Co u mnie ? Ręce dokuczają jak dokuczały, do tego dorobiłam się anginy przez te zmiany pogodowe ale nie kładę się bo dla mnie łóżko nie jest do chorowania tylko do spania :) Nie cierpię leżeć, mogę się ciepło ubrać ale leżenia nie znoszę. W sobotę odbył się festyn u nas na wsi zorganizowany dla dzieci i rodziców. Były pokazy straży pożarnej która gasiła palący się wrak samochodu. Oczywiście chłopcy nie mogli się powstrzymać i strumień wody poleciał na ludzi. To było orzeźwienie w ten upalny dzień, jednak długo się słońcem nie nacieszyliśmy i burza wszystkich rozgoniła do domów. Były pieczone kiełbaski i kaszanki, mój chleb ze smalcem i ogórkiem kiszonym zrobił furorę za co teraz płacę bo gdzie się nie udam tam ktoś zamawia u mnie chlebek a ja muszę odmawiać. Nie opłaca mi się piec chleby na zamówienie bo rachunki za prąd mnie zabiją czekać muszę na kuchnie letnią która jeszcze nie powstała. Brakuje nam jeszcze materiału choć piach już zakupiony trzeba jednak dużo jeszcze zakupić a to nie małe koszty. Zarobek z festynu został przeznaczony dla przedszkola na wyremontowanie sali dla dzieci. Przedszkole przeznaczone jest na 40-sciorga dzieci a na przyszły rok przyjętych zostało ponad 70-ŚCIORGO!!!Dlatego też taka akcja szkoły i rodziców :)Prócz jedzenia były też zawody dla dzieci, córa z chęcią brała udział :)
Były także występy dla mamy i taty :)
Jeśli chodzi o to jak u mnie "hodowlanie", bardzo spokojnie i do przodu :) Sielanki nie ma bo wciąż albo leje całymi dniami albo nadchodzą przerażające burze. Mimo wszystko były dwa dni upalne i słoneczne dzięki temu mogłam poczuć zapach kwitnącego bzu i akacji :) Zapach aż odurzał rozmaitością :)Zrobiłam już słoiczki z miodem z kwiatów bzu i akacji. Zapach roznosił się po całym domu !!!
Wyległy się kolejne pisklęta zielononóżki, choć miałam tym razy nie mały problem. Kwoka po wylężeniu 7 piskląt zeszła z jaj i poszła sobie na dwu godzinny spacer jakby nigdy nic. Szybko pisklęta zabrałam do kartonika i do domu ,resztę jaj podłożyłam kolejnej kwoce która już siedziała na 10 jajach od kilku dni. Między czasie kwoka oprzytomniała i zaczęła maluchy szukać więc szybko do domu po pisklaki i podsadziłam ją do gniazda z nimi. Trzeba było pilnować wylęgów pod kwoką zastępczą by nie zeszła z tych na których już siedziała jakiś czas. Co się wylęgło szybko pod właściwą kwokę. Uśmiałam się przy tym bo już zgłupiałam miedzy czasie które pisklę do której kwoki i które jaja będą się wylęgać jeszcze heheheh Na szczęście przygoda z maluchami skończyła się pozytywnie :)
Dziś dotarły do mnie kurki i kogutek rasy Sussex :)
Trochę przemoczone w trakcie podróży ale jak na teraz bardzo mi się podobają :)
Gąski rosną jak na drożdżach a ich powroty do domu co wieczór pierunem :)
I nasza Zosia :) |
piękne te Twoje zwierzaki a Zosia cudo...
OdpowiedzUsuńZosia chyba nieco urosła. Dziewczyno, zaczytuję się w twoich postach i tak się zastanawiam czego ty nie robisz? Jezusie, czy Twoja doba ma 48 godzin. Dużo sił Ci życzę i radości. Trzymaj się cieplutko i może daj rączkom trochę odpocząć.
OdpowiedzUsuńRączki mają urlop bo pogoda nie pozwala na prace ogrodowe :)))) a czy moja doba jest dłuższa?? raczej nie tylko w ciągłym ruchu :)))
UsuńSussexow mam stadko, ale bantam, czyli te malutkie :)))
OdpowiedzUsuńśliczna ta Twoja Zosia...
OdpowiedzUsuńznaczy się masz mieszankę kozy z piesem
mieszankę jałóweczki z psem :)) Bo to Tola tak za mną chodzi :)
UsuńZosia wymiata, choć pisklaki sa prześliczne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBędziesz miała okazję zobaczyć jakimi wrednymi kurami są zielononóżki za to swoje zachowanie rekompensują ilością jaj Sussex też mi się podobają a ile kosztowały? Zawsze na wiosnę suszę sobie kwiat lipy na herbatkę ziołową a w tym roku zamierzam zrobić z niej taki syrop i ciekawi mnie jak będzie smakował pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńza Sussexy zapłaciłam 80 zł za 11 sztuk bo jeden jest kogutek :) Mają około 8 tygodni.Co do zielononóżek to już nasłuchałam się jak ludzie na nie narzekają heheheh :) ale ja wśród swoich zwykłych mam kilka takich farcy :)))
UsuńPodziwiam Cię Pracusiu! Ja nie wyrabiam, i mam straszne zaległości na blogach - u mnie tylko zima sprzyja blogowaniu hehe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
a widzisz w jakich godzinach ja pisze posty? :)))
UsuńPiękne te nowe kurki ,gąski faktycznie urosły.Cieszę się że Tola czuje się lepiej niech rośnie duża.Pozdrawiam serdecznie i słoneczka życzę.Dbaj o Siebie.
OdpowiedzUsuńRozrasta się Twoje gospodarstwo! Nie dałabym rady tak jak Ty. I tak na twarz padam wieczorami, a tu jeszcze drób i chudobę ogarnąć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Asia
P.S. I nie dawaj się żadnym anginom. Pogoda taka, że łatwo złapać. Ja też w końcu na antybiotyku wylądowałam.
A.
Ja też myślałam, że wiosną odpocznę od chorób, ale - nie da rady - i mnie powaliło zapalenie oczu - co bez sensu, bo czytać za wiele nie mogę i komp tez na razie odpada na dłużej - buuu!!!! Ja chcę słońca!!!!
OdpowiedzUsuńzakrapiaj oczka Świetlikiem w aptece dostaniesz roztwór. Trzymaj go w lodówce po otwarciu ma ważność 2 tygodnie. Ja stosuję na wszystko i to nie przeszkodzi jeśli stosujesz antybiotyk.
OdpowiedzUsuńGospodarstwo całą gębą:). Rozśmieszyła mnie opowieść o przenoszeniu jajek i piskląt! Masz cierpliwość i serce do tego........Zosia jest prześliczna......
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia!