Dziś mam posępny humor. Zaczyn czeka na moje działanie a mi się wszystkiego odechciewa. U Tomka znów problemy w pracy, jak co roku przechodzimy to na nowo. Styczeń miesiąc zwolnień i szukania dziury w całym. Nie mówiąc już że współpracownicy "koledzy z pracy" robią wszystko by na kogoś coś znaleźć. Taka przepychanka " ja znajdę na ciebie dowód że kręcisz to ty wylecisz a nie ja". Co za dziwne myślenie nie potrafię tego zrozumieć zamiast się wspierać i pomagać sobie na wzajem by tylko nikt nie został zwolniony to każdy podkłada sobie pod nogi kłody.Od 5 lat nie pracuję etatowo "nie pracuje" to do mnie nie pasuje, w domu ciągła praca, z dzieciakami zamieszanie a mając dwa małe szkraby nie jest prosto. Ja widzicie ja zawsze coś znajdę sobie do roboty a w stajni i oborze kilka razy dziennie czeka na mnie obowiązek. Tym bardziej że ja nie umiem sobie odpuścić, powiedzieć "ehh za godzinę" lubię mieć wszystko pod ostatnim guzikiem zapięte. A ten mój Tomasz męczy się z tym całym stresem chodzi napięty. Wczoraj miał urodziny skończył 30 lat a czasem mam już wrażenie że 40-stka mu minęła ;) Marzy mu się własna firma budowlano-remontowa ale w pojedynkę nie jest to proste, a w tych czasach ciężko zaufać komuś choć na 50%, może to sceptyczne myślenie ale ja bym polemizowała :) Bo jednak najlepsi przyjaciele nas potrafią oszukać a co jeszcze znajomi.
Tak właśnie zaczyna nam się co roku Nowy Rok -szarpanie i nerwy. Niestety ale życie rodzinne podupada gdy człowiek taki znerwicowany :( Trzymajcie za nas kciuki byle by to przetrwać i znów zacząć żyć na spokojnie....Skromnie ale spokojnie.....
Doskonale rozumiem stres jakiemu podlega Twój mąż i rodzina. Już przez to przechodziłam, straciłam wiarę w ludzi i na wielu znajomych z pracy sie zawiodłam ale budujące było to, że znalazło się kilka osób, którzy mi tą wiarę przywrócili.
OdpowiedzUsuńWalka o każdy następny dobrze przeżyty dzień jest mecząca ale zawsze sie udaje kiedy możesz liczyć na bliskich.
A co do "siedzenia w domu" to ciężka praca, tym bardziej że masz jeszcze gospodarstwo na głowie.
A bycie mama 2 dzieci to praca na cały etet.
życzę wam samych dobrych dni
pozdrowienia
Ewa
Znam to wszystko bardzo dobrze... Ja też jestem mamą dwójki dzieci...z tym ,że moje jedno to juz ma 16lat..i niech Ci się nie wydaje ,że ja to już mam dobrze...nic bardziej mylnego, łatwiej zdecydowanie chowało mi się maluchy ,niż teraz nastolatkę...
OdpowiedzUsuńWłaśnie zarejestrowałam się do urzędu pracy i dostałam propozycje pracy za mniej wiecej 900zł na reke...mój koszt dojazdu do tej pracy to 400zł , plus opieka do młodszego dziecka to 500zł, co mi zostaje??
i chyba przyjdzie mi wyrejestrowac się z tego urzędu...ech....
Ja nadal jestem na płatnym wychowawczym a co później no właśnie wiem jak to będzie. Mój dojazd do miasta to nie mała sumka opłacić przedszkola plus dodatkowe koszty to kompletny przerost mojej przyszłej wypłaty. Dokładać pewnie trzeba będzie dlatego lepiej dla mnie jest być za dwa lata dojeżdżającym wetem niż siedzieć na etacie i nic z tego nie mieć. Ja wypełniam zamrażalnik mięsem lodówkę jajami serem i mlekiem spiżarnie owocami i warzywami, a mąż pracuje na opłaty, kredyty i remonty a to niestety ale nasze marzenie dużo kosztuje. Dziękuje wam za słowa wsparcia....
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twój mąż się odważy na założenie własnej firmy...ja swojego mocno namawiałam i udało się! założył...jakoś działa, mieliśmy na tyle szczęścia, że roboty nie brakuje, a ja podobnie jak Ty etat w domu ;) i też bezczynnie nie usiedzę ;) choc gospodarstwo mamy dopiero w planach :)
OdpowiedzUsuńA! i nie trac wiary w ludzi...może do tej pory mieliście mniej szczęścia...ja głęboko wierzę, że dobro wraca do człowieka...a Ty na pewno je rozprzestrzeniasz wokół siebie (bo tylko z natury dobry człowiek bedzie otaczał opieką zwierzaki i dbał o nie i w ogóle się nimi otaczał :) ), więc prędzej czy później ono do Was wróci :)
OdpowiedzUsuń