czwartek, 18 kwietnia 2013

To był dzień....

Po porannych poszukiwaniach zainteresowanych obornikiem cierpliwośc do ludzi i ich wygodnicctwa mineła. Byłam tak zła, że około 11 zabrałam się za pamietną góre obornika. Skonczyłam o 18 pracując bez przerwy i zawzięcie i pozbyłam się tej całej sterty!!! Ciężko szło bo ubite i mokre ale dałam radę. Cała ja!! jak się uprę i wkurzę to góry przenoszę!!


 Obiecuję, że jutro zrobię trochę zdjęć bo dziś dosłownie o wszystkim zapomniałam przy tych porządkach. Jak się czuję? Nie czuje się wcale, nic mnie nie boli, jestem zdrętwiała jak kłoda hehhehe jedynie pali mnie opalenizna heheh ;) Oczywiście jak idzie coś nie pomyśli to w nie w tym momencie co trzeba, moja taczka całkowicie się rozpadła a dokładnie jej nogi już zardzewiałe rozpadły się pod ciężarem. Na szczęście miła sąsiadka pożyczyła mi swoją do jutra to i jutro opróżnię boksy w stodole po Kubie by móc koźlęta odstawiać na noc od matek.Dałam jej w podzięce kilka słoiczków różnych dżemów.
W trakcie jak wywalałam obornik do zagrodzonego kompostownika ujrzałam na polanie łanię z jeleniem ,aż mi łezka się zakręciła w oku. Kurcze z całego stada zostawili tylko parę, już na tym świecie brakuje mięsa ? Nie mogą podarować małemu stadu!!! muszą powybijać do cna wszystko??
Co do koźląt obraza dziś była całkowita na mnie, nawet wieczorem nie dały się dotknąć. Niestety było dziś kolczykowanie uszu a co za tym idzie chwila bólu, ehhh to nasze ludzkie  prawo durne jest żeby robić krzywdę zwierzakom. Jaki wybór ?-żaden, jak trzeba to trzeba. Wieczorem po oporządku zwierząt i ich wyczesaniu pozamykałam szelmy, dobranocka musiała być jak nic ;) Ostatnio zapomniałam Wam się pochwalić, że ściągnęłam 7 litrów soku z brzozy co dziś wypiłam z dziećmi na tym upale prawie 5 litrów :) To będzie oczyszczanie z toksyn na całego :) Żeby było słodkie dodałam miodu z akacji to i odporność wzmocni :)

Jutro przychodzi pewien pan z naszej wsi by skopać mi kawałek pola na pastewne , szerokości 5 metrów i długości 20 metrów. Niestety nikt wjechać do nas nie chce, bo traktorem musiałby jechać przez podwórko sąsiada na co on się delikatnie mówiąc nie zgadza. No więc ów pan który dość biedy jest i wypić sobie lubi z chęcią jutro za pieniążki przyjdzie skopać. Tak myślę, że po niedzieli pastewniki trzeba będzie już siać. To mnie najbardziej raduje, że warzywa na zimę dla zwierząt będę miała już swoje :) Oczywiście wystąpił problem z 20 arami za rzeczką które chciałam skosić i zaorać, jak zawsze robią ludzie problem. Za dużo tam pracy i pomóc nie chcą za opłatą. Muszę więc w sobotę tam wejśc grubo ubrana i kosić sama kosą ręczną, zgrabić i spalić w kopcu. Może wtedy ktoś chętny będzie by to zaorać. Ludzie ludzie tak niby szukają pracy a tak bardzo od niej uciekają, przecież tylu ludzi tutaj mają traktory i brak pracy. A ci co mają i traktory i pracę krzyczą sobie 200zł za godzinę pracy!!! Absurd kompletny!!!! Ja na pieniądzach nie leże więc za co zapłacić nie mogę muszę swoimi rękami wykonać. Taka rzeczywistość i tak myślę o przyszłości jak już sił braknie kto wtedy będzie chciał mi pomóc? Pozdrawiam Was i dziękuję za wsparcie, dużo mi wasze komentarze dają siły !!!!!!!!!! Witam nowych użytkowników :)

16 komentarzy:

  1. Pracowita kobieto :)
    a ja jestem wkurzon na facetów ;/ osiołki pancerne śmieją się ze mnie i matki, że męskie roboty robimy ;/ ale co za wyjście jak faceci zajeci w zakładzie to my musimy sobie same przeciąć drzewa :(

    A jak to się z tym sokiem robi? Mam taką wielgachną brzozę może i ja bym coś pobrała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pierwsze ciepłe dni przychodzą ale w nocy jeszcze zimno czyli w tamtym tygodniu był dobry czas jeszcze do końca tego i później nie wolno bo szlak trafi brzozę. Nawiercasz otwór pod skosem (skos w dół) na wysokość około 50 cm. Wkładasz rurkę w drzewo i skrapla się do butli. U mnie około dobry leciało. Jak już zbierzesz sok trzeba zatkać kawałkiem drewienka ( wbić w ta dziurę) i posmarować wokoło dzięgęcią lub jak masz paścią do smarowania drzew po przecince. By choroba nie wzięła. Sok oczyszcza organizm z toksyn i czyści nerki. Dobra odnowa po zimie dla organizmu :)

      Usuń
    2. no cóż, czyli poczekam do przyszłego roku :) dzięki za informację :)

      Usuń
  2. Ojjj jutro możesz odczuć w mięśniach te porządki ;)

    Ja pewnie moją Holly będę musiała zakolczykować przed przywozem do Polski, dwuletnia już kózka, aż mnie dreszcze przechodzą że jej będę musiała zrobić TAKIE COŚ... :(

    Zajrzyj do mnie i oceń proszę profesjonanym okiem co jest na zdjęciu w najnowszym poście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas na wsi też trudno znależć kogoś do pracy.Najchętniej chcą pracować za papierosy lub tanie wino a często w domu bieda aż piszczy , taka jest polska wieś.
    Wykonałaś kawał dobrej roboty !!!!!!!!!!!!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno_dziewczyno...Oby jutro zakwasy się nie odezwały. Trzymaj się. Dzielna jesteś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heheh nawet jak będą to zaraz je rozruszam bo jutro następna taka sama kupa gnoju na mnie czeka :D

      Usuń
  5. Taki to już los malutkiego gospodarstwa,ale trzymaj się dzielnie.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Uparta kobieta z Ciebie,jak bym siebie widziała,jak się uprę to nie ma zmiłuj.Zapraszam do mnie po wyróżnienie.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bym nie pogardziła częścią tej Twojej koziej górki. W mieście za wszystko trzeba zapłacić ciężkie pieniądze, może powinnaś to kozie złoto paczkować w kolorowe torebki i sprzedawać?
    Jak Ty to koszenie przeżyjesz? no może jeszcze jakoś, ale zebranie tego wszystkiego przerasta moją wyobraźnię.
    Trzymam kciuki i życzę dużo siły. I pogody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sianokosy to chyba najbardziej wyczerpująca praca na wsi, nic mnie tak nie meczy jak kosić w słońcu 30 arów gdy wszystko kąsa i gryzie na potęgę!! Do tego 30 stopniowy upał i gumofilce -masakra ale w trawie zawsze żmija się może wygrzewać na słoneczku.... Przerzucanie i zbieranie udręka ale jak mus to mus. Później tylko zakwasy i popalone ramiona leczyć trzeba zimnym piwkiem na tarasie :D

      Usuń
    2. Spytam głupio - a czemu Ty to sama własnoręcznie kosisz i przerzucasz? Kurczę jak czytam to dopiero doceniam nasza zmechanizowaną produkcję - kosi kosiarka rotacyjna, przerzuca przetrząsacz zwany fikaczką, potem prasa robi snopki, i jak duże to traktor, a jak małe to dopiero tu trzeba własnoręcznie załadować na przyczepę tudzież dłużycę jak więcej jest.

      Usuń
    3. Tak własnoręcznie i koszę i przerzucam i zbieram nosząc na plecach do stodoły. Niestety nie mam kosiarki rotacyjnej a co jeszcze mówiąc o traktorze, a miejscowi chcą zarabiać na mnie licząc sobie 200zł za godzinę pracy. taniej było by już kupić. W tym roku nie wiem czy będzie co kosić bo kóz więcej i owce dokupuję to może wykoszą same :)

      Usuń
  8. Monia w swoim żywiole :) pszczółka :)
    hehe PRAWDA z tą robotą, każdy SZUKA ale jak jest to się ucieka od niej, bo "za ciężko" trzeba robic :( oj...niestety...
    U nas też teraz roboty na całego...hehe na takim "za..." jesteśmy, że internet mi praktycznie nie hula ;)
    od wczoraj u moich rodziców jesteśmy bo jutro mój braciszek się żeni, więc i łącznośc ze światem mam ;) i nadrabiam odwiedziny u Was...
    Pozdrawiam...pogłaskaj kózki...
    i daj znac co z drzewkami...
    ps. najlepiej smsem proszę :)
    ps. 1 i u mnie woda z brzozy na oczyszczenie poszła w ruch :) schłodzona najlepsza!!
    papa

    OdpowiedzUsuń
  9. Monia... jesteś niesamowita... taka sterta !
    a wiesz... u nas to samo ... najchętniej by tylko kasę brali ale do roboty to już niekoniecznie...
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.