sobota, 11 stycznia 2014

Gdy już dzień przeminął

Rano obudził mnie Tomek, niby tylko złapał mnie za rękę a ja o mało ze strachu nie zleciałam z łóżka.
-Musisz wstać!
-Która godzina ? Musze dzieci zaprowadzić do przedszkola....Nie, kurczę nie musze dziś sobota... Tylko jeszcze 10 min poleżę tylko 10 min.

Szybka poranna kawa, oporządek zwierząt i ruszyliśmy.
Wpierw na resztkach paliwa do sąsiedniej wsi na stację benzynową.
-Tylko mi Walduś teraz nie padnij!!
Po zatankowaniu nawróciliśmy na główną drogę wprost na Tylin. Jakub już czekał, po jego minie można było wyczytać " Co tak długo? ile można na was czekać?" ale tylko mina go zdradzała bo nic słowem nie wspomniał :) Pochodziliśmy troszkę po jego gospodarce , dzieciaki biegały w tą i z powrotem a ja od razu skierowałam się w stronę stajni by obejrzeć młode nabytki w stadzie u kóz i owiec :) Później na wybieg trochę popodziwiać, trochę porobić zdjęcia.


Po krótkiej rozmowie załadowali mi chłopaki samochód 5 workami chleba suchego z piekarni który załatwił mi Jakub. Ja ruszyłam do domu, Tomek wraz z Jakubem i resztą brygady poszli do lasu ciąć drewno. Ja wraz dzieciakami wyładowałam chleb, sprawdziłam co u kóz ( bo trzy szykują się na wykot) i znów w samochód by jechać odebrać parę rzeczy od taty. Po 25 km byliśmy już na miejscu , szybki obiadek w postaci zupy pomidorowej doprawiłam słodkim makaronem z serem i śmietaną oraz sporym kawałkiem ciacha. Popiłam kawą i znów ruszyliśmy do Jakuba. W lesie mężczyźni już po skończonej pracy grzali się przy ognisku rozmawiając. Upiekliśmy nad ogniem kiełbaski chwila rozmowy i trzeba było się zbierać. Tomek pociął na mniejsze kawałki i załadował drewno do samochodu ile weszło i ruszyliśmy do domu. Po przyjeździe czekała mnie  praca bo okazało się, że znajomy dowiózł dwie bale słomy. Szybko przerzuciłam pół tony siana do zagrody wydzielonej by kozy mi nie zmarnowały i wraz z Tomkiem trzeba było te bale słomy wtargać raczej wtoczyć do stodoły rozłożyć i przenieść znów w wydzielone miejsce. Po pracy nos chciał odpaść, swędziało jak cholera i zatoki piekły bo niestety pyli się strasznie w trakcie przerzucania a ja coś z tym moim nosem ostatnio mam nie tak jak trzeba. Dałam każdej sztuce spore wiadro marchwi zasypanej zbożem i witaminami, wodę, siana i słomy do paśników. Pożegnałam się gasząc światło i udałam się do domu. W domu zaś jak zawsze kąpanie dzieci, sprzątanie, kolacja i teraz mam wreszcie cisze i chwile dla siebie by móc wam wszystko opowiedzieć.
Witam nowych obserwatorów to bardzo miłe że wciąż nowe osoby odwiedzają mój blog a jeszcze milej jak zostają na dłużej. Pozdrawiam i miłej niedzieli Wam wszystkim życzę :)

10 komentarzy:

  1. To się napracowałaś. Ale jak zobaczyłam to stado to mnie przytkało. Świetne są :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakubowe stadko imponujące :)
    a i Twój dzień wypełniony od A do Z...chyba tak jak lubisz, co?
    :)
    słodki makaron do pomidorówki? czy po pomidorówce? ;p hehe
    dobrego dnia...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jak lubię :) jak mam tak zaplanowany dzień wtedy wiem że nie został stracony :) Co do makaronu dokładnie po :)

      Usuń
  3. Miłej niedzieli i troszczkę odpoczynku życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz odpocznij nieco - stado imponujące;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Choroby zatok, to z psychologicznego punktu widzenia znaczy, że doznałaś/doznajesz zawodu od kogoś bliskiego, niekoniecznie członka rodziny. Przeanalizuj, to ci przejdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz co zgadzało by się jeśli z psychologicznego punktu widzenia jest to prawdą :)

      Usuń
    2. Czy możesz się podzielić źródłem tej wiedzy? Czasem łatwiej się pozbyć jakiejś choroby wiedząc na co zwrócić uwagę.
      Ja z doświadczenie wiem, że wiele chorób trzustki zaczyna się z chwilą wielkiego przestrachu. Zajmowałam się kiedyś refleksoterapią i każda z osób z takimi problemami opowiedziała swoją historię strachu: pogryzienie przez psa, tonięcie, wypadek, itp. Takie przeżycie to gwałtowna reakcja chemiczna organizmu. A niektórzy mówią, że psychikę należy od ciała oddzielić...

      Usuń
  6. Może doraźnie sobie pomóż maseczką chirurgiczną, albo taką dla budowlańców? Kosztuje parę groszy, a może od największego pyłu Cię uchroni? Ważne żeby miała taką kształtkę, którą się na nosie formuje, jak nosek od okularów, wtedy ładnie przywiera. Po co się męczyć.
    Po tym, co napisała Kamphora, nareszcie wiem, skąd miałam kiedyś takie napady bólu zatok.

    OdpowiedzUsuń
  7. Stadko tego pana Jakuba naprawdę imponujące, miejsce tez super:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.