poniedziałek, 21 stycznia 2013

W zapachu chleba i kardamonu


Na wstępie witam wszystkich Nowych Obserwatorów.
Dziś mam dzień rozmyślań, zatrzymuje się w drodze, rozglądam i zastawiam co przyniesie ten Nowy Rok. Chciałabym powiedzieć, że zaczął się dobrze ale prócz pogrzebów rodzinnych nic nowego nie wniósł. Problem goni za problemem, choroby krążą nie omijając naszego domostwa. Największe szczęście jednak przynosi mi obraz moich zwierząt, kozy zaokrąglają się dając znać, że tuż tuż wykoty. Kurki noszą coraz więcej jaj a kaczki taplają się w górach śniegu jak małe dzieci. Mimo iż mróz coraz cięższy a opady śniegu dają znać, że zima nas jeszcze nie opuści to daje mi to ogromną radość jak opatulona "na cebulkę" w ubrania robocze zmierzam do nich z wiadrami wody i jedzenia. Czasem się tak zastanawiam nad tym gdzie inni ludzie zmierzają, gdzie biegną i tak się spieszą szybko.... jednak odwracam wzrok od wiejskiej uliczki udając się do moich bliskich mi murów obory i stodoły. Czas jednak nie dla każdego jest tak samo odliczany, innym biegnie tak szybko, że zapominają o sobie i wszystkim wokoło a dla mnie powoli mknie przez gąszcze drzew i niezliczonych bezmiarów pól. Można by powiedzieć, że osiągnęłam szczyt marzeń ale czy jest tak na prawdę ? Myślę, że to dopiero początek moich realizacji. Ostatnio rozmawialiśmy z Tomkiem o tym naszym domku i wsi i stwierdziliśmy, że jak dla nas zaczyna nam się tu robić za tłocznie, że potrzebujemy większej izolacji. W sumie pewnie gdybyśmy nie mieli dzieci już byśmy coś organizowali ale dla dzieci trzeba jednak trochę zetknąć się z cywilizacją nawet tą wiejską. Może za 10-15 lat gdy uwolnimy nasz dom od papieru kredytowego zbierzemy swoje manatki i uciekniemy gdzieś na Mazury by w ciszy żyć dalej i zacząć od nowa naszą przygodę. Marzenia marzeniami ale czy nie mam choć trochę racji, że ludzie jednak zaczynają zbytnio wchodzić w naszą prywatność? Sąsiad zaglądający w okno, czy wchodzący nam na pole by rozłożyć wnyki? Chyba jednak nie da się tak całkowicie uciec ale czasem mam taką ochotę zamknąć się w jakieś głuszy i hodować owce, kozy, mieć swoją upragniona krowę na która wciąż mnie nie stać. Powiedziałam sobie jednak, że teraz jak już nie palę i chyba mija 2 tygodnie to dzięki takiej oszczędności może uzbieram sobie na tą moją Krasule i na jej utrzymanie  ? Na pewno! jak nie teraz to za jakiś czas ale kiedyś na pewno!! :)
W domu nastała cisza wszyscy poszli spać i głęboko pod kołdrą śnią, ja za to siedzę w zapachu piekącego się chleba i spoglądam w ciemne okno, słychać tylko mruczenie kota na ciepłym parapecie. Co do zapachu roznoszącego się po domu, ostatnio upiekłam Pulle z przepisu dorotki , pyszna bułka w rodzaju chałki o smaku kardamonu z rodzynkami.


Na prośbę dzieciaków zrobiłam ich ulubione czekoladowe ciasteczka z otrębami i migdałami.Nie należę do osób rozrzutnych jeśli już coś piekę to z tego co mam w domu w zapasie.Często też modyfikuje przepisy po swojemu jak czegoś zabraknie zastępuję czymś podobnym heheh i tak powstają zawsze inaczej ich ulubione ciastka. Ulubione znaczy czekoladowe, byle by były  czekoladowe! :)
Ponieważ po świętach było sporo bananów których nie zdarzylibyśmy zejść, pokroiłam je w grube plastry i zamroziłam. Na niedzielę wykorzystałam je do upieczenia babki bananowej z makiem. Tomek modlił się o zakalec jak za każdym razem, niestety zakalców zrobić nie umiem ale i tak banany dały jej wilgotności i wspaniałego posmaku.

Zrobiłam ostatnio na próbę dwa pudełka po butach. Jedno duże, drugie po dziecięcych bucikach. W sumie myślałam, że tekstura zacznie moknąc od farby akrylowej i nic z tego nie wyjdzie. Efekt jednak mnie zaskoczył. Wyszły dwa ładne pudełka na różne przybory. Najpierw posmarowałam pudełko wikolem rozdrobnionym z wodą, następnie po wyschnięciu pomalowałam farbą akrylową. Serwetki nakładałam lakierem. I powstały takie o to cuda :)
 A co do pachnącego chleba ??....  już się upiekł a ja mogę aromatycznie zakończyć mój nocny post.....Pozdrawiam


17 komentarzy:

  1. sielsko u ciebie .tez bym tak chciala choc troche. sliczny kotus

    OdpowiedzUsuń
  2. podczytuję u Ciebie od niedawna a już uzależniłam się od Twoich lekkich wiejskich wpisów.sama też mieszkam na dalekim uboczu miasta (znajomi zgodnie twierdzą że ZA DALEKO) ale uwielbiam to!!!ciszę i spokój.tyle że mam to szczęście nie mieć sąsiada z wnykami!!przeraża mnie to,nie sądziłam że ludzie jawnie i beztrosko potrafią takie rzeczy wyprawiać!!
    cieszę się jednak że trzymasz się w postanowieniu a skarbonka Krasula niech się miarodajnie zapełnia;)
    marzenia się spełniają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i zapraszam na kolejne posty :) Myślę, że jesteśmy już takimi ludźmi że wciąż szukamy nowych celów :)

      Usuń
  3. Przeczytałam dopiero rano...i tak mi się nostalgicznie zrobiło...tez pędzimy starając się realizowac swoje marzenia. My jednak chyba juz jesteśmy u siebie. Wieś jest fajna, ludzie dobrzy, tereny wokół takie jak trzeba. Piękne rękodzieła i wypieki. Masz moc :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Same rarytasy upiekłaś.Pamiętaj Moniko,że marzenia się spełniają i prędzej czy póżniej kupisz sobie krówkę.Gratuluję rzucenia nałogu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bym chciała choć na takiej wsi mieszkać, jak Ty. natomiast za chwilę cywilizacja dotrze wszędzie i coraz mniej będzie takich odludnych miejsc. Ja mam tylko jeden wymóg co do wsi- musi być las. Bez lasu nie ma wsi. Oby nam się spełniły marzenia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Kupisz sobie Krasulę pewnie nawet szybciej, niż myślisz. Moniko, jesteś taka młoda, a tyle już marzeń spełniłaś. Ja mam sąsiadów, niby blisko, ale jednak nie tak bardzo. Czuję się tu, jak na odludziu. Chleba pieczenie u mnie dziś wyjątkowo,nie w sobotę. Piękne chleby upiekłaś. I nabrałam ochoty na taką chałkę z kardamonem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. chyba dobrze Cię rozumiem z tym mieszkaniem na wsi a jednak nie "na uboczu, z dala od wszystkiego"...
    co do krówki-marzenia się spełniają tylko tym, którzy marzą :) więc marz dalej i realizuj swoje plany jak do tej pory!! :)
    pudełka wyszły Ci fajnie!!
    zapachem chałki kardamonowej kusisz, mmm taki kawałek z masełkiem do bawarki mniam!
    podobnie jak Ty modyfikuję przepisy do tego co akurat mam pod ręką! DOBRA sprawa ;) bo nie wpada się w panike jak czegoś braknie ;) tylko szuka się rozwiązania-czym to można zastąpic? hehe
    no i chlebek...
    pychota...
    pogłaskaj zwierzyniec ode mnie :)
    POZDRAWIAM!

    OdpowiedzUsuń
  8. dawno Cię nie było ,fajnie że już jesteś;
    bardzo apetycznie te chlebusie wyglądają a i kiciuś śliczny
    a na Mazurach robi się tłok a może w zielonogórskie ?- dużo lasów, domy do kupna ; ja mieszkam pod samym lasem ,grzyby są ,ptaszki śpiewają,sarny przychodzą na podwórko, sąsiad nie podgląda, a w weekend najazd mieszczuchów mamy
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze Cię rozumiem, chociaz nam sąsiedzi do okien za często nie zaglądają, bo mieszkamy na uboczu, ale niedaleko drogi E91 i 26 km od Torunia.O krowie też marzę, ale wiem ile kosztuje jej utrzymanie i wiem też, że mnie na nią nie stać, niestety. Może kiedyś uda nam się kupic naszą wymarzoną Krasulę :-) Póki co, powiększamy ilość naszego ptactwa wiosną o kaczki i gęsi. Chlebki pieczemy co drugi dzień. Najlepsze są jeszcze cieplutkie kromki, posmarowane samym masełkiem. Narobiłaś mi smaku na tę Pullę :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najtrudniej ją utrzymać niestety koszty spore :( ale przyjdzie na to czas :)

      Usuń
  10. Mieszkam w bloku, ciekawość ludzka jest wszędzie,czy na wsi czy w mieście,tacy ludzie są, moja sąsiadka wie wszystko, nawet rozmawiając ze mna patrzy do siatki co kupiłam a jak ktoś u mnie jest a nie wie kto to przyjdzie coś pożyczyć,taki świat, za daleko nie uciekniesz chociaż życzę z całego serca spełnienia marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  11. Monika podziwiam Cię za to wszystko co robisz bo nie dość,że masz tyle roboty przy zwierzetach to jeszcze potrafisz upiec takie pysznosci!!! Pudełek jeszcze nie obklejałam serwetkami ale warto spróbować bo sa piekną ozdobą mieszkania:))

    OdpowiedzUsuń
  12. śliczne pudełeczka Moni ...
    lepiej nie myśl tak dużo ... po co... najlepiej cieszyć się każdym dniem !
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  13. Tobie ciasno na wsi, a ja Ci tej wsi zazdroszczę, chociaż mogę zrozumieć, że sąsiedztwo bliższe i dalsze może zmęczyć. Życzę Ci żebyś miała możliwość i siły na realizację swoich marzeń i ucieczkę do większej przestrzeni. Jest w Polsce jeszcze trochę miejsc mało zaludnionych, ale tak jak piszesz, odcięcie się od świata utrudni życie dzieciom. Na odludziu trzeba być z własnego wyboru, a nie z przymusu, bo wtedy odległości stają się nienawistne.
    A w to, że będziesz miała krowę mocno wierzę. Dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych. Masz taką ogromną siłę wewnętrzną, że wielu chciałoby ją mieć.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  14. Moniu przyjeżdżaj na podlasie. Będzie nas więcej kozich mam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.