Zimno nadeszło, od rana robię na ogrodzie i na 14 wracam zmarznięta do szpiku kości. Strasznie wieje a jak wieje to chłód bardziej jest odczuwalny. Ogród pochłania mi 3/4 dnia i mam wrażenie że się nie skończy,bo przecież jak kończę na jednej grządce to wracam znów do pierwszej. Ta praca łamie się trochę na granicy Musieć a Chcieć. Niby chcę ale czuję, że muszę bo przecież takiego opóźnienia to ja jeszcze nigdy nie miałam. Z jednej strony długa zima i częste deszcze a z drugiej strony moja strasznie ciężka gleba. Tam gdzie sieję już od 4 lat jest znośna i w miarę ładnie ją spulchniłam ale tam gdzie rok temu czy dwa lata temu dopiero skopałam to mówię wam noszę kamienie zamiast kopać. Bryły twarde, zbite i ciężkie co jeszcze bardziej utrudnia mi pracę. No mówię wam jak ja przez 2 lata w ustach nic przeciwbólowego nie miałam a teraz lecę na tych dragach to wiadomo , że już moje ciało mówi zdecydowanie NIE!!! Praktyczne wszystko mam posadzone i posiane, zostały tylko "dubly" hehhe czyli to co najważniejsze na zimę: marchew,, buraki i cebula. Tego sieje ile wejdzie by mieć jak największe zbiory.Powiedziałam Tomkowi, że jak mi na przyszły rok nie kupi czy nie załatwi glebogryzarki to ja ograniczę się do 4 grządek. W sumie mam tych grządek szerokich na 1 metr i długich na 10 metrów tak 24 dodatkowo 100 m2 na burki pastewne plus truskawki i maliny z osobna no i oczywiście foliowiec. Chwilami mam ochotę walnąć szpadlem i olać sprawę ale dość durna jestem w ambicjach hehhehe. Tak schodząc z tego ogródka chce przedstawić Wam nowych mieszkańców Tradycji :)
Ma na imię Zośka i od dziś jest kompanką do zabaw Sakiego :) Chłopak bardzo zadowolony bo wreszcie ma kogoś do zabawy w domu :)
Szara także okociła maluszki które po długich poszukiwaniach znalazłam w garażu za styropianem. przeniosłam je w raz z mamą do cieplej kotłowni :)
Mi zawsze najlpiej mysli się na ogrodzie wtedy mam całe posty w głowie o czym bym chciała napisac a gdy siadam przed okienkiem zapominam ;) Pozdrawiam Was!!
Ps. Tola znów na nowym antybiotyku, zapalenie wróciło ale ma apetyt i jest w miarę dobrej formie. Byle by ten lek pomógł do końca!!
Bidulka Tola, oby ten antybiotyk pomógł, a kociaczków to przybyło sporo, kochane mordki. Ale z Ciebie dzielna dziewczyna. Życzę dużo dobrego i radości
OdpowiedzUsuńżyczę wytrwałości,bo potem będzie już pięknie.
OdpowiedzUsuńps. mam taką globogryzarkę i powiem w tajemnicy,że tym o tylko chłop da radę robić.Mnie by chyba zabiła swoją siłą.A mała jest.
Pracowita z ciebie osóbka a masz tych wszystkich obowiązków sporo. Cudowne kociaki sie urodziły, jak to miło patrzeć i czytać,że tak o nie wszystkie dbasz:) Mam nadzieję,że Tola wreszcie wyzdrowieje:))
OdpowiedzUsuńPrzy takim gospodarstwie roboty jest bardzo dużo ale czasami warto pomysleć o sobie.Głaki dla Toli i kociaków.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
No to faktycznie jest dużo pracy przy takich grzędziszczach!
OdpowiedzUsuńU mnie buraki zastrajkowały :( Wysypałam całą paczkę, a tu raptem 21 (słownie: dwadzieścia jeden) roślinek wyrosło :/ Zastanawiam się, czy nie dosiać drugiej partii, żeby jednak było ich więcej...
To zimno skutecznie odstręcza mnie od prac polowych :( Po kilku minutach nie mam w ogóle czucia w palcach, więc pielenie, podpieranie tyczkami, czy też dosadzanie, czy dosiewanie czegokolwiek mija się z celem :(
Zdrowia dla wszystkich domowników i zwierzaków :)
W gospodarstwie tak jest ciągle praca jak nie w polu, ogrodzie to w zagrodzie.Dobrze jeszcze jak wszystko się układa zwierzaki nie chorują a rośliny pięknie rosną ale nie zawsze tak jest.Dajesz sobie dobrze radę podziwiam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ech, no ciągle robota....
OdpowiedzUsuńPocieszę Cię, ze jak ja się w końcu wezmę za nasz ugór, to Twoja ziemia będzie mięciutka jak kaczuszka, w porównaniu z naszą...;)
Trzymam kciuki za zdrówko jałóweczki
wspaniałe kociaczki...
OdpowiedzUsuńMoniko... najpierw u kogoś wypróbuj glebogryzarkę...
właśnie z tydzień temu wypożyczyliśmy...
1) musi być spalinowa ( inne to tylko do zmemłania zrobionych już zagonów )
2) glebogryzarką się nie jedzie... pcha się ją...
M przeorał jakieś niecałe 100 metrów i powiedział, że więcej nie chce jej widzieć na oczy
nie sądzę, żebyś dała radę ' robić ' ją po darni
Oczywiście masz racje bo już trochę widziałam u sąsiadki jak robiła, ale ja nie mam darni tylko po prostu zanim zdołam skopać tak duży ogród zarasta mi chwastami które rozsiewają się jak szalone. W kwietniu jak już można było ruszyć ziemię to tylko ją zruszałam teraz niestety już muszę kopać.Dlatego u mnie by się spokojnie nadała a do pchania wynajęłabym ju męża bo to już mógłby dla mnie zrobić. No przecież po soc te chłopy są no nie ? :D
Usuńsama widzisz... mój chłop powiedział, że gdyby wiedział, że aż tak ciężko się nią jeździ... w życiu by nie wypożyczył... hehe
Usuńale zawsze 100 metrów mam do przodów... hehe
Szczególnie pielenie truskawek jest wkurzające, bo puszczają te pędy, jak szalone.....
OdpowiedzUsuńOgólnie w ogrodzie jest wiosną robota na okrągło. Śliczne masz kciusie, wszystkie zachowasz?
Mam nadzieje, że z 4 oddam w dobre ręce 3 sztuki :)
UsuńSłomą się wykłada albo agrowłókniną międzyrzędzia - mniej pielenia i mniej wycinania nowych krzaczków ;)
Usuńsłomę stosuję przy truskawkach ( teraz mam na foli) i przy malinach ale u mnie słoma na wagę złota, ciężko dostać a jak dostanę to już droga lub nie za dużo. Dlatego też mi szkoda ale chyba zakupię geowłókninę na zimę i wpierw usypię obornika a później przykryję właśnie tą włókniną to mi nie będzie tak zarastać. :)
OdpowiedzUsuńJa w małym ogródku stosowalam worki po ziemi, po zbożu, po nawozach także ;) trzeba tylko gdzieniegdzie zrobić dziurki aby woda uciekała i się nie zbierała. Ale i tak dobra jest agrowłókninka, tylko patrz na opakowanie czy zawiera filt uv. Jeśli go nie ma to się szybko zdegraduje. Ta z filtrem leży dłużej zwyczajnie.
Usuń