Żeby nie było, że się nad sobą rozczulam czy beczę do poduszki ;) Zawsze mam twarde podejście do życia ale chwilami staje się tą dawną Moniką która rozmyśla, rozczula się czy po prostu marzy. Czasem są chwile zwątpienia i to najczęściej gdy moja praca nie przynosi rezultatu czy po prostu umęczona własna bezsilnością macham ręką na wszystko. Jak to człowiek mam i swoje słabości. Najgorsze momenty są gdy zbierasz pieczołowicie grosz do grosza na coś o czym marzysz a tu wyskakuje natychmiastowy i bezkonkurencyjny remont czy po prostu zwykły problem finansowy bo znów np. Tomek siedzi na bezpłatnym urlopie bo pracy nie ma... I wtedy ruszasz te pieczołowicie zbierane grosze i wydajesz w 5 min na zwykłe przyziemne sprawy w sklepie czy na rachunki. I fakt mojego rozczulenia się- mam usprawiedliwiony. No ale takie jest życie i trzeba iść dalej do przodu. Dlatego też siedzę przy wędzarni i w ciszy obliczam, kalkuluje na przód choć pewności nie mam czy do tej kalkulacji i pieniądze się znajdą. Jak już napomknęłam o wędzarni, dziś od rana wędzą się w beczce boczki i słoninka.Cała już zalatuję dymem więc to ja chodzę i kontroluję. Na zimnym dymie zajmie to kilka dobrych jeszcze godzin.Kiedyś Tomek wędził ale szczerze nie wychodziło mu to za dobrze, zbyt wysoka temperatura i w kilka godzin przynosił mi czarne przewędzone sztuki. Gdy zaczęłam wędzić sama sery trzymałam się pewnych zasad i dobrze mi to wychodziło więc i teraz za duże wędzenie ja odpowiadam.
Gdy rozpalało się palenisko moje oczy skierowane były na Sikorki, które cały dzień objadają słoninkę :) Słoneczko świeci dziś cały dzień i obdarowuje nas ciepłymi wiosennymi promieniami aż ptaki zaczęły śpiewać i wreszcie topnieje ten śnieg!!
Wczoraj ścięliśmy kilka dzikich drzew owocowych więc nie tylko my mamy z nich pożytek bo i gałązki z apetytem jedzą kozy. Jak to natura pięknie ze sobą współgra, jak nie ma nadmiaru to i jest dobre rozłożenie i wykorzystanie :)
Pozdrawiam niedzielnie !!! :)
Moniko... niestety takie czasy nastały, że nie tylko Ty liczysz piniotki ...
OdpowiedzUsuńu Tomka teraz niepłatne wolne.... ja pracuję ciężko i co ... 3 tygodnie spóźnienia w wynagrodzeniu ...
czasami też mam dosyć
też tak czasami mam że jak na coś zbieram to zawsze coś niespodziewanego .i to uczucie rozgoryczenia często nie jest mi obce.ale zawsze zaczynam z nową nadzieją. pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńTakie czasy nastały.Ja też nie raz odkładam i gdy już nazbiera sie troche zaskórniaków wypada jakiś niespodziewany wydatek,albo po prostu brakuje na zwykłe życie.
OdpowiedzUsuńMonia mnie się marzy wędzarnia z prawdziwego zdarzenia. Święty nadal w domu więc chyba "będę kuła żelazo póki gorące".
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że szyneczki się udały. My jeszcze świątecznych wyrobów nie zjedliśmy.
No i nareszcie masz więcej śniegu niż w górach :)
hehhe Madziu ładnie to się cieszyć z losu koleżanki ? ;) no tym razem ty możesz być szczęśliwsza, że śniegu masz mniej :) Masz prawo !! :D
Usuńa u mnie już wiosna pełną gębą. Nawet stada gęsi w końcu lecą na płnzach.
OdpowiedzUsuńCo do wędzarni to mam wygodniej bo w domciu przy piecu stoi.
A z wydatkami też mam podobnie. Ciężko coś odłożyć.
Kurcze jak ja lubię Twojego bloga!! ;)
Kurczę a ja jak lubię jak do mnie zaglądasz !!! :D
Usuń:D:D
Usuńa nie przeszkadza ci dym w domu od wędzarni ??
UsuńJa bym chciała tak z tobą przy wędzaku siąść. Mój tata to wędził pyszności jeszcze ze starych przepisów ciotki.
OdpowiedzUsuńGdzieś je mam zapisane:)odłożyć ciężko, bo życie ogólnie drogie jest, jednak ja z tych wierzących że damy sobie radę,))
Zawsze trzeba wierzyć ja nie wątpię w to że kiedyś spojrzę swojej krasuli w te piękne wielkie oczy !! :) A ja ci już mówiłam weź kobitko tyłek w samochód i odwiedź mnie czym prędzej :)
Usuńi na pewno to uczynię tylko po komunii Martusi, buziaki..
UsuńW domu rodzinnym wędziliśmy sami różne dobroci. Teraz mi tego brakuje. Myślę o tym,że może jeszcze do własnego wędzenia wrócę, zwłaszcza, że sklepowe są coraz mniej jadalne.
OdpowiedzUsuńNie Ty jedna żegnasz się z marzeniami z powodów finansowych - ja tak mam od lat. Mówię sobie, że to nie szkodzi, że jeszcze trochę, że dzieci rosną i dam radę, ale czasami mam takie dni jak Ty - nie wiadomo jak sobie to wszystko w głowie ułożyć.
Ale, co tam - jesteśmy dzielnymi dziewczynkami - i tym razem też damy radę!
Pozdrawiam gorąco.
Jakby inaczej zawsze do przodu :)
UsuńA fajnie, że macie wędzarnię. Zawsze coś swojego, smacznego i przynajmniej wiecie z czego i co w sobie kryje...A nie te niespodzianki ze sklepów...
OdpowiedzUsuńMoniko Droga, ile ja godzin spędziłam na wędzeniu)))) Teraz jestem wege i kiedy ostatnio wędził Tata szynki zaproponował, że włoży mi do wędzarki "pietruszkę" - ciekawy zapewne byłby efekt;)))
OdpowiedzUsuńZ tym odkładaniem mam dokładnie tak samo, dokładnie tak samo!!!!
Uwędź sobie ser jest pyszny :)
UsuńFaceci są niecierpliwi i dlatego wędzenie wychodzi Ci lepiej. Ja wedziłam kiedyś pstrągi. Smakowały wyśmienicie. Mam na ogródku wędzarnię zrobioną z metalowej szafki, sprawdza sie w 100 % :))
OdpowiedzUsuńMonika ja mam odwrotnie - u mnie specjalista od szynek i śliwek suszonych to Mąż kochany:)))
OdpowiedzUsuńJak na złość mi brakuje cierpliwości :)
Wędzarnia wyszła spod ręki męża: prawdziwa murowana, nawet ma termometr, wiec dumny jest bardzo .