niedziela, 10 marca 2013

Nie jestem ROBOTEM!!! A może jednak?

Obudziłam się i już miałam nerwy!!! Za oknem ukazała mi się pokrywa śnieżna a do tego choróbsko znów wróciło.Po tygodniu biegania nocą do stajni w deszczu i wietrze miało prawo się odezwać owym skutkiem.Piękny początek dnia aż krew zawrzała. Dzień jak co dzień, u mnie nie ma dnia wolnego by walnąć się na kanapie i odpocząć, mieć wszystko w przysłowiowej d...ie. Poszłam nakarmić zwierzaki, każdemu po kolei do karmidła plus dojenie kóz od nadmiarów mleka by przypadkiem zapalenie nie wlazło tam gdzie nie potrzeba. Po całym oporządku wróciłam do domu by zjeść coś ciepłego dopić kawę i znów wrócić do swoich prac. W stajni zrobiło się zbyt ciasno, bezdzietne kozy  dostają szału i nerwowo ścigały koźlęta nie dając im spokojnie zjeść czy pospać. Dlatego też postanowiłam by oddzielić je na ten okres. W tamtym tygodniu naprawiliśmy drzwi u Kuby w boksie który ten boks przedzielał z czego uzbierała się spora kupka gnoju w tym pustym. Po całej zimie obornika się nazbierało a żeby drzwi naprawić trzeba było część przesypać. Kuba więc oddzielony a w drugim boksie czekała praca która miałam wykonać jak trochę się ociepli. Niestety sytuacja mnie zmusiła by zabrać się za to dzisiaj. Wyniosłam wiec 1/4 obornika to około 20 taczek. Boks spory liczący 20 m2 miał prawo zimą tyle nazbierać.No cóż czasu mi brakło by skończyć a poza tym dobrze jak coś zostanie na dnie by kozom grzało do momentu odejścia tej biało-szarej wrednej zimy. Jutro skończę resztę czyli kolejne 20 taczek na dnie zostawię coś do grzania. Umieściłam je więc uścielając czystej słomy na wierzch. Mania, Cynamona i Misia na wysyłce heheh ale cóż młode i ich matki potrzebują spokoju do regeneracji i normalnego funkcjonowania. Dobrze, że mam na to warunki by rozdzielić. W stajni boksów zrobić mi się nie opłaca,jest jeden a że budynek jest kwadratowy  no nie kalkuluje się to z boksami.Ledwie krocząc doszłam do domu umęczona na całego, wchodzę do domu  a tu co??? Dosłowny bajzel na kółkach, myślałam że cholery dostanę. Pełno naczyń w zlewie, dzieci w pokoju urządziły sobie pobojowisko a Tomek zajęty pracami remontowymi w pokoju nie miał jak tego ogarnąć. Nic tylko usiąść i powiedzieć mam to w d...... Trzeba było jednak ugryźć się w język i zabrać do porządków. Ogarnęłam więc wszystko, dałam jeść i pić urwisom i usiadłam na chwilę by znów zaraz zarobić zaczyn na chleb, zdjąć śmietanę z mleka, ubić masło i zrobić ser. Hmmmm jestem robotem ?? czasem mam takie wrażenie. Jedna rzecz dziś sprawiła mi ogromna radość to to, że Tomek skończył już nasz pokój i wygląda wyśmienicie czysto:)))) Jutro wprowadzamy się na swoje graty :)))
Farba musi tylko wyschnąć i wywietrzyć trzeba będzie pokój porządnie po tych środkach trochę czuć tam  chlorem. Jednak takie zakończenie dnia jest dla mnie pozytywne :)) Pozdrawiam wszystkich serdecznie !!!

27 komentarzy:

  1. Skąd ja to znam;) Roboty czwartej generacji to MY!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może my po prostu durne jesteśmy heheheh :)))) Same sobie robotę dodajemy hihi

      Usuń
    2. Możliwe, Książę to np. mówi i po co to sprzątasz, i tak się nabrudzi albo po co myjesz okna, jeszcze przez nie widać... A o sprzątaniu w pokoju Malej to nawet nie wspomina, tylko zamyka tam drzwi i udaje, że o niczym nie wie - i co? I ma spokój;)))

      Usuń
    3. Jasne najlepiej nic nie robić ale w sumie chłopy to ślepe na takie zabrudzenia :))) Mój zawsze mówi przecież nikt cię nie zmusza... nie musisz tego robić.... tylko kto to by za mnie zrobił??? ;)

      Usuń
  2. Czasem tak się wszystko posypie,że aż wyć się chce. Zdrówka kochana życzę i dużo sił, jutro też jest dzień i może wyjrzy słonko:))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, dobrze ja to znam, ale teraz(w moim wieku) mogę powiedzieć, że durna byłam, chcialam pokazać że wszystko potrafię, zrobię, ogarnę, no i tak już zostało, a sił coraz mniej. Dużo sił Ci życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby jak najszybciej Ci się trafił jakiś spokojny dzień! - a najlepiej kilka.
    Ale baby już tak maja - rzadko można posiedzieć i robić NIC, nawet gdy się nie ma kóz i innych zwierzątek. Wystarczą dzieci, dom i ogród.
    Bardzo Cię podziwiam i trzymam kciuki, a przede wszystkim życzę zdrowia i siły!

    OdpowiedzUsuń
  5. ... życie Moniko, samo życie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. złe miłego początki :)
    poczekaj jak słońce wyjdzie :)
    wszystkim nam TEGO chyba brakuje!! :)
    Pozdrawiam pszczółko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmmm.... szkoda tylko, że dzisiaj niedziela....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kontekście pracy? Ja nie religijna dlatego też każdy dzień dla mnie taki sam :)

      Usuń
    2. nie każdy musi być religijny ... ja też sprzątam w niedziele .. czasy są jakie są jak się chce pracować to często trzeba w niedzielę również a jak ma się tydzień zajęty to każda chwila jest ważna i nie ma czasu na odpoczywanie tylko robi się i w niedziele ( to o mnie;p)

      Usuń
    3. Każdy z Nas inaczej żyje i nie napisałam tego aby Ci dokuczyć. Wyszłam z takiego domu ( babcia miała 3 hektary pola,sady, konie, krowy a przy tym została wdowa w wieku 42 lat - sama musiała wszystko robić), że święciło się dzień wolny. Babcia Zosia właśnie, wiadomo w niedzielę szła doic krowy, dawała jeść ale nigdy nie robiła nic wiecej. Nie chciałąm Cie urazić - po prostu inne rzeczy wyniosła z domu i inne wartosci. Praca, pracą i Babcia Zosia jest dla mnie wzorem do naśladowania jako kobieta tak pracująca, że nigdy takiej już nie poznam. Zawsze gdy jest mi ciężko - stawiam sobie ją, już nieżyjącą od 5 lat - kobiete. Wyobrażcie sobie, że w wieku 72 lat zaczeła budowac kolejny dom, bo stary zaczął sie walić. Ale się rozkleiłam...za bardzo sentymentalna jestem

      Usuń
    4. Dorotko ależ w żadnym słowie nie poczułam się urażona, ja szanuję ogromnie każdą wiarę i tolerancyjnie podchodzę do innych . Dlatego też niedzielą jeśli już robię to w stajniach lub na ogrodzie z tyłu domostwa tak by nie urazić ludzi którzy idą do kościoła.Ja wierzę w swoje dwie ręce, w dobroć i szacunek do drugiego człowieka choć jestem katoliczką w kwestii religii nie potrafię się dostosować. A jeśli chodzi o twoją Babcię Zosię tacy ludzie o to ogromny wzorzec.Pozdrawiam cię serdecznie

      Usuń
    5. Niestety u mnie jest tak że większe i cięższe prace wykonuje niedzielą gdy mój Tomek jest w domu i może zająć się dziećmi, wtedy mogę spokojnie coś robić nie gubiąc nóg.:)Niestety nie posiadam pomocy w kwestii dziadków by choć na kilka godzin zajęli się dzieci a praca się nakłada i trzeba ją wykonać.

      Usuń
    6. Masz racje Moniko - Dziadkowie to dobro które nie każdemu jest dane... Szanuje Ciebie i to co robisz. Zawsze jak czytam Twojego bloga - zdaje z tego relację mojej Mamie - córce właśnie Babci Zosi. Jestes w tej kwestii dla mnie wzorem. Wiesz, kiedys nawet pisałas, że chcesz sie przenieść gdzies dalej od ludzi. Tereny gdzie mieszkała moja Babcia stają sie powoli opustoszałe. To rejony sandomierskiego. Tam za dosłowne grosze można teraz kupic domy z duzym kawałkiem pola, sadami. Młodzi ludzie uciekaja ze wsi ale dla Ciebie..... byłby to raj :)

      Usuń
    7. Oj byłby raj :) trzeba tylko uwolnić dom od kredytu i dzieci wyszkolić hehhehe to wtedy będzie można działać i na starość wiać w ciche i odludne miejsca :) :)

      Usuń
    8. To jak bedziesz zainteresowana to dam Ci namiary na fajne miejsca :)

      Usuń
  8. z perspektywy czasu napiszę Ci Monia ... szanuj się !!!
    lata przeminą ... a nie wiadomo czy ktoś doceni to co robisz ...
    a na starość wyjdzie wszystko ... dopiero będzie Cię łupać w kościach ... czego absolutnie nie życzę ...
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz powiem ci kochana szczerze że nawet nie liczę w życiu na docenienie, w sumie mogę powiedzieć że większości prac które sama sobie nakładam jest robiona dla mnie. czuję wtedy że żyję, wiele spraw mogłabym odłożyć lub po prostu nie robić i kupić w sklepie ale zbyt lubię minki dzieciaków jak pałaszują zdrowe i smaczne jedzenie.Czy to docenią?? Nie mam pojęcia ale chociaż ja będę wiedzieć że zrobiłam wszystko co mogłam :)

      Usuń
    2. A ja myślę a nawet jestem pewien, że się doczekasz dobrego słowa i podziękowań od dzieci za dobre wychowanie i jedzenie.
      Ja często słyszę to od moich, dorosłych już córek. Ostatnio starsza z nich powiedziała mi, po powrocie ze spotkania firmowego odbytego w restauracji, że my chyba tatusiu za dobrze jedliśmy w dzieciństwie, bo jakoś to restauracyjne menu przeważnie mi nie służy. Odpowiedziałem jej, że przecież nigdy nie przejadaliśmy frykasów. Za to zawsze dużą uwagę przywiązywaliśmy do tego by przygotowywać jedzenie z dobrych i świeżych składników i w domu. Dlatego, że być może mam na tym punkcie fioła, wolałem zrezygnować lub odłożyć na później inne rzeczy i nie robić wątpliwych oszczędności na jedzeniu i zdrowiu.
      Na koniec jeszcze komplement: JESTEŚCIE NORMALNĄ RODZINĄ.
      Bo o to w dzisiejszym świecie coraz trudniej. Zdrowia i mocy życzę!

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Bardzo dziękuję za taki komplement :))) To fakt ciężko w tych czasach być normalna rodziną.

      Usuń
  9. Miłego tygodnia i dużo słoneczka.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Przy takiej ilości obowiązków faktycznie nie da się dnia przeleżeć w łóżku. Życzę Ci zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytam, a widzę siebie. Durne jesteśmy, durne, nie ma co. Żyją jakoś ludzie bez tego nawału pracy, i wcale nie gorzej od nas żyją. A częściej to nawet lepiej. Jak już padam z nóg, to zadaję sama sobie pytanie: "Po co?" Nawet już nie mam nadziei uzyskać odpowiedź. Czasem płacząc od bólu i bezsilności, nie wiadomo jaką siłą się podnosząc... Po co? Do czego dążymy? Co chcemy udowodnić? I komu? Sobie, na pewno. Ale co? Że potrafimy? Że wytrzymamy? Ale komu to potrzebne? Czy nawet mąż nie wolał by widzieć przy sobie zadbaną wesołą towarzyszkę, a nie zawsze zabieganą, zmęczoną, marzącą tylko o odrobinie spokoju? E tam... Naukowce celują w kosmos, a nie potrafią rozgadać najprostszych ruchów człowieczej duszy. Po prostu takie jesteśmy. Sił i wytrwałości życzę!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.