nie stac? To juz nie jest Twoj problem.

    Nie wyobrazam sobie sytuacji, ze remontujesz tam cokolwiek, dbasz o caly teren!!!, dodatkowo gotujesz, zajmujesz sie swoim domem i dziecmi i probujesz przetrwac w nieogrzewanym od dawna domu!!! (dom sie wychladza, jesli nikt w nim nie mieszka i lapie wilgoc!). Bo to oznacza, ze zasuwasz tam na korzysc wlasciciela, nie zabezpieczajac wlasnych interesow. Jesli odejdziesz - wlasciciel i tak jest do przodu! Ma wyremontowany i 1 sezon ogrzewany dom, zadbane otoczenie i wolne miejsce na kolejnych "jeleni". To jakis zart?

    Takze, jak radza dziewczyny - albo sie dogadajcie na uczciwych dla Ciebie warunkach (sprzety, narzedzia i inne rzeczy sie niszcza w czasie ciezkiej pracy - chytry wlascicielu!), z pensja i co najmniej podzialem kosztow za ogrzewanie wielkiego domu, oraz osobnymi pracownikami do ciezkiej fizycznej pracy wokol domu - albo poszukaj lepszej opcji. Normalne jest w takich sytuacjach, ze wlasciciel zapewnia wyzywienie, mieszkanie (ogrzewane!!!)i pensje, a pracownicy pracuja (w rozsadnych godzinach i 5 dni w tygodniu, nie 7!!! Czasy panszczyzny i niewolnikow dawno sie juz skonczyly - to tak do wlasciciela, bo wydaje sie, ze o tym nie slyszal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się z każdym "wypowiedzianym" tu słowem ... :))

      Usuń
  15. Czytając tego posta dochodzę do wniosku, że popełniłaś błąd. 1. Wchodząc bez umowy. ( nie znam Waszych relacji )
    I to najważniejsze. A jeszcze właściciel dał Ci materiały, jak pisze, płaci rachunki, masz sprzęt do pracy.
    I Tobie i Właścicielowi dałabym drugą szansę. Usiądźcie, zróbcie plan rzeczy do zrobienia na już. Rzeczy, które mogą poczekać.
    Porozmawiajcie, o ile właściciel jeszcze będzie chciał rozmawiać. Bo jakby nie mówić. Wstępne warunki bez umowy miałaś bardzo dobre.
    Nie znam takiej sytuacji gdzie ktoś za pracę dostał by to co Ty.
    Rozumiem Twoją sytuację, że musisz zarabiać, ale za nic też nie możesz u kogoś mieszkać.
    Policz koszty swojej pracy, policz opłaty, policz koszty właściciela. Zastanów się ile kosztuje wynajęcie takiego domu z zabudowaniami.

    Dopadły Cię realia.

    A do pana właściciela: Trawnik to nie jest sprawa puerwszoplanowa. Podlewanie kfatkóf też. Z tego nie ma pieniędzy. To fanaberia swego rodzaju. Chyba, że mają przyjechać goście, to wiadomo.
    A poza tym sam pan wie że doba i siły- chorej kobiety - mają granice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana my płacimy rachunki tylko ratalnie bo innej opcji nie ma na razie nie mając zarobków.

      Usuń
  16. nie wiem jak można Ci pomóc w tej sytuacji...
    Monia... szczęśliwe życie to na swoim...
    umowy umowami czy słowne czy pisemne z samego założenia wg. mnie ... nie przynoszące dla Ciebie korzyści...ze sprzedaży serów czy nawet jedzenia no nie da się żyć przy opłatach jakie są...zawsze będziesz czuć się poszkodowana... a dzieci rosną ich potrzeby również...
    na Twoim miejscu poszukałabym jakieś siedlisko do kupienia... nie musi być to pałac... coś gdzie można się wprowadzić i żyć... i stopniowo remontować dom... może ktoś delikatnie pomoże Ci finansowo a może na jakiś dobrych zasadach... naprawdę dużo jest ofert wcale nie tak drogich jak nam się wydaje... a może na Podlasie chcesz się przenieść ? tutaj ceny nie są wysokie... zawsze można się dogadać... pomyśl, przemyśl bo naprawdę nie widzę sensu Twojej pracy na takich warunkach...
    szczerze piszę, że osobiście nie podjęłabym takiej decyzji jak Ty...
    ściskam mocno - jak coś wiesz , że możesz złapać mnie na FB; służę radą

    OdpowiedzUsuń
  17. Zrób proszę porządny wpis reklamowy o tych serach, fotki opis co i jak jakieś ceny aby nie musieli wypytywać na priv. Klienci tego nie lubią.
    Z samych serów przy małej ich obiektywnie ilosci cieżko wyżyć.
    Co do leku, znajoma na początku źle go znosiła ale teraz śmiga jak fryga a ma 70tkę na karku i ledwo wytrzymywała z bólu. ;) Też ma kozy i robi serki :D
    A co do układów z właścicielem... pewnie konkretnego zakresu robot w umowie nie było? I jak facet już szaleje to lepiej raczej nie będzie. Znalazł sobie niewolnika i będzie brał ile wlezie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dominika nie mogę, nie mam zamiaru mieć problemów prawnych. Wcześniej jak sprzedawałam sery nie było problemów, miałam więcej zamówień niż mleka to tylko kwestia znów pozyskania klientów.

      Usuń
    2. A nie jesteś może przez przypadek rolnikiem w sensie ubezpieczenia w KRUS? Wtedy byś mogła bez obaw sprzedawać "płody".

      Usuń
  18. Dziewczyno pracowita!!! Uciekaj stamtąd! Kup sobie coś dla siebie a nie dla innych.Na swoim najlepiej!!! Pozdrawiam ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. przy nowej ustawie o obrocie ziemią to sobie raczej nic nie kupi. Chyba, że ma wykształcenie rolnicze a i to kupi tylko w gminie w której jest zameldowana... czyli nie kupi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można wynająć coś za nieduże pieniądze. Tylko trzeba poszukać. Znajoma trafiła na 2 pokojowy domek+ kuchnia i media z łazienką oczywiście. Spora działka, zabudowania gosp. 300 zł miesięcznie. Umowa bezterminowa. Bo ludzie nie chcą się pozbywać nieruchomości i zależy im żeby ktoś tam mieszkał. Ogrzewał itd. Rachunki ona płaci.
      Takich ofert jest sporo na rynku. Szukaj a znajdziesz

      Usuń
    2. Mogę kupić ziemię do hektara z zabudowaniami, lub działkę która jest budowlana. Nie muszę mieć pola rolnego by wypasać zwierzaki. Wystarczy mi 70-80 ar i to da mi szansę na funkcjonowanie. Rządy się u nas szybko zmieniają, ustawy też więc nie ma co się martwić wszystko może się szybko zmienić.

      Usuń
    3. Da też dużo wyższe podatki. Mój brat faktycznie za symboliczną kwotę sobie wydzierżawił domek i kawałek pola. No ale on tam jeździ od czasu do czasu. W Kieleckim jeśli chcesz to mogę mu powiedzieć aby zapytał czy może cos jeszcze jest w okolicy? Bo tam generalnie ludzie wyjeżdzają do pracy. No ale kieleckie to i ziemia gorsza i czesto z wodą w niektórych regionach jest problem. Ale sielsko i wiejsko.

      Usuń

Dziękuję za komentarz.