wtorek, 14 maja 2013
W stronę zachodzącego słońca
Moja Tola dziś cały dzień stała , mało leżała. Stojąc tak patrzyłam jak jej oczy skierowane są wprost na zachodzące słońce. Coś wtedy poczułam , jakby życie do niej wracało. Jej oczy dziś już nie są zobojętniałe, języczkiem memla i dziś doczekałam się jej zawołania MUUUUUUUUUU!!!! :) był czas karmienia, prawie klapki pogubiłam lecąc do stajni ją nakarmić. Nie pomyślałam jaką radość może dać jej głód. Tola wróciła :) A ja jestem niesamowicie szczęśliwa, że wygrałyśmy!!! teraz bardzo ważne jest leczenie, przez 4 kolejne dni podaję jej zastrzyk do mięśniowy z antybiotykiem. Po kuracji antybiotykowej przejdę na pojenie EMY -mi które odbudują nie tylko jej florę ale i nie pozwolą na nawrót choroby. Dziewczyny z całego serducha dzięki Wam za wsparcie nawet nie wiecie jak dużo siły mi dałyście. Jak miałam chwilę w dołku czytałam Wasze komentarze by poczuć, że jest szansa. Nie wiem czy antybiotyk czy moje drapanie jej za uszkiem kiedy się dusiła , kaszlała dało jej siłę ale sądzę że my wszyscy daliśmy coś od siebie dobrą myślą dla jej wyzdrowienia. Nie jest jeszcze zdrowa ale jak sam weterynarz powiedział, że kryzys minął. Wiem, że wiele osób się może dziwić, że ja tak emocjonalnie podchodzę do zwierząt ale ja po prostu nie umiem inaczej. Jaka jest ta szara rzeczywistość w gospodarstwach każdy wie ale czy to źle, że zanim trafią na tamten świat nie można obdarzyć ich uczuciem ? Wykonywać każdą czynność przy nich z miłością i troską tak by czuły się dobrze u nas? Choć moje ulubione mlecznice dożyją sędziwego wieku w moim gospodarstwie bo mówię wam dziwoląg jestem bo kocham te moje zwierzaki. I jak dzieje im się krzywda zawsze cierpię razem z nimi. Kiedyś ktoś mi powiedział, że ja nie podchodzę jak hodowca tylko jak członek stada. Nawet mój weterynarz potwierdza, że zwierzęta maja więcej przemyśleń i uczuć niż człowiek tylko inaczej je wrażają. Tylko my jesteśmy tak próżni żeby sądzić,że mamy prawo do uczuć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cieszę się..wierzyłam ,że się uda!! Ucałuj ją za mnie,że ma w sobie siłę do walki o życie.
OdpowiedzUsuńMój pies też chorował,nie jadł kilka dni i dziś właśnie liznął wreszcie troszkę:)
pozdrawiam
Cieszę się bardzo :)
OdpowiedzUsuńJesteś świetna :*
Oj jak dobrze...
OdpowiedzUsuńNadal będę trzymała za Was kciuki. Bardzo się cieszę, że kryzys minął :-)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Wcale się nie dziwię, że kochasz te swoje zwierzaczki :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Monoka nawet nie wiesz jak sie cieszę,że twoja Tola wraca do zdrowiia a Ty jesteś ...niesamowita i wspaniała:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie, że jałóweczka się postawiła chorobie i się jej nie dała. Teraz tylko czekać, kiedy będzie z kozami biegać po trawie i dokazywać ;)
OdpowiedzUsuńA to, że kochasz zwierzęta, swoich podopiecznych, to nic (przynajmniej dla mnie) nienormalnego. Też moje stadko papużek kocham całym sercem i nic złego im nie dam zrobić. A to, że nie zachowujesz się jak hodowca, to bym jako komplement potraktowała. Bo mnie hodowca kojarzy się z tym, że hoduje zwierzęta tylko dla zysku: albo z ich sprzedaży (żywych lub przerobionego mięsa), albo z tego, co "wyprodukują". A kiedy ich "produkcja" będzie niewystarczająca, to je sprzedaje na rzeź. Oczywiście często-gęsto nie przykłada wagi do tego czym je karmi i w jakich warunkach przetrzymuje. Ot, takie moje brzydkie skojarzenia.
Jeszcze raz napiszę, że okrutnie się cieszę z powracającego zdrowia Toli i nadal trzymam kciuki, by zdrowienie wciąż postępowało, aż do pełni szczęścia :D
Pozdrawiam słonecznie :)
Bardzo się cieszę razem z Tobą:)
OdpowiedzUsuńA co do kochania? Kto to powiedział? Św Franciszek? Bracia mniejsi? :)
Nawet nie wiesz, jak się cieszę!
OdpowiedzUsuńFajnie że już po kryzysie i będziemy mogły dalej obserwować jak rośnie Tola.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńsamo szczęście,dziewczynki trzeba teraz pilnowac przed przeciagami,daje Tolusi pyszny bukiet polnych stokrotek i buziaki dla Was obu
OdpowiedzUsuńCieszę się, że u Ciebie już lepiej :) A wszystkie Twoje zwierzaki mają szczęście, że są u Ciebie, a nie u kogo innego :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że kryzys minął i trzymam kciuki za wyzdrowienie całkowite. Na pewno Tola da radę. Serdecznie pozdrawiam Ciebie i Twoje stadko
OdpowiedzUsuńNie było mnie parę dni i nic nie wiedziałam. Cieszę się, że się udało i że tyle w Tobie samozaparcia, że tak o nią walczyłaś!
OdpowiedzUsuńCo do zwierząt- powiem więcej- wielokrotnie stwierdzałam, że ich towarzystwo jest lepsze niż towarzystwo ludzi...
pozdrawiam i ściskam ciepło!
o jak sie cieszę, że kryzys minął.... mam nadzieję że Tola szybko wróci do zdrowia, trzymam kciuki ....
OdpowiedzUsuńi zasyłam serdeczności
Wiedziałam, że dacie radę, jesteście dzielne dziewuchy i przecież się starała, gdy widziała, ile Cię to kosztuje;) Niech zdrowieje, niech rośnie, a Ty się wyśpij teraz;)))) Cmoki!
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia Toli..i oczywiście Tobie życzę dużo siły..pozdrawiam
OdpowiedzUsuńp.s.człowieka poznaje się po tym jak traktuje zwierzęta..a Ty jesteś cudownym człowiekiem:)
Super :D :D :D Trzymam kciuki żeby Tola była już zdrowa jak rybka :)
OdpowiedzUsuńJejku, jak dobrze, bo tytuł posta był dwuznaczny i trochę się bałam.
OdpowiedzUsuńCzy można mieć zwierzęta i nie mieć w związku z tym emocji? Dla mnie to wykluczone. Człowiek tylko uzurpuje sobie prawo, którego nikt mu nie dał. Kto powiedział, że ma prawo dręczyć i zabijać w okrutny sposób?
Kochaj swoje zwierzęta do upojenia, a jeśli przyjdzie komuś do głowy, że coś z Tobą nie tak, to znaczy, że jemu samemu czegoś brakuje.
Pozdrawiam
Moniko ... cieszę się, że wydobrzała...
OdpowiedzUsuńa juz się wystraszyłam ( tytuł )
Nie przestaję trzymać za was kciuki.
OdpowiedzUsuńA to, że zwierzątka mają uczucia jest dla mnie oczywiste i nie podlega dyskusji.
Pozdrawiam.