sobota, 7 grudnia 2013
Kwestia czasu
Wiatr troszkę zelżał, nie żeby nas całkiem opuścił ale nie jest już tak porywisty. Od rana dziś pracowałam na dowrze trzeba było dobić kilka desek ze stodoły powzmacniać drzwi itd. Co chwilę wracałam do domu ogrzać się gorącą herbatą z sokiem z akacji. Niestety wiatr też wyrwał drzwi ze strychu, nie cierpię wchodzić na dach bo u nas jedyny dostęp jest od strony dworu - drabiną. Wejść to pikuś ale dla mnie zleźć to już gehenna. Nogi mi się trzęsą i ze strachu się blokuję. Raz miałam taką dość śmieszną sytuację jak w nocy weszłam poprawić kabel internetowy, a lało wtedy jak z cebra. Wejść weszłam ale jak już doszło do momentu że trzeba było zejść tak się zablokowałam że stałam tak na tym dachu przez dobre kilkanaście minut i nie wiedziałam jak zejść. Teraz się z siebie śmieję jak wspomnę ale wtedy nie było mi do śmiechu ehhehe. Nadal czekam na wykoty , to ten czas zaglądania ;) Wracając do dziwactw pogodowych , wróciłam wczoraj z dziećmi z miasta (byłam z dziećmi u Mikołaja ) wprowadziłam je do domu rozebrałam siebie i je z cebulowych warstw, ubrałam się w ubrania robocze otwieram drzwi od kotłowni a tu biało. Wciągu 10 min nasypało tyle śniegu, że nie mogłam uwierzyć jak to możliwe. Tak sypało śniegiem, że mało co było widać, co dziwne grzmiało i się błyskało. Jak dla mnie takie pogodowe zachowania zaczynają być niepokojące bo jeśli coś kumuluje się w tak dziwny sposób na raz to nie jest moim zdaniem normlane. Nadal uważam, że zima jeszcze do nas nie dotarła. To nie jest zima to jest tymczasowa anomalia i coś mam wrażenie że za kilka dni znów przyjedzie ocieplenie. Moim zdaniem zachowania kóz na to wskazują . Jestem ciekawa tylko czy się nie mylę, bo obserwacje czasem są mylne jak to w życiu. Jeśli pogoda wariuje i nas zaskakuje zwierzęta także mogą to odczuwać. Wszystko jest tylko kwestią czasu :)) Pozdrawiam
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam identycznie z drabina:) Kiedys wlazlam i musialam wolac tate, aby mnie sciagnal bo sama za cholere nie potrafilam:)
OdpowiedzUsuńja odczuwam lęk wysokości i nie włażę na dach...
OdpowiedzUsuńJak trzeba to trzeba nie ma litości, jeślibym tego nie zamknęła podmuchy wiatru mogły by uszkodzić dach.
Usuńja włażę, złażę... bo nie mam wyjścia;) Tak to okoliczności tworzą bohaterów!
OdpowiedzUsuńJak nie ma wyjścia to trzeba :) widzisz na dach się boje wleźć a do głębokiej rzeki ratując kobietę z dzieckiem się nie bałam. Ot taki paradoks :D
UsuńBoje sie drabin panicznie!!!!
OdpowiedzUsuńdrewniana to jeszcze ale te aluminiowe co są giętkie i moim zdaniem nie stabilne to jest zło!! :))
UsuńA ja co drugi dzień po siano po drabinie. Pakuję siatki i na ogół z nimi schodzę. Jak sucho, to zrzucam. Dzisiaj mi się coś porobiło, albo drabina została przesunięta (Xsawery?) i nie mogłam trafić na nią nogą. Trochę mi się dziwnie zrobiło tam na górze.
OdpowiedzUsuńTe anomalia pogodowe owszem mogą nas niepokoić, u mnie jednak zima zawitała już na stałe. Pozdrawiam z Gorcó.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że śnieg się nie utrzymał - przynajmniej u nas. Niby zrobiło się przez chwilę tak jaśniutko, ale monotonia bieli jest dobijająca. Zieleń górą - chyba nigdy mi się nie znudzi ;-)
OdpowiedzUsuń