wtorek, 25 czerwca 2013

Co za dzień.......

To nie mój dzień. Ogólnie jestem strasznie zdołowana, od rana same złe wiadomości i nastawienie moje nie przypomina tego sprzed paru dni. Znów pogoda się zepsuła, wieje jest zimno i pada od wczoraj bezustannie. Dziś dało chwile spokoju to mogłam coś zrobić. W sumie zabrałam się za prace by nie myśleć i nie popadać w podły nastrój coraz bardziej. To co zawsze przynosi radość z własnej pracy w tym roku to kompletna porażka. Mam wrażenie, że jestem jakąś niedołęgą w tym roku bo nawet ogród mi nie wyszedł. By nie myśleć wzięłam kosę i poszłam kosić pole, Nogi utopiły mi się po kostki, dobrze że miałam gumowce. Strasznie wygląda to pastwisko jakby już jesień była. Jak nie rośnie to gnije.Od jakiegoś czasu idę na ogród by coś zrobić i uciekam stamtąd jak najszybciej. Kiedyś patrzyłam na roślinki i aż serce rosło gdy one tak szybko wzbijały się do góry i dawały radość pięknym kwitnięciem i owocowaniem, W tym roku z ogródka jeszcze nic nie jedliśmy, nawet sałaty. Wszystko gnije , woda stoi a ja tylko ratuje ratuję i opadam w zwątpieniu. W nocy była taka ulewa, że wbiła w ziemię to co dopiero dało radę wyrosnąć. Nie mówiąc, że siałam po 3 razy to samo bo nasiona gniły w ziemi. Ogórka nie posmakowałam, nawet truskawkami dobrze się nie nacieszyłam jak już złapała je szara pleśń. Czereśni nie ma, agrestu też. Zielenią tylko radują drzewa. Wychodząc tak z ogrodu poszłam zobaczyć w obejściu zwierzynę. Znalazłam moją kaczkę która padła na jajach. Przyczyny nie znam, nie miała śladu pogryzienia czy uduszenia. Po prostu oddała życie za potomstwo. Jedyne co mi pozostało to ratowanie jaj które podsadziłam pod kwokę którą studziłam bezskutecznie przez dwa dni. Jeśli się coś wykluje będzie cudem. Nie wiem jak długo tak leżała na nich, zawsze staram się nie przeszkadzać kwokom bo się denerwują. Wczoraj żyła dziś już nie....I tak kosząc pokrzywy myślałam nad sensem całej tej ekologicznej zagrody. Człowiek tyle starań wkłada , nie pryska nie karmi paszami sztucznymi a w rezultacie ponosi klęski. czy jest sens w tym wszystkim ? Zawsze wiem kiedy sobie radzić w takim nastroju dlatego praca mnie wyzwala od czarnych myśli.I tak kosząc i do kresu sił aż musiałam usiąść na pieńku i rozejrzałam się dookoła. Stwierdziłam, że wolę mało a zdrowo co nie zjem ja zje ziemia która może później mi się odwdzięczy.Otrząsnęłam się w myślach i fizycznie, ruszyłam na ogród zerwać truskawki a te które pogniły od deszczu lub po prostu rozmiękły zebrałam do osobnego wiaderka. Nakarmiłam nimi gęsi, co nie zjem ja zjedzą one a kiedyś oddadzą mi to czego zjeść nie mogłam. Brakuje mi dzieci, całej tej lataniny. Już za dużo tego spokoju za dużo tego odpoczynku. Rodzą się w głowie myśli których nie lubię. Przecież to co robię robię dla nich, gdyby nie one jaki sens miała by moja praca? Brakuje mi dzieci krzątających się wokoło krzaczków. Dziś zobaczyłam ile jest poziomek, zapomniałam o nich bo to zawsze moje dzieci chwytają je w rączkę i jedzą prosto z krzaczka. Czas by już wróciły i wróciło moje życie pełne pasji. Bo bez nich jego nie ma,,,,,,

20 komentarzy:

  1. No no no tylko nie czarne myśli bo to nie ma sensu...

    OdpowiedzUsuń
  2. No,no...Tak daleko od siebie jesteśmy, a tak podobnie przebiega nasze życie. Ten rok w gospodarstwie jest wprost fatalny, to prawda. Też nasiewałam wszystko po kilka razy, też wszystko gnije, też nic jeszcze nie miałam swojego oprócz kopru i sałaty z folii. No, i kilku ogórków. Truskawki też zgniły, a tyle ich było!!! Z kolei,tym bardziej będzie cieszyć to, co wyrośnie. Cóż... Same wybrałyśmy takie życie. Nie padaj na duchu, damy radę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie łam się, pociesz się, że nie tylko u ciebie tak jest. Taki rok po prostu, w przyszłym będzie inaczej i znów będziesz się cieszyć świeżymi, zdrowymi warzywami. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie porażki dołują bo szkoda włożonej pracy.Cóż zrobić człowiek z pogodą nie wygra.Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobrze rozumiem Ciebie bo mam tak samo.Na ogród ta ja nawtet nie patrzę ,najbardziej mi żal mojego ptactwa bo daj Boże może się nie potopi(woda jest wszędzie.Na dodatek nie mam jeszcze prądu od wczoraj i jeszcze trochę to brak będzie kontaktu ze światem.Okropny rok,szkoda ze nie możemy usiąść razem i pocieszyć się wzajemnie przy kawce albo czymś mocniejszym.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. To fakt, aura nas w tym roku nie rozpieszcza. Jak byłam u znajomych z wizytą to widziałam w ich ogrodzie podwyższone grzadki, czyli warzywa posadzone były w takich drewnianych prostokątach na wysokości naszych kolan. Bardzo fajnie to wygląda i plecy tak nie bolą przy pielęgnacji. Może to jest jakieś wyjście na takie deszczowe lata jak ostanio u nas w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
  7. To fakt... rok mamy trudny. Ale nie daj się, jesteś silna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki rok mamy ciężki,nie można się załamywać. Miejmy nadzieję, że kolejny będzie łaskawszy bo w skali całego kraju i tak się już martwię jak to będzie z produktami rolnymi. Głowa do góry i szukać pozytywów- tego życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ślę moc energii, choć i mnie jej ubywa jak patrzę z kolei na moje błota, plus zaniedbany kawałek ziemi wokół domu...Ale u mnie to nie tylko to, że ja nie mam kiedy...Ale, to inna historia i nie na forum ;)

    Czasem człowiek tak czuje, jakby mu Los kłody pod nogi rzucał- wciąż nowe i nowe.
    Przynajmniej ja tak mam.
    Co do Twojej zgodnej z natura gospodarki- jest ciężko, ale myślę, że warto. Zdrowe; mniej, więcej roboty, ale satysfakcja wielka.
    A dzieciaki to osłoda dla serca. Czasem umęczą, ale bez nich, tak jak bez zwierząt, domy są martwe, bez duszy.
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomyliłam i musiałam usunąć :)pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  11. "Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne."
    William Shakespeare

    OdpowiedzUsuń
  12. a co w tym dziwnego?jeszcze niejeden rok bedzie piekny i urodzajny a niejeden gorszy od tego,takie nasze zycie,natura rzadzi i takie tez sa nasze załozenia aby jej na to pozwolic i nie poprawiać,a my matki zawsze za dziećmi tęsknimy i stąd melancholia ,która czasem nie jest wcale taka zła,wykorzystaj kochana tę niepogode aby dac sobie odpocząć,może okazać sie ze było ci to potrzebne,a to co zmarnowane wróci,wszak wszystko jest energią,która nie ginie

    OdpowiedzUsuń
  13. ja drugi dzień płaczę nad stara akacją,która spruchniała i choć jeszcze zakwitła w tym roku dajac pszczołom pozytek,została wczoraj wycieta bo groziła zawaleniem,bez niej mój dom nie jest juz ten sam.i choc w góre rosna dwie jej córki i piekne jodły sie odsłoniły,łapiac w koncu troche swiatła,to tak smutno..tak zal ,mam jej zdjęcia,robię zdjęcia wszystkim swoim drzewom,cóz melancholia

    OdpowiedzUsuń
  14. drzewo z niej przeschnie ,zostanie pociete i to drzewo które latem dawało cień ,teraz ogrzeje nas zima,bardzo mu za to dziekuję...i tak to Kochana po prostu jest

    OdpowiedzUsuń
  15. Każdego czasem nachodzi... Faktycznie najlepszą ucieczką jest praca. jednego mnie życie na wsi nauczyło- trzeba iść dalej i nie rozpamiętywać niepowodzeń, bo to i tak niczego nie poprawi!
    dziś zaszliśmy ze starszym synkiem do naszych kwok. We trzy siadły na jajach w tym samym czasie. Jedna była taka byle jaka- ciągle trzeba było j sadzać na jajach bo siadała obok... Wykluły się jej tylko dwa kurczaki. Dziś Witek zauwazył że są jakieś takie dziwne... Faktycznie- kwoka je porzuciła a one takie niedogrzane, mniejsze od innych o połowę... Dopiero dziecko zauważyło... A nie gospodyni... Wzięłam kurczęta do domu, właśnie jedno padło... Kiepski rok dla kur biorąc pod uwagę, że 11 zadusił lis...Ale cóż- trzeba dalej! Nie dać się!
    Trzymaj się Monia!!!
    A za dziećmi, że tęsknisz to dobrze! Ja tęskniłam nawet jak mój na jeden dzień wyjechał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurczaki podrzuć innej kwoce. Jak odrzuci i nie przyjmie wytarmoś je w jej piórach i znów podłóż. Przymnie wtedy na pewno w domu est im za chłodno chyba ze kupisz lampę ale teraz za późno a jutro może być za późno dla nich. idź i podrzuć kwoce.

      Usuń
  16. Mam nadzieję, że już masz się lepiej i robota wykurzyła złe myśli, które przecież nachodzą nas wszystkich co jakiś czas. Grunt, że słuchamy siebie i wiemy jak dać upust tym emocjom. To co napisałaś to dla mnie niezwykle ważne. Fakt, w mojej głowie głównie kolorowe obrazki odnośnie przyszłego życia. Owszem, nie jesteśmy pozbawieni świadomości, że bywa różnie, że bywa ciężko, że bywa beznadziejnie ale jako urodzona optymistka, trzymam się raczej wizji pozytywnej, a Twój post uświadomił mi, że wiatr w oczy i piach w twarz też mogą dać się we znaki.
    Ściski i głowa do góry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, wiesz że nie spodziewałam się że czytasz mojego bloga? Bardzo mi miło. Niestety jak nadchodzi czas gdy sypie ci wciąż i wciąż możesz udawać że jest dobrze starać się myśleć pozytywnie ale czasem przychodzi moment zwątpienia i sił brak. ważne by umieć znaleźć w sobie antidotum na takie chwile i chandrę i zrobić to co ci pomaga. ja wtedy pracuję aż do kresu sił lub szukam kogoś by mu pomóc jeśli ma gorzej niż ja. Praca i pomoc innym ułatwia mi przetrwanie.

      Usuń
  17. podobne odczucia do Ciebie mam :)
    rok faktycznie gorszy...rzodkiewka nawet nie wyszła jak trzeba ;) tylko w liście wszystko poszło a owoc zdrewniały..wrrr!
    Ale to jak napisałaś o dzieciach? cała prawda :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.