poniedziałek, 3 marca 2014
Cynamon stanie się mężczyzną :)
Cynamonek 25% alpejski 50 % Anglonubijski przystojniak pojechał dziś do Roberta. Robert mieszka wraz z żoną z synem i córką za Warszawą. Robert jako głowa rodziny pracuje w Dani między czasie remontując dom i hodując zwierzęta w raz z żoną na swoim gospodarstwie. Siedzieliśmy przy kawie i rozmawialiśmy ponad dwie godziny. Mimo iż Robert jest ode mnie starszy i ma już nastoletniego syna z którym był u mnie, mieliśmy wiele wspólnego. Identycznie jak my przeprowadzili się z miasta na wieś, zaczęli wszystko od początku idąc trudem hodowli i uprawy ziemi. Jestem pełna podziwu jego zaangażowania w swoją pracę i pasję, miło jest spotkać kogoś z kim można po prostu swobodnie porozmawiać i mieć o czym :) Pozdrawiam więc i jego i całą jego pracowitą rodzinę i życzę im by każdy ich cel był na wyciagnięcie ręki.
Cynamonek strasznie rozpaczał całą drogę, jego mamie otarłam łzy bo roniła je gdy odjeżdżał. Jeśli ktoś mi kiedykolwiek powie, że zwierzęta nie kochają powiem mu że jest "baranim łbem!" bez obrazy dla baranów :D Cynamonka do teraz rozpacza w stajni i pewnie minie kilka dni zanim się przyzwyczai, że jej synka już nie ma. Szkoda mi jej bardzo ale taka kolej rzeczy. Cieszy mnie najbardziej to że Cynamon dołączy do całej reszty (wcześniejszych) koźląt które trafiły w dobre ręce. Zdziwieniem jest dla chętnych gdy nie znając kogoś proszę o zdjęcia wnętrza stajni i kóz jakie owa osoba posiada. Tylko dlaczego mam tego nie wymagać? Jeśli ja dbam o kozy w ciąży, dbam o koźlęta, oddając je komuś do ręki chcę wiedzieć w jakie idzie warunki. Czy będzie mu dobrze, czy nie obejdą go jakieś paskudztwa od brudu, że po prostu będzie miał godne życie. Wiem że może nie żyć do pełnej starości ale jeśli ma już spełniać się jako reproduktor chcę by warunki były właściwe. Nie sprzedam koźląt dla pieniędzy, oczywiście jest to rekompensata kosztów jakie poniosłam by wyrosły na ładne i dorodne kozy/kozły ale nie jest to moim celem by ich kosztem zarabiać. I tym razem jestem spokojna, choć nie powiem łezka zakręciła mi się w oku gdy odjeżdżali. Zawsze zostaje mi w sercu pustka którą wypełniam kolejną miłością do tych małych łobuzów :) Niech się chowa zdrowo i da piękne potomstwo! :) Pozdrawiam
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Monika doskonale Cię rozumiem, zależy nam żeby te nasze kozie dzieci trafiły do dobrych ludzi. Świetnie że się tacy znajdują :) Monia Ty już żegnasz koźlęta, a ja wciąż ich nie przywitałam :(
OdpowiedzUsuńi tak trzeba, kociarze też sprawdzają domy adopcyjne;)
OdpowiedzUsuńJa się staram za bardzo nie przywiązywać. Ani do kóz, ani do owieczek, ani do alpak, ani do koni - no a to ostatnie to chyba najtrudniejsze ;)
OdpowiedzUsuńNie wydałabym zwierzaka w nieznane warunki. Żadnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Tak szybko wyprawiłaś Cynamonka? Niech mu tam dobrze będzie!
OdpowiedzUsuńCynamon to kawał chłopa :) 3/4 wielkości matki jak na ponad 2 miesięcznego koziołka to był gigant w moim stadzie. Ten chłop da piękne potomstwo !!! :)
UsuńHehe, Cynamonek też cały czas płacze, nie aż tak bardzo bo często lata po całej stodółce i wcina sianko albo inne smakołyki, oczywiście z umiarem ;) W drodze, na początku strasznie płakał, potem już stanął między moim a taty siedzeniem i tylko przytulał się raz do mojej raz do taty nóg i obserwował gdzie to zmierzamy :) A skubaniec narwanyyyy ;) jak przyjechaliśmy to tata kazał najmłodszą kózkę wypuścić (Malwinkę) zobaczyć co zrobi, skubaniec, jak się rzucił, jak mu się na amory zebrało :P na roczną kozę próbował bryknąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękujemy za ten Skarb ;)
Bartek, syn Roberta ;)
Dziękuję Bartku za komentarz , niech się chowa zdrowo i płodzi piękne potomstwo :)
Usuń