Jak każdy kto mieszka na wsi lub przynajmniej czyta jak to jest u nas wie, że życie na wsi nie jest łatwym. Czasem ciężkie prace,wysiłek, pot to tylko cześć z tej szarej wiejskiej rzeczywistości. Za to jest więcej tych chwil które dają tyle radości, że błoto czy wały śniegu które trzeba było odśnieżać całą zimę, rąbać drewno i palić w piecu znikają gdzieś tam za mgłą. Dziś od rana działałam w obejściu niestety zauważyłam, że Mela znów ma stan zapalny jednej połówki. I to tej którą 2 lata temu zraniła. Niestety zapalenie lubi wracać właśnie w tej połówce. Na szczęście szybko wychwyciłam u niej te "niby" objawy bo jak co roku nic nie widać i w życiu osoba która by jej nie znała tak dobrze jak ja, nie powiedziałaby że ma to zapalenie. Pojechałam więc do weterynarza po zastrzyki by szybko i skutecznie zaleczyć to co dopiero się zaczyna.Przed południem pojechałam po 20 gęsi do Jakuba o którym wspominałam wcześniej w poście. Zabrałam dzieciaki bo Tomek pojechał zakładać u kogoś roletę.Ucieszyłam się jak zobaczyłam go zapracowanego bo pogodny z niego człowiek i lubię popatrzeć jak ktoś pracuje z miłością tak przy zwierzakach jak Jakub. Dzieciaki oczywiście też radochę miały i zdominowały całe podwórko, jak Jakub to dobrze ujął "mają to po mamie" ;) Odwiedziliśmy więc owieczki i muła gryzącego rękawy i oczywiście przywitać się z Kubą który nawet nie okazał krzty radości, że mnie zobaczył ehheheh. A niech się gwizdnie !!! :D
Mamy wiec 20 gąsek :) Jak dla mnie super!! co roku czekam na te żółte mięciutkie maluszki by się nimi zając pieczołowicie :)
Z Tomkiem szybko zrobiliśmy większy boks bo we wcześniejszym jak się okazało miałby by za mało miejsca. Gdy już skończyliśmy Tomek pospawał mi taczkę która dwa dni temu rozpadła się w drobny mak a ja zabrałam się do wywożenia obornika ze stajni u kóz. W czasie tej pracy doszłam do wniosku, że już za późno by robić obiad w domu więc rozpaliłam ognisko. Były kiełbaski a na końcu to co najlepsze ziemniaczki w popiele z masełkiem i solą.Po całym dniu ciężkiej pracy spędziliśmy na rozmowach przy ognisku. Mimo, że już robiło się zimno nas grzał żar ogniska i rozmowy :) Kozy biegały wokoło co chwile zaglądając nam do talerzy a i psy nie były dłużne :) W takich momentach przepełnia nas radość życia na wsi i wolności jaką mamy.
Pozdrawiam!!!
sezon grillowania otwarty? ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że miałaś miły dzień
Myślę, że to był dobry początek :)
Usuń20 gąsek to jeszcze dodatkowy obowiązek czy dasz radę ???
OdpowiedzUsuńNie samą pracą człowiek żyje , Moniko zatrzymaj się choć na chwilę , wycisz i zrelaksuj czego serdecznie ci życzę.
Pozdrawiam cieplutko.
Co roku mam nowe ptactwo i nic tak nie wycisza jak praca w obejściu, obserwacja zwierząt, karmienie ich :) Ja tym właśnie żyję :)
UsuńWłaśnie tej wolności mnie brakuje, ale już niedługo ;)
OdpowiedzUsuńNiech żyje wolność :D
OdpowiedzUsuńI swoboda!!!! :D
Usuńo tak ... nie ma jak wolność na swoim !
OdpowiedzUsuńurocze gęgaki ...
Żółte pierzaste uwielbiam je oglądać, usmiechnięta mina dzieciaczków mówi już sama za siebie, jakie wielkie szczęście macie tam gdzie jesteście. Moje dziewczyny proszą jak tylko pojawiają się nowe fotki o pokazanie im;) prawdziwa radosna wieś;) udanej niedzieli!
OdpowiedzUsuńMi się para gąsek marzy..ale to już pisałam tyle razy, że aż..;)
OdpowiedzUsuńGnojno i znojno na wsi, ale jak szczęśliwie- o ile kto czerpie z tego radość.
pozdrawiam
Właśnie dlatego przeprowadziłam się na wieś....to nic że codziennie padam po przyjściu z świeżo założonego warzywniaka (oczyszczanie z perzu i mniszka), sprawia mi to dużą radochę.
OdpowiedzUsuńNajbardziej cieszą rzeczy zwykłe - ciepło, zdrowie, pełny brzuszek, wspólne siedzenie przy ogniu. Życie wtedy wydaje się proste i łatwe.
OdpowiedzUsuńNiech gąski zdrowo rosną.
Siły dużo życzę i zdrowia, do wszystkich prac.
Moniko zapraszam do siebie po wyróżnienie
OdpowiedzUsuń