Ostatni dzwonek na te pyszne i aromatyczne naleśniki mojej babci :) Przepis bardzo prosty a zapach i smak tych placuszków jest oszałamiający i oczywiście są bardzo zdrowe. Zaczynamy od spaceru do pierwszego krzaka bzu kwitnącego daleko od drogi.Ja na szczęście mam ich pod dostatkiem na pastwisku. Krzak nie może mieć mszyc. Zrywamy baldachimy kwiatów wraz ze spora łodygą. W domku już płuczemy bardzo delikatnie pod wodą. Szykujemy ciasto naleśnikowe tylko z większą dokładką cukru by były słodkie. Trzymając za ogonki maczamy baldachimy w cieście i wkładamy do rozgrzanego głębokiego oleju na patelni. Smażymy :) Można posypać cukrem pudrem lub konfiturą, jak kto woli, ja jednak wole je same :)
Niesamowity przepis, nigdy nie słyszałam o takim , ani tez nie widziałam:) Bardzo oryginalne :)
OdpowiedzUsuńHa, wiedziałam, że czarny bez można smażyć, ale nie wiedziałam, że to aż tak proste ;) Muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńCoś niesamowitego. Spróbuję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja zamiast czarnego bzu zanurzam kwiaty akacji ,też pyszniutkie !!!! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOooo widzisz nie pomyślałam żeby kwiat akacji też dać do naleśników :) ja dodaje także kwiaty dyni, kabaczka i patisona te obojnakie z których nie ma owoców :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń