sobota, 27 lipca 2013

Nastał spokój

Wreszcie jesteśmy normalną rodziną- tak powiedziała moja córka wczoraj gdy wróciliśmy z podroży. Kilka dni temu nawet wspominała pytając mnie kiedy będziemy normalną rodziną. Wtedy nie umiałam odpowiedzieć jej na pytanie, teraz mogę powiedzieć z całą pewnością że już tak jest. Po dwu tygodniowej tułaczce w jeden dzień wszystko jakby wróciło na swoje miejsce. Każdy ma zajęcie i nadgania pracę, ja robię po trochu spędzając czas z dziećmi. Obiad zjedzony rodzinnie na dworze przy zapachu grillowanego mięsa i sałatek warzywnych roznosił się a my z uśmiechem na twarzach siedzieliśmy przy stole rozmawiając. Cała nerwówka jakby wyparowała rozchodząc się niczym para a rodzinny czas wypełnił się po brzegi. Rano kosił Tomek trawę budząc nas zapachem zieleniny, dzieci bawiły się w piasku a ja popijając kawę z teściową na tarasie mogłam odetchnąć z ulgą i cieszyć się tym widokiem. Praca, rodzina wszystko ma swój czas i miejsce - bez gonitwy, bez wyścigu. Kozy pasą się na łące spokojniej odkąd jestem w domu, Tola nie wyje z tęsknoty a kury grzejąc się na słońcu otulają się  rozgrzebaną ziemią. Czyż świat nie jest piękniejszy gdy jest tak leniwie rozgrzebany i spokojnie gryzący trawę? Wypełniony uśmiechem i spokojem aż po granice możliwości ? Tak właśnie u nas wypełnia się normalny dzień i nie zmieniłabym  go za nic na świecie . Zagroda tętni życiem choć po spokojnym przeliczeniu doszło do mnie, że połowy piskląt kurzych nie ma, pewnie koty sąsiadów lub jastrzębie wyruszyły na mój dorobek. Zostało więc 15 piskląt zielononóżek i 11 Susseksów. Na szczęście kaczuszek jest tyle ile było czyli 19 plus 2 dorosłe osobniki. Zginęły  gdzieś dwie gęsi więc zamiast 20 jak na początku jest teraz tylko 15 , owce mocno podrosły i ich runo zaczyna przybierać na długości. Kozy się rozbrykały i trzeba znów wprowadzać dyscyplinę, ale po tych całych przeżyciach widzę że mleczność im wraca.Gdy mnie nie było leżały na trawie i mało jadły, mleko ucinały i posmutniały. Dziś od rana jedzą by nadrobić i leżenie im nie w głowie. Tylko sierść im zmatowiała i muszę je wykapać , widać stres i im się udzielił. Teraz dojdziemy do ładu i składu w tej naszej normalnej rzeczywistości. Obornika się nazbierało więc praca mnie czeka od poniedziałku nie mała. Siano na pastwisku w kopcach zagrzybiało i po dzisiejszym sprawdzeniu wiemy że nie ma już co go zbierać. Straty są ale czy aż tak ważne w przeliczeniu na zdrowie dziecka i pełności rodziny ? Natura gra swoim trybem jak tylko spuścimy wzrok zaraz domaga się swojego. Czy to dzikie zwierze czy głodny sąsiad mający na wyżywieniu gromadkę dzieci zawsze trzeba mieć oczy dookoła głowy. Straty są ale się odbudują , trochę pracy i wróci do normy wszystko. Mimo wszystko nad tym nie rozpaczam mając syna w domu.

  

Pozdrawiam gorąco.

27 komentarzy:

  1. Buziaki.. wszystkiego dobrego

    OdpowiedzUsuń
  2. No i dobrze tak powinno być...

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne dzieciaczki...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę, że wszystko powróciło do normy.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :-) Cieszę się razem z Wami :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo się cieszę Moniko z dobrych wieści.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moniko, życzę Ci, żeby już wszystko dobrze Wam się układało :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kozki tez wyczuwaly stres wiszacy w powietrzu... Trzymajcie sie wszyscy zdrowo ! Teraz bedzie juz tylko lepiej...:)

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo sie cieszę z tego optymistycznego postu.... życzę szczęścia i rodzinnej sielanki

    OdpowiedzUsuń
  10. I nie mówiłam że wszystko będzie dobrze?
    Weź pod uwagę te refleksje co Cię naszły i zwolnij tempo, nie ma się co zarzynać ;)
    Ściskam! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie to dziwne...nawet zwierzeta wyczuwają stres u swoich gospodarzy. Teraz już wszystko wróci do normy. Twoje dzieci są śliczne i mają piekne oczy:))

    OdpowiedzUsuń
  12. no i Chwała Bogu że dzieciak w domu, w dobie dzisiejszej medycyny jak można tak spaprać ? ale teraz będzie dobrze,odżyłaś.

    OdpowiedzUsuń
  13. I żyli dłuuugo i szczęśliwie;))))

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę się, że wszystko wraca do normy!
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzięki Bogu, bo żołądek mi się scisakł na Twoje przeżycia.
    Żyjcie szczęśliwie!

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytam i cieszę się razem z Tobą i Twoją rodziną;))))

    OdpowiedzUsuń
  17. ulga :))))) bo martwiłam się razem z tobą :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Na takie wieści czekałam. Właśnie tego Wam trzeba. Spokoju i leniwie płynącego czasu, z rodziną! serdeczne uściski.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  19. Odpowiedzi
    1. Jeszcze przed nami operacja w sierpniu ale ulga niesamowita jak dzieciak w domu :)))

      Usuń
  20. Wspaniale wiadomosci, i tak ma byc!
    Dzieciaszki urocze, trzymaj sie - pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Może się denerwujesz na komentarze od obcej baby, ale na prawdę bardzo się cieszę z tego, że wszystko wraca na swoje miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlaczego miałabym się denerwować??, komentarze są wspaniałe i dziękuję wam za wsparcie!!!!!

      Usuń
  22. ślicznoty, jakie oczyska piękne mają :))) pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozumiem Twoją radość, dzieci obok, to jest to! Maluszek ma fajną fryzurkę mój też miał taką do niedawa,o ale to już stary koń:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.