środa, 14 czerwca 2017

Tylko dwa dni

Witajcie ,

ja znów na workach i kartonach hehhehe. Już tyle razy się przeprowadzałam aż nie robi na mnie to już żadnego wrażenia. Życie na walizkach jak z jakiegoś filmu komediowego. Praktycznie mam wszystko już spakowane, zostało kilka rzeczy które potrzebne są tu na te dwa dni normalnego życia. Dopinamy wszystko do końca, dzieci dziś ostatni dzień do szkoły poszły. Szczęściarze mają o kilka dni dłuższe wakacje od swoich rówieśników :) Jestem z nich dumna, ten rok był dla nich bardzo pracowity. Wiktoria bardzo podniosła się w nauce, wiele wysiłku w to włożyła a Borys jako pierwszoklasista został wyróżniony jako bardzo dobry uczeń choć najbardziej niegrzeczny hehhehe. Coś za coś :) No cóż muszą mieć coś po mamusi hehheheh. Ważne że są ambitne i chcą więcej osiągnąć. W piątek o świcie wyjeżdżamy do Częstochowy, trzeba zawieźć dzieci do dziadków i pojechać przygotować stajnie dla kóz. W sobotę  będziemy wieczorem już całkiem przeprowadzeni. Czeka nas 5 kursów po 160 km każdy. Życzcie nam siły :) Uspokoiłam się wewnętrznie z  tym wariactwem JUŻ JUŻ CHCĘ! Teraz spokojnie analizuję co jeszcze mam zrobić by po domykać wszystkie sprawy. Po dwóch latach życia tutaj wiele się nazbierało, Czasem wieczorem siedzimy i rozmawiamy żałując opuszczenia tego miejsca, może wiele przykrych sytuacji nas tu spotkało ale rejon, widoki i ta świeżość powietrza - będziemy za tym tęsknić. Jakiś czas temu jeszcze odczuwałam cierpki smak porażki ale przestałam gdy dojrzałam wiele pozytywnych następstw powrotu do rodzinnych stron. Na pewno cieszy mnie najbardziej to że już człowiek nie będzie taki osamotniony, że zawsze ktoś przyjedzie posiedzieć przy kawie, po prostu pogadać. Oczywiście wiem że to moja wina po tylu rozczarowaniach nie umiem zawrzeć nowych znajomości z taką łatwością jak kiedyś. Sama się izoluję jestem nieufna i podejrzliwa. Wyzbyło mnie życie naiwności i takiej otwartości jaką miałam w sobie kiedyś. Może to i lepiej dla mnie, zawsze jednak wolałam zwierzęta jako towarzyszy niż ludzi. Tam w moich rejonach czekają na mnie wspaniali ludzie którzy do dziś utrzymywali ze mną kontakt telefoniczny i nie raz mówili mi : " Monia kurcze wracaj tutaj, po co ty się tam tak męczysz!". Dokładnie, wymęczyło mnie życie tutaj a teraz zaczynamy kolejny nowy etap i oby przyniósł nam szczęście.

Pozdrawiam

3 komentarze:

  1. Trzymam kciuki za przeprowadzkę:))Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki za Was. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli dzisiaj jesteście już całkiem przeprowadzeni :) I jak? Pisz... taka jestem ciekawa waszego nowego startu. Życzę Wam aby ta nowa droga na starej ścieżce dała Wam wiele, wiele radości i szczęścia i aby ta przeprowadzka była już ostatnią :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.