czwartek, 4 kwietnia 2013

Pojechał Kuba do Jakuba

I tak po kilku miesiącach wiernej posługi dla moich pań Kuba odnalazł teraz swoje nowe miejsce na ziemi. Kilka kilometrów ode mnie w nowym gospodarstwie Pana Jakuba. Około godziny 11.00 zapakowaliśmy Kubę do mojego mini busa ;) i ruszyliśmy w stronę nowych perspektyw. Kuba dość niezadowolony postękiwał jakby oczekiwał, że coś się ciekawego szykuje. Oczywiście ani be ani me ani kukuryku polazł wyżerać smakołyki z karmideł i nawet się nie pożegnał. No cóż MĘŻCZYZNA NIE ? hehehe Będąc już na miejscu nie mogłam się powstrzymać by nie przejść się po gospodarstwie, rozejrzeć tu i tam i zachwycić moje oczy. Otóż to cudowne piękne miejsce, lekkie wzniesienia lekkie dołeczki, ślicznie rozłożone miejsca i wybiegi dla zwierząt, las i stawik..Oczywiście od razu zauważyłam całe stado ptactwa hodowlanego- różnorakiego i zachwycić się nie mogłam ich urodą:) Gęsi i te garbonose i te ozdobne mniejsze i kaczki i piękne indyki niebieskie, czarne i białe!! Wszystkie gatunki łapały mnie wzorkiem jak złotko  srokę :)Przejdźmy więc dalej do zwierzyny wielkiej, otóż kózki były śliczne, zadbane i czyste takie jak powinny być, kilka w osobnych kojcach ( w izolatkach) chorują i niestety prawdo podobnie na zapalenie płuc więc od razu poradziłam dobrego weterynarza .Obejrzałam kózki, wygłaskałam i oczy powędrowały na owieczki :) Ah wyjść nie mogłam z tego miejsca i pewnie bym pobyła tam dłużnej gdyby nie moje dobre wychowanie :) Po drodze zatrzymałam się koło pięknego muła który swoim zadziornym wzrokiem przywołał mnie do siebie :) Oczywiście także wygłaskany, wychuchany i obdarowany przeze mnie komplementami :) By zakończyć opowieść dobrze i jak się należy ponieważ obiecałam coś Jakubowi, że wspomnę o jego mule który ma iść na sprzedaż. Otóż jeśli ktokolwiek byłby zainteresowany proszę pisać :) Gdyby były potrzebne zdjęcia dla zainteresowanych mogę znów pojechać w odwiedziny do pana Jakuba i zrobić kilka fotek co było by dla mnie oczywiście dobrą wymówką bo zwierzyniec ma piękny :) Jak już się wstępnie i słownie umówiliśmy kupię od niego pisklęta indyczki tylko czas pokarze kiedy na jajach zasiądą Szanowne Panie :) Do tego oczywiście owieczki które  są niebiańsko śliczne, połączenie dwóch ras wrzosówki i kameruńskiej istne cudo :) No więc całkowicie pod zachwytem tej Jakubowej hodowli dziś cały dzień chodzę i myślę :) Kuba trafił w fajne miejsce i to najważniejsze a tak na koniec kilka zdjęć moich małych skoczków :) No wybaczcie powstrzymać się nie mogłam :)




Mój struś hihi ;)
 Pozdrawiam :)

19 komentarzy:

  1. A zapalenie płuc to nie jest zakaźne??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest zakaźne dlatego chore sztuki są trzymane w innym budynku kilkanaście metrów dalej.To dobrych hodowca z głowa na karku, niestety taka pogoda sprzyja choroba u zwierząt.

      Usuń
  2. Super, że udało się Kubę dobrze ulokować :) Nasz Fidel od dłuższego czasu ma katar, polopiryna nie pomogła, na dzisiaj weterynarz ma nam ściągnąć jakieś lekarstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no widzisz taka pogoda takie choroby mam nadzieje że Fidel dojdzie szybko do zdrowia!!!

      Usuń
  3. Ja to nie lubię jeździć po takich ciekawych miejscach, bo potem choruję na poważnie :D Bo wszystkiego mi się chcę, wszystkim się zachwycam i potwornie żałuję, że nie mogę tego mieć. Dzieciaki śliczne masz! Oby zdrowo rosły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja z nich czerpię inspiracje teraz chodzę, myślę i kombinuje :D

      Usuń
  4. Kuba będzie zadowolony z nowego domu.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby wkrótce w Twoim gospodarstwie miały pojawić się owieczki? :-)
    Niech się wszelka żywina zdrowo chowa!
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że pokażą się szybciej niż sama o tym wiem hahhaha :D

      Usuń
    2. aj no ale to powinnaś o czystych wrzosówkach pomyśleć :P wszak to ue daje na to dotacje a jak dają to się bierze :)

      Usuń
  6. fajne te Twoje alpinistki i "strusia" się dochowałaś (to Twoja ulubienica?), nono...zwierzyna wszelkiej maści... hihi
    A Kuba trafił w super miejsce, przynajmniej tak wynika z Twojego opisu...no i najważniejsze, że jak za nim zatęsknisz ;p to masz niedaleko :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, ze się Kuba załapał na nowy, odpowiedzialny dom.
    Ja podobnie, kiedy bywam w dobrze prowadzonych gospodarstwach i widzę zwierzęta tam żyjące, to aż mi serce szybciej bije, bo sama bym już tak chciała.
    Niestety, nie mogłabym sobie pozwolić na wiele, przez wzgląd na mały areał ziemi (właściwie "kiszka" ogródka plus duże, trawiaste podwórze), ale tych parę kurek, para gęsi do pilnowania obejścia ;) no i kózki dwie, co by jednej smutno nie było, to dałoby radę.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Miło takie zwirza oglądać, a też zadbane i fajnie prowadzone gospodarstwo!!! Mojemu znajomemu hodowcy królików, którego króle są oczkiem w głowie i który spędza przy nich (dosłownie!!!) pół dnia przydarzyło się ostatnio nieszczęście - do króliczków weszły sobie dwa wielkie i głodne psy z sąsiedztwa, nie karmione przez właściciela, tylko spuszczane na noc "żeby same się najadły"... demolowały pieczołowicie zrobione klatki i pożarły cztery sztuki!!! Jestem w szoku!!! Jednego nie zjadły na miejscu, tylko wywlokły nad rzekę, a drugiego zjadły tak dokładnie, że ślad po nim zaginął. Łudzę się, że może zdołał uciec... Masakra - brak słów!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj miałam tak rok temu u siebie taka masakrę :( Na trasie A1 często wyrzucają psy z samochodów te biedne błąkają się głodne aż taki jeden trafił do mnie rozwalił mi dwie klatki gdzie były samice z młodymi. Matkę zabił i zjadł w połowie a małe pozagryzał :( jedno było takie nadgryzione cierpiało i musiałam je dobić. To był najgorszy dzień mojego życia :(

      Usuń
    2. u mnie w zeszłym roku przychodziły kundle sąsiada i wyżarły nam kilka 12kg indyków a tej zimy kilka zielononóżek .Teraz brama zamknięta, ptaki się kiszą na podwórzu a jak widzę obcego psa to bez litości wypuszczam i szczuję moimi 50kg wilkami. Ostatnio jakoś tak się obce kundle nie pokazują na darmową stołówkę. Teraz już litości nie mam, chodziłam prosiłam sąsiadów, truchła zanosiłam żeby płacili, nie pomogło. To teraz pomoże jak będą psy kurowac po kłach wilczurów. Mówi się trudno. Nie po to hodujemy, żeby się kundle sąsiadów stołowały

      Usuń
    3. On jest załamany!!! To jego ulubiony samiec był i w ogóle - to przecież boli człowieka, a jak to udowodnić??? Właściciel łazęgów się wyparł, nie chce za szkody zapłacić, głowa boli, jacy są ludzie - i co to za metoda: "wypuszczę psy to się najedzą"????

      Usuń
    4. zostaje fota i do wójta albo wnyka...

      Usuń
    5. Jak raz zobaczyły ze da się tam najeść będą przyłazić ja bym ogrodzenie pod prądem dała u mnie to poskutkowało. Pastuch elektryczny popieścił kilka razy pieski to od tej pory mam spokój z odwiedzinami psów sąsiadów :)

      Usuń

Dziękuję za komentarz.