wtorek, 1 sierpnia 2017

1 sierpnia

 Pierwszy sierpnia, połowa wakacji za nami. Nadeszły upały których tak wszyscy oczekiwali. Dla mnie takie gorąco jest zabójcze, choć kiedyś uwielbiałam to od dwóch lat ciężko znoszę. To, że gorąco, że skwar to naprawdę nie problem, za to stawy dają mi popalić. Po nocach nie mogę spać a w dzień jakby mnie ktoś przeżuł i wypluł. Przy takich temperaturach mleko przerabiam od późnego wieczora, serki nie zniosły by takich temperatur. Ostatnio zastanawiam się i planuję jak dostosować piwnicę pod sery pleśniowe, robienie serów podpuszczkowych czy dojrzewających stało się dla mnie rutyną. Chciałabym znów poeksperymentować, znów postawić sobie cel i wyzwanie. Sery pleśniowe są ogromnym wyzwaniem, może nie w wyrobie lecz w dostosowaniu dojrzewalni. Jak na razie testuję smaki serów w zalewie, widzę na tym obszarze mało kto lubi sery na ostro, co było normą woj. opolskim. Co region to inne smaki górują i inne preferencje na sery. Ciekawe jaką różnicę robi 200 km, inne miejsce i ludzie lubią dosłownie co innego.
\

Wracając do upałów kozy całymi dniami chowają się w stajni a jak już mają pojeść to tylko w sadzie lub na łące pod lasem. Tam niestety mnóstwo komarów które im dokuczają ale jest cień i chłód z lasu.
               
Porządkujemy sad, choć mamy wrażenie że pracy przybywa zamiast ubywać.

Jak na razie odpuściliśmy prace, wieczorami robimy tylko to co najpotrzebniejsze. A w ciagu dnia chowamy się w domu lub leżymy bykiem w basenie :) Pozdrawiam upalnie

                                                                           

2 komentarze:

Dziękuję za komentarz.