Dziękuje kochani za słowa otuchy. Co z Melą ?? Dziś wieczorem ją zdoiłam do końca , musiałam ja powalić na ziemię bo nie dała sobie nic zrobić przy wymieniu. Podałam lek do wymienia. Ciężko było, ponieważ pierwszy raz to robiłam po drogie widać było sprawiało jej to spory ból. Strzykawka z gumowa igłą wprowadza się do strzyka i wpuszcza płyn. Biedna Mela starłam się to zrobić jak najdelikatniej ale mimo wsyztsko bardzo ja bolało. Wydaje mi się, że to wina tego zatoru który nawet utrudniał mi dojenie. Mam nadzieje, ze jutro będzie lepiej bo dziś mleko było różowe co znaczy że już jest krew.Mam do siebie żal, że nic nie zauważyłam, badałam mleko sprawdzałam codziennie wymię nie było żadnych objawów zapalenia.....
Jakie są straty na ogrodzie?? spore :( Bób doszczętnie objedzony, szpinak została połowa, trochę wyjadły buraczki ale czerwonej kapusty sadzonki zjadły wszystkie !!! Dzieci ubolewają nad poziomkami, truskawkami i czerwona porzeczką bo już zaczęły pokazywać się owoce. A ja najbardziej ubolewam na krzakami jagód które opędzlowały w połowie a tak o nie dbałam :( Ale jakie można mieć pretensje do zwierząt ?? Żadne!! idą tam gdzie jest coś dobrego to my nie skończyliśmy na czas ogrodzenia i to ja pojechałam do miasta..... taki już trochę mój los, że wyrwać się nie mogę bo nikt mi nie upilnuje gospodarstwa jak należy.
Jedyne dobre wiadomości to że wylęgły się kurczęta pod kwoką z 10 jaj wylęgło się 7 piskląt. Dzieci maja radość patrząc jak kwoczka chodzi po podwórku i uczy je skubać i grzebać w ziemi :) Dodatkowa radość dla mnie to że Mania miała ruję i została pokryta przez Kubusia więc na październik mam wykot :) jedni mogą twierdzić że to nie jest dobry czas na wykot koźląt bo trawka się kończy i idzie zima ale mi zależy na tym by mieć mleko cały rok a maluchy podkarmię witaminami i dobrym siankiem :)
Trzymajcie kciuki za Melę ta koza jest dla mnie bardzo ważna i tak za nim do mnie się dostała sporo wycierpiała. Pozdrawiam Was i życzę Wam spokojnej i słoneczniej niedzieli.
gratuluję pisklaków :) straty ogrodowe spore :(nadają się do nadrobienia? z kózkami będzie też dobrze.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
Witaj, oj czytając Twojego poprzedniego posta, jakbym widziała siebie, też nieraz płakałam z bezsilności i miałam ochotę wszystko rzucić i iść gdzie oczy poniosą. Mam nadzieje, że ogrodowe straty są do odrobienia, moje kozule też pchają się w różne zakątki ogrodu, nie można ich z oka spuścić :) Jak się mają wymiona Meli? Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńtrzymaj się dzielnie ...
OdpowiedzUsuń