Miało być miło, bez nerwów, na spokojnie.... rano ubraliśmy się ładnie i marszem do kościółka ( żeby nie było, że ja taka chętna ale ze względu na córkę która chętnie do kościoła chce chodzić). Co do mszy wypowiadać się nie będę bo 3/4 to ględzenie, że pieniędzy brak na remont kościoła,.na remont czy na nowy samochód? Ok! nie będę wchodzić w trudny i ciężki temat. Spacerkiem po kościele wróciliśmy do domu się przebrać i na rowerki, po drodze na lody i nad stawy by dzieci mogły poćwiczyć rowerkowanie. Było przyjemnie, choć upał doskwierał. Po powrocie chcieliśmy zrobić grilla, po prostu odpocząć po całym tygodniu ciężkiej pracy. Niestety jak wieje piachem w oczy to wieje już na całego, poszłam sprawdzić zwierzynę a tu 5 gęsi zaginęło. Nerwy miałam straszne i już spokój się skończył. Jak zniknęły ?? Nie mam pojęcia, na pewno czego jestem pewna nie był to żaden pies, on zostawił by spore ślady i wszystkich by nie zjadł. Pewnie dla zabawy by pozabijał i uciekł. Wszystko ogrodzone linką pod napięciem więc albo ktoś sobie wszedł i zabrał albo jastrząb po prostu miał ucztę i wyżywienie swoich piskląt bez wysiłku. Taka ot moja sielanka, że z miejsca ruszyć nawet na 2 godziny się nie mogę bo zaraz jakieś straty. Grill był ale w milczeniu bo jakoś darować sobie tego nie mogłam, co chwilę chodziłam nawoływałam, miałam nadzieje że się znajdą. Ehhh
A to już ta przyjemniejsza strona dnia...
Miłego tygodnia życzę Wam wszystkim . Pozdrawiam
Przykro mi bardzo :( Ja znów kurę kilka dni temu znów za sprawą psa straciłam, to już była siódma choć chłop mi obiecywał od dawna że psa się pozbędziemy, ba od zeszłego roku od pierwszej zabitej kury :(
OdpowiedzUsuńWójt ma obowiązek się takim gościem zająć, chociaż z urzędasami to jest różnie, mnie pół stada zeżarł od stycznia i siedza biedne na podwórku bez zielonego :(
UsuńSęk w tym że to był nasz pies, a u nas wójta niet, u nas dog warden wyłapuje te co się wałęsają...
UsuńBardzo mi przykro Moniczko :(...ale nawet jastrząb pozostawił by ślady w postaci chociażby kilku piór, może zgłoś na policję?!Chyba wcześniej miałaś podobny incydent i to nie jeden.
OdpowiedzUsuńno mi też przykro ale co ja mogę w takiej sytuacji zrobić. Nawet jakbym zadzwoniła na policję , jak je znajdą? Musze przegryźć ten fakt i nie ruszać się nigdzie do jesieni.... :(
UsuńJak to? No nie wyparowały, posżły sobie jakoś, czy ktoś ukradł?? Jeśli tak, to okropne.....
OdpowiedzUsuńNiestety bardziej przystaję na to że ktoś sobie je zabrał.:(
OdpowiedzUsuńojejj..też mamy pisklaczki... a raczej brat młodszy je ma i stał się nianią bo kotów pełno (sąsiadów) i pan bocian blisko spaceruje..żartuję sobie z brata ,że ma domowe przedszkole..mimo wszystko głowa do góry...pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńwspaniały blog i wspaniałe życie--mimo ciągłych problemów,bo kto ich nie ma??Jeszcze nie przeczytałam całości,ale przeczytam
OdpowiedzUsuńpozdawiam
jaki cudny zwierzyniec u Ciebie! :))) podobnie, jak Ty wyznaję zasadę, że wyrządzone dobro zawsze do nas wraca! w wolnej chwili zapraszam do mnie, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi że zginęły gąski.Tak to jest w gospodarstwie że ciągle się coś dzieje.Pozdrawiam serdecznie i mimo wszystko życzę dobrego tygodnia.
OdpowiedzUsuńPrzykra sprawa z gąskami.Miłego tygodnia życzę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKurczę, jak nie urok, to przemarsz wojsk :(
OdpowiedzUsuńDobrze, że choć Tola wydobrzała, a i Myszka ma się coraz lepiej. Szkoda gąsek, szkoda. Komuś w oko wpadły i pewnie wykorzystał sytuację i sobie je wziął :( Bo i pies, i kuna, i lis, i jastrząb ślady swojej bytności by zostawił: ot pióra wyrwane, krwi kropelki...
Nie rozumiem ludzi i ich radości z dokopania innym :( zabrania tego, co się wypracuje własnymi rękami. Może gąski jeszcze się znajdą...?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń