Wybaczcie dopiero dziś zabrałam się za dżem z dyni. Trochę się ostatnio działo a dziś w miarę spokojny dzień to się i za pracę zabrałam.
Ciężko było ją ogarnąć , gdy spojrzałam na nią zastanawiałam się od czego mam zacząć :) ale udało się i słoiczki dżemu właśnie się pasteryzują :)
Niestety na sam koniec krojąc resztki dla kóz obcięłam sobie ( dosłownie!!) paznokieć. Nóż pechowo podszedł tuż pod i ściął mi palucha.... zdjęć nie będzie ojjj nie :) to zbyt drastyczne. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak "beczałam" jak dzisiaj.... no ale zdarza się a mnie w szczególności. Sierota jestem i tyla!! Teraz przyjdzie mi dojenie na jedną rękę jestem ciekawa jak będzie z cierpliwością u moich kóz ;)
kuruj się i trzymaj...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspółczuje,moje sprawianie dyni też okupione było pociętym palcem:)Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńTym sposobem dżemek z dyni będzie smaczniejszy: okupiłaś go własną krwią...
OdpowiedzUsuńBiedna, współczuję. Ja kiedyś ścięłam sobie koniuszek palca...to dopiero był widok brrr:((
OdpowiedzUsuńAuć. Aż mi ciarki przeszły! Kuruj paluszek. A dżem tym cenniejszy będzie. Ja wysyłam jutro:-))0
OdpowiedzUsuńUściski
Asia
Nie jest aż tak źle :) Trzyma się hahah :D dojenie jednak było mozolne ;)
OdpowiedzUsuńOj aż mnie ciary przeszły.Trzymaj się i niech się szybko goi.
OdpowiedzUsuńbuuu ciarki przeszły ;) też czasami sobie tak "urąbałam" palucha albo paznokiec, hehe cóż takie "sierotki" z nas ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
ja nadal sie nie przybrałam ... hm
OdpowiedzUsuń