niedziela, 7 kwietnia 2013

Wędzę się !!! :)

Żeby nie było, że się nad sobą rozczulam czy beczę do poduszki ;) Zawsze mam twarde podejście do życia ale chwilami staje się tą dawną Moniką która rozmyśla, rozczula się czy po prostu marzy. Czasem są chwile zwątpienia i to najczęściej gdy moja praca nie przynosi rezultatu czy po prostu umęczona własna bezsilnością macham ręką na wszystko. Jak to człowiek mam i swoje słabości. Najgorsze momenty są gdy zbierasz pieczołowicie grosz do grosza na coś o czym marzysz a tu wyskakuje natychmiastowy i bezkonkurencyjny remont czy po prostu zwykły problem finansowy bo znów np. Tomek siedzi na bezpłatnym urlopie bo pracy nie ma... I wtedy ruszasz te pieczołowicie zbierane grosze i wydajesz w 5 min na zwykłe przyziemne sprawy w sklepie czy na rachunki. I fakt mojego rozczulenia się- mam usprawiedliwiony. No ale takie jest życie i trzeba iść dalej do przodu. Dlatego też  siedzę przy wędzarni i w ciszy obliczam, kalkuluje na przód choć pewności nie mam czy do tej kalkulacji i pieniądze się znajdą. Jak już napomknęłam o wędzarni, dziś od rana wędzą się w beczce boczki i słoninka.Cała już zalatuję dymem więc to ja chodzę i kontroluję. Na zimnym dymie zajmie to kilka dobrych jeszcze godzin.Kiedyś Tomek wędził ale szczerze nie wychodziło mu to za dobrze, zbyt wysoka temperatura i w kilka godzin przynosił mi czarne przewędzone sztuki. Gdy zaczęłam wędzić sama sery trzymałam się pewnych zasad i dobrze mi to wychodziło więc i teraz za duże wędzenie ja odpowiadam.


 Gdy rozpalało się palenisko moje oczy skierowane były na Sikorki, które cały dzień objadają słoninkę :) Słoneczko świeci dziś cały dzień i obdarowuje nas ciepłymi wiosennymi promieniami aż ptaki zaczęły śpiewać i wreszcie topnieje ten śnieg!!

Wczoraj ścięliśmy kilka dzikich drzew owocowych więc nie tylko my mamy z nich pożytek bo i gałązki z apetytem jedzą kozy. Jak to natura pięknie ze sobą współgra,  jak nie ma nadmiaru to i jest dobre rozłożenie i wykorzystanie :)



Pozdrawiam niedzielnie !!! :)

19 komentarzy:

  1. Moniko... niestety takie czasy nastały, że nie tylko Ty liczysz piniotki ...
    u Tomka teraz niepłatne wolne.... ja pracuję ciężko i co ... 3 tygodnie spóźnienia w wynagrodzeniu ...
    czasami też mam dosyć

    OdpowiedzUsuń
  2. też tak czasami mam że jak na coś zbieram to zawsze coś niespodziewanego .i to uczucie rozgoryczenia często nie jest mi obce.ale zawsze zaczynam z nową nadzieją. pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie czasy nastały.Ja też nie raz odkładam i gdy już nazbiera sie troche zaskórniaków wypada jakiś niespodziewany wydatek,albo po prostu brakuje na zwykłe życie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Monia mnie się marzy wędzarnia z prawdziwego zdarzenia. Święty nadal w domu więc chyba "będę kuła żelazo póki gorące".
    Jestem przekonana, że szyneczki się udały. My jeszcze świątecznych wyrobów nie zjedliśmy.
    No i nareszcie masz więcej śniegu niż w górach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehhe Madziu ładnie to się cieszyć z losu koleżanki ? ;) no tym razem ty możesz być szczęśliwsza, że śniegu masz mniej :) Masz prawo !! :D

      Usuń
  5. a u mnie już wiosna pełną gębą. Nawet stada gęsi w końcu lecą na płnzach.
    Co do wędzarni to mam wygodniej bo w domciu przy piecu stoi.
    A z wydatkami też mam podobnie. Ciężko coś odłożyć.
    Kurcze jak ja lubię Twojego bloga!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bym chciała tak z tobą przy wędzaku siąść. Mój tata to wędził pyszności jeszcze ze starych przepisów ciotki.
    Gdzieś je mam zapisane:)odłożyć ciężko, bo życie ogólnie drogie jest, jednak ja z tych wierzących że damy sobie radę,))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze trzeba wierzyć ja nie wątpię w to że kiedyś spojrzę swojej krasuli w te piękne wielkie oczy !! :) A ja ci już mówiłam weź kobitko tyłek w samochód i odwiedź mnie czym prędzej :)

      Usuń
    2. i na pewno to uczynię tylko po komunii Martusi, buziaki..

      Usuń
  7. W domu rodzinnym wędziliśmy sami różne dobroci. Teraz mi tego brakuje. Myślę o tym,że może jeszcze do własnego wędzenia wrócę, zwłaszcza, że sklepowe są coraz mniej jadalne.
    Nie Ty jedna żegnasz się z marzeniami z powodów finansowych - ja tak mam od lat. Mówię sobie, że to nie szkodzi, że jeszcze trochę, że dzieci rosną i dam radę, ale czasami mam takie dni jak Ty - nie wiadomo jak sobie to wszystko w głowie ułożyć.
    Ale, co tam - jesteśmy dzielnymi dziewczynkami - i tym razem też damy radę!
    Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  8. A fajnie, że macie wędzarnię. Zawsze coś swojego, smacznego i przynajmniej wiecie z czego i co w sobie kryje...A nie te niespodzianki ze sklepów...

    OdpowiedzUsuń
  9. Moniko Droga, ile ja godzin spędziłam na wędzeniu)))) Teraz jestem wege i kiedy ostatnio wędził Tata szynki zaproponował, że włoży mi do wędzarki "pietruszkę" - ciekawy zapewne byłby efekt;)))
    Z tym odkładaniem mam dokładnie tak samo, dokładnie tak samo!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Faceci są niecierpliwi i dlatego wędzenie wychodzi Ci lepiej. Ja wedziłam kiedyś pstrągi. Smakowały wyśmienicie. Mam na ogródku wędzarnię zrobioną z metalowej szafki, sprawdza sie w 100 % :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Monika ja mam odwrotnie - u mnie specjalista od szynek i śliwek suszonych to Mąż kochany:)))
    Jak na złość mi brakuje cierpliwości :)
    Wędzarnia wyszła spod ręki męża: prawdziwa murowana, nawet ma termometr, wiec dumny jest bardzo .

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.