wtorek, 29 maja 2012

Małymi krokami do przodu

Tego bym się nie spodziewała... tyle trudu, tyle miłego spokojnego gadania do niej..... Nic nie dawało rady.... Dwa dni nie dojona.... No ładnie szykuje się zapalenie... kolejne w stadzie, chyba zwariuję. A tu takie zaskoczenie!!! Tomek dziś dokończył boks udojowy dla Balbinki, spokojnie ją tam wprowadziłam uwiązałam, od tyłu zablokowałam belkami. Pomyślałam sobie - uff dobra wreszcie cię wydoję. A tu taki ZONG bo rozstaw belek za szeroki i ciężko sięgnąć mi było do tych cycków. Nie no już wymiękłam, myślałam że się poryczę. Zaczęłam ją głaskać by zadem się w moją stronę przechyliła , no jeszcze kawałeczek tylko maleńki by chwycić i zdoić. Wpierw wstawiłam tam głowę i ręce by sięgnąć do wymienia ze ścierką, bo higiena udoju u mnie jest przede wszystkim . Ok wymyte, teraz za miskę i do doju rusz. A ta tyłek w tą w tamtą i szarpanina. To ja do niej delikatnie - Balbinko kochanie spokojnie no stój nie denerwuj się - a jak!!! ta jeszcze bardziej.
Ze zmęczenia już zaczęłam sobie głośno gadać po góralsku aaaa zaciągałam i głupoty opowiadałam ( dobrze że mnie nikt nie słyszał ;)) Ja patrze a ta stoi jak zamurowana , no to chaps za cycki i doję i gadam jak najęta.
Ufff udało się do samego końca :) Mleczko zdojone, masełko zrobione.. reszta na ser ..... Matko Boska ile z nią parady heheh ale mimo wszystko jest coraz lepiej :) dziś mija dopiero 3 doba a są takie małe kroki ku temu byśmy się polubiły :) Ale kto by pomyślał że uspokaja ją góralskie gadanie ??? Bo ja na pewno nie :)

5 komentarzy:

  1. najwidoczniej Twoja Balbinka wielce miłośniczka górali jest..i wcale mnie to nie dziwi,że panienkę do bacusiów ciągnie..bo mnie też..hahaha
    ..ja ostatni raz doiłam krowę 18 lat temu...i też musiałam z nią sobie "pogadać".życzę wytrwałości:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie widziałam jak się zmagasz z łapaniem Balbinki. Fajnie że sie udało, nabierze do Ciebie zaufania i będzie grzeczna. Ja wcale nie jestem ekspertem :) tylko tak sie mądrzę. Tęsknie za tymi czasmi, kiedy będąc na wakacjach, asystowałam Dziadkowi przy dojeniu krów. 30 lat temu a nadal to pamiętam. Tęsknię za taką wsią choć pracy macie co niemiara!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo pracy jest bardzo dużo, czasem przynosi dużo radości czasem chwile bezsilności. Mam takie same wspomnienia dlatego tak bardzo dążę do ich odtworzenia w codziennym dniu. Może dlatego że tylko to dobrze sobie kojarzę z dzieciństwa ? Może po prostu wtedy czułam się szczęśliwa :)

      Usuń
  3. No to teraz już z górki. Gratuluję odnalezienia sposobu. Wiem, jak dużo znaczy chociaż malutka ulga w tych wszystkich pracach gospodarczych. Życzę Wam z Balbinką zaufania i porozumienia między sobą :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.