poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Ostatnie szaleństwa

Strasznie zimno, wiatr jest przenikliwy Mimo, że kończą się wakacje nie tylko pogodowe ale i dla dzieci my staramy się wykorzystać ostatnie dni .W gościnie przyjechała siostra ze szwagrem i  dziećmi. W nocy w sobotę zrobiliśmy sobie ognisko. Cały dzień męskie grono naszego towarzystwa cieli drewno owocowe i szykowali miejsce do imprezy.Ognisko było duże, ciepłe płomienie nas rozgrzewały w chłodną noc, dzieci na kijkach piekły kiełbaski.Ah co to była za frajda dla nich!!! Dzieci pospały się nam na krzesłach i trzeba było je zanieść do łóżek a my do drugiej w nocy rozawialiśmy i rozkoszowaliśmy się ciszą wokoło. Dla takich chwil warto żyć- jak mówi piosenka :)


Dziś wielki dzień - zdjęcie szyny Borysa. Biega od rana bez, ja osobiście umieram ze strachu a on ma to w nosie :) Rehabilitacja nie jest potrzebna bo jak to powiedział lekarz - "Borys sam się zrehabilituje ". I rzeczywiście , rączką sprawnie operuje i najbardziej cieszy się dziś na pierwsze kapanie w wannie :)
I teraz troszkę z innej beczułki, pewne przemyślenia mnie naszły po ostatnich komentarzach pod postem Bilans gdzie zostałam nazwana "zwykłą chłopką bez empatii do żywych stworzeń'. Chciałabym pewne sprawy jednak wytłumaczyć choć zastanawiałam się nad ich sensem. Przede wszystkim tak popieram- jestem chłopką i nie wstydzę się tego, to nie piętno to wybrany styl życia jaki prowadzę z pełną jego świadomością. W drugiej jednak stronie jest sprawa empatii do zwierząt i podejścia do ich istnienia .Uważam że jest to absolutnie nie sprawiedliwe że zostałam zaszufladkowana z wielkimi hodowlami w których zwierzęta są hodowane tylko pod ubój ( nie ważne w jakich warunkach czy to klatkowych czy wybiegowych).Jestem mięsożercą, cała moja rodzina uwielbia mięso ale nie narzucam weganom czy wegetarianom by je jedli. Nie raz mam gości wegetarian i szanuje ich sposób na życie, specjalnie im gotuję i nie napadam na nich. Hoduję zwierzęta na wyżywienie czy to jaja czy to mleko czy mięso, nie posiadam Mini Zoo , nie utrzymuje ich dla hobby. Utrzymują się same, dbam o nie, mają godne życie i opiekę, ale nie wykluczam że kiedyś trafią do garnka. Nie rozumiem dlaczego miałabym się z tym kryć jeśli jest to naturalne i absolutnie ludzkie. Oczywiście kocham moje kozy czy Tolę, ale ich potomstwo jest konsumowane lub sprzedawane i nie ukrywam tego nigdy. Pisze na blogu o  normlanym życiu, nie o fanatyzmie ekologii .Jeśli ktokolwiek z czytelników jest oburzony sposobem mojego życia po prostu proszę nie czytać, nie zasłużyłam by być obrażaną i szkalowaną. Pozdrawiam 

21 komentarzy:

  1. Monia, popieram :) punkt widzenia , zależy od punktu siedzenia, ja chociaż mam ten drób ozdobny, to też mam zwykłe kury , na dożywocie, i to nie jest żadna idea,ani kaprys, tylko jak ktoś zapłaci za taką kurę , czy bażanta to nie po to aby go zjeść, ale z tymi innymi kurami to , po prostu nie byłabym w stanie ich zabić, ani bym nie dała komuś ubić , nie jestem z tego powodu dumna, bo w lutym z zakupionych jajek niby ozdobnych kurek , wylęgły się kurka i kogut , z drobiem ozdobnym nie mające nic wspólnego, kura jajko zniesie, a kogut wyrósł pięknie , jeszcze lepiej pieje i co muszę go ileś lat trzymać.
    Nawet darmo go dam gdzieś to go zjedzą , a ja się będę paskudnie czuła.
    Widzisz Monia jaka ze mnie pierdoła, na własne życzenie.
    Pozdrawiam serdecznie Ilona

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest zwykły krąg natury. Część ludzi jest mięsożerna a część z własnego wyboru nie je mięsa - tolerujmy się. Problem nie polega na tym aby nie jeść mięsa ale traktować zwierzęta dobrze, zapewnić im warunki, pokarm, swobodę. Nieludzka jest agresywna hodowla i zwierzęta żyjace, przed śmiercią, w strasznych warunkach.Nieludzkie jest kupowanie futer dla prestiżu a nie aby okryć sie przed zimnem. człowiek zawsze był drapieżnikiem, polującym ale polującym aby zaspokoić głód. Złe jest to, że najpierw zabijamy zwierzęta a potem marnujemy tę żywność. Moniczko, Tobie nie można niczego zarzucić, troszczysz sie o swoje zwierzęta, nie prowadzisz zoo ale gospodarstwo rolne ale jesteś troskliwa dla swoich zwierząt, zapewniasz im dobre warunki ale przecież to gospodarstwo to Twoja praca z której żyjesz. Życzę Ci spełnienia planów! i bardzo sie cieszę, że w Twoim domu nastał w końcu spokój i szczęście. Buziole!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moniko, nie tłumacz się!
    Mądry człowiek nie napisze takich głupot!
    Podziwiam takie osoby jak Ty!
    Potrafisz ogarnąć dom, dzieci, męża ;) i jeszcze zwierzęta...
    Nie daj się podłym ludziom!
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieliście cudowne zakończenie lata. Wspaniałe ognisko :-)
    A zarzutami się nie przejmuj. Też jestem mięsożerna i nie udaję, że piersi z kurczaka kupione w sklepie nie miały nic wspólnego z kurką :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najważniejsze, że jesteś sobą. Szanuję Cię bardzo - może nie zawsze zgadzam się z Twymi poglądami, ale każdy ma prawo do swego zdania ( Ty swego, ja swego). Nie denerwuj się głupimi uwagami osoby, która nie ma szacunku dla innych ludzi: myślących, czy żyjących inaczej, niż ona. Jakbyś dość miała zmartwień, to jeszcze Cię ktoś taki denerwuje.
    Podziwiam Cię i szanuję za konsekwencję i determinację w tym co robisz.

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne ognisko,zazdroszczę:)
    mnie najbardziej denerwuje brak szacunku dla cudzych poglądów i wyrażanie swoich w tak wulgarny sposób.W każdej jednej sprawie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam Cię za to, że sama potrafisz sobie zapewnić mięso, które najpierw było słodkim zwierzaczkiem. Ja nie umiem tego robić, więc kupuję je w sklepie. Nie udaję, że mięso powstaje z nie wiadomo czego. Wiem za to, że Twoje zwierzaki mają lepiej niż te masowo hodowane na ubój. Jesteś samowystarczalna i za to bardzo Cię podziwiam. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana rób swoje i jedz,masz schludne i piekne gospodarstwo.Ja kupuję mięso i twór mięsopodobny w sklepie a jednak wolałabym swojskie, umiem zabić gęś,kaczkę ,kurę i ryby.Rodzina męża obdarowywała mnie takimi rarytasami ale żywymi ,nauczyłam sie.

      Usuń
  8. Pochodzę też ze wsi i kiedyś to bylo normalne ,że hodowano by zapewnić rodzinie wyzywienie.Teraz wiekszośc zachowuje się tak jakby mięsko z nieba spadała.Nie przejmuj się rób swoje.Serdecznie pozdrawiam.Fajnie że synek ma się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świat się chyba kończy a ludzie normalnie fiksują. Zwierzeta maja szczęście,że sa w twojej zagrodzie bo ty Monika o nie dbasz jak nikt inny a po co je hodujesz? no chyba po to aby zapewnic pożywienie swojej rodzinie. Na wsi zwierzeta hoduje sie pod ubój jeżeli ktoś mysli inaczej to chyba jest z innej planety.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wtrącę się. Wybacz dziewczynie, ktora Cię napadła. Myślę, że chciała dobrze, według swoich wyobrażeń. Prowadzenie gospodarstwa to nie Zoo, nie wiem, kim ta osoba jest, ale wygląda na to, że nigdy nie mieszkała na wsi i nie utrzymywała się z gospodarstwa. Robisz swoje i bardzo dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia przeprosiła mnie ale nie musiała bo ja nie mam w sobie zawiści, po prostu czasem wystarczy trochę tolerancji i szacunku do innych poglądów.

      Usuń
  11. zakończenie lata super :)
    co do wpisu...oj Monia...szkoda słów...a Ty się nie przejmuj :)
    buziaki!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie ognisko jest przyjemnym spędzeniem zimnego wieczoru. A co do sporu... kłania się tolerancja. Podziwiam Ciebie za to, że dajesz radę to wszystko ogarnąć... i za Twój stosunek do zwierząt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie mam w sobie zawiści i w żadnym wypadku nie miało być to formą nagonki na Asię. Chciałam jednak pewne sprawy wytłumaczyć bo jednak w jakimś stopniu mnie uraziła. Nie w słowach ale w samym porównaniu mnie. Tym bardziej że zawsze dla mnie ubój nie jest prosty i w jakimś stopniu przeżywam koniec życia np. koziołków. Ubijam zwierzęta, godnie w sposób absolutnie humanitarny, one nawet nie wiedzą co je czeka. Strasznie drażni mnie fanatyzm nie ważne w jakiej dziedzinie bo fanatyzm jest dobrze zmieszany z brakiem tolerancji i agresją.

      Usuń
  13. Miałam przerwę w czytaniu blogów...Hmmm..co do tego posta i napaści tej dziewczyny....Myślę, że tłumacząc sie poźniej sama zrozumiała swój błąd, choc był to tylko błąd w ataku i chamskim potraktowaniu Twojej osoby. Nie wiem czy to przychodzi z wiekiem? Chyba będąc młodszą o te dwadzieścia lat może napisałabym cos podobnego (bardziej kulturalnie jednak ;)). Sama mieszkam na wsi,mam nadzieję mieć kury i kozy. Wiem, że zabijać nie będę , bo nie mogę. Jem mięso sporadycznie, ale nie wyprę się że mi smakuje czasem, jeśli dobrze je przyrządzić. Z kolei jako technik hodowca z wykształcenia mam wiedzę i świadomość wielu spraw i rzeczywistość mnie z nimi zetknie (hodowla kóz mlecznych i brakowanie koziołków na przykład).
    Bycie taką gospodynią jak Ty - do pozazdroszczenia, bo masz wiedzę i mimo, że potrafisz zabic zwierzę (jak mniemam przykładasz się by "poszło" szybko, bez zbędnych cierpień), potrafisz o nie dbać, leczyć. Kto czyta Twojego bloga- to wie.
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Na wsi jest taka kolej rzeczy a nie inna i kto na wsi nie mieszkał - nie wie do końca o co chodzi. Ja mieszkam w małym mieście mam kury, indyczkę, czasami kaczki czy gęsi i nie zamierzam się przejmować, że komuś nie odpowiada hodowla na mięso. Nikt mi nie zwrócił na to uwagi - i dobrze. Nie przejmuj się i rób swoje. Najważniejsze i tak jest to, żeby zwierzęta żyjące u Ciebie miały najlepiej jak się da. Pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. wpadłam tu przypadkiem ale pozwolę sobie na komentarz, bo mnie starsznie wkurzają takie histeryczne teksty. mój pracownik, prosty chłop to najtroskliwszy opiekun:zauważy zaropiałe oczko , łapka kuleje, kupa nie taka, równocześnie potrafi szybko sprawnie i bezboleśnie zabić zwierzę hodowlane. I to jest sztuka. A mnie powiedział kiedyś - szybko,żeby nie spodziewało się śmierci. I skutecznie. A miara tego jest prosta - cisza. Nie słychać, kiedy twój króliczek przeszedł na stronę combra w sosie musztardowym. jak u mojego sąsiada było świniobicie to cała wieś słyszała - proste, to było nieprofesjonalne.I ja prawdziwy mieszczuch zrozumiałam co to znaczy szybko i cicho, czyli humanitarnie. Aśka to niech się zajmie kwestią koszernego jedzenia to zrozumie o co chodzi.A ja ciągle pamiętam, jak mi nauczycielka nawiedzona wegetarianka córkę wycieńczoną z obozu przywiozła, bo dzieciak bał sie wędlinkę zjeść, tak pani naskakiwała.
    Z przyjemnością będę zaglądać częściej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam ja tez jestem miesożerna i wcale sie tego nie wstydzęteż chowie kaczki,gesi króliki i swinkę
    i moja cała rodzinka je konsumuje zapraszam na mojego bloga http://my-i-nasze-zwierzaki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ha, trafiłam przypadkiem i od razu na ciekawą dyskusję.
    Powiem jedno: gdyby Pan Bóg (czy natura bądź ewolucja, jak kto woli) nie chciał, żebyśmy mięso jedli, nie dałby nam kłów.
    A kwestia najważniejsza: wegetarianizm czy weganizm nie mają NIC wspólnego z prawdziwą ekologią. I wiem o czym mówię, bo sama wraz z mężem od lat prowadzę certyfikowane gospodarstwo ekologiczne.
    Ekologiczne bzdury o niezabijaniu - proszę, nie mówcie tak, bo to nieprawda. Ekologicznie czyli w zgodzie z naturą, czyli... aby jeść, trzeba czasem zabić. Ważne, aby zwierzę nie cierpiało. Postawa wroga wobec mięsożerców nie ma NIC ekologicznego w sobie!
    I dorzucę jeszcze jeden kamyk: myśliwi. To nie banda zwyrodnialców, jak coraz częściej można usłyszeć od ludzi wycierających sobie gębę ekologią, tylko myśliwi to ludzie, którzy dbają o dzikie zwierzęta, pomagają rolnikom utrzymać dobrostan ich pól, odstrzeliwują nadmiar zwierząt, które mając teraz bardzo mało wrogów naturalnych (kiedyś wilki, niedźwiedzie) mnożą się ponad miarę. Dziękuję za uwagę i pozdrawiam Gospodynię najserdeczniej!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.