Mróz trzeszczy szronem na oknach a my zamiast grzać się w ciepłym domu szalejemy wśród śniegu. Jak dzieci zapomnieliśmy o obowiązkach, ograniczeniach, rzuciliśmy się w wir zabawy i radości z zimy. Mimo, że grzeję się teraz przy kaloryferze popijając sobie gorące kakao zerkam co chwile za okno czując chwile melancholii nadchodzących świąt :)
Kocham ten moment jak dochodzi do mnie, że ten cudowny czas nadchodzi. Zacznie się generalne rodzinne sprzątanie domu, ubieranie choinki, pieczenie pierników i ten wszech obecny zapach świątecznych zapachów.
Rozmarzyłam się..... Święta przeżywam zawsze bardzo mocno fizycznie jak i duchowo, wyostrzają się wszystkie zmysły. Piękny czas dla rodziny, czas by naprawić wiele złego, odwrócić słowa które się powiedziało i naprawić czyny które się wyrządziło by przy wigilijnym stole w blasku świec czuć, że rodzina nabrała siły i splątała się kolejną nicią spójności i miłości.
Miłej niedzieli.Pozdrawiam.
Widze że niedziela była udana. Dzieci i Tatus szczesliwi :))
OdpowiedzUsuńPiękne słowa. Pozdrawiam serdenie.
OdpowiedzUsuńDzieciaki widać bardzo zadowolone i kozy też.
OdpowiedzUsuńMiłego tygodnia