Wczoraj Perełka nie była chętna by go karmić, bardzo się zmartwiłam gdy na niego syczała..... Wieczorem jeszcze go nakarmiłam ze strzykawki przemyłam oczka. Dziś rano Perełka stała już w oknie otworzyłam jej pierwsze wymyła go i nakarmiła... ja z wdzięczności dałam jej miseczkę mleczka a ona siup na okno i pobiegła na polowanie w pole. Ufff jaka ulga :) dziś rano oczka już nie były sklejone zakrapiam mu Świetlikiem przemywam rumiankiem w razie czego jutro podjadę do weterynarza na sprawdzenie dla pewności :)
Bardzo się ciesze że to kocurek... wykastrujemy go i będzie moim domowym pupilkiem. Moje kotki to pół dzikuski biegają po polach polują a mi brak kotka na kolanach gdy siedzę pisze Wam tutaj co się u mnie dzieje, odkąd rok temu samochód zabił naszą Blankę....Dobrze że mój ślubny ma do mnie cierpliwość bo co ja poradzę że ja tak lubię zwierzaki :)
Jak widać karmienie strzykawką odeszło na bok ;)
Dziękuje za tak miłe komentarze i witam nowych obserwatorów :)
Słodziak :*
OdpowiedzUsuńNiech zdrowo rośnie :D
Jaki cudowny te twój niuniulek:)) uwielbiam koty. Jak mój miał 7 m-cy to tez go wykastrowaliśmy bo po co maja sie rodzić niechciane kociaki. Żal mi takich kotkow,które później sie wałęsaja i nikt ich nie chce. Mój kicius juz niestety nie zyje (białaczka)ale ciągle o nim pamietamy, w mieszkaniu ciągle wiszą jego zjęcia.
OdpowiedzUsuńŚliczności kociak.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
śliczności kociaki ... dobrze, że masz wielkie serce Moniko !
OdpowiedzUsuńKolejny zwierzak odchuchany przez Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDobrze trafił :)
Jakoś mam szczęście do ratowania :D
OdpowiedzUsuńPięknotek ten kotek!!!:)Uwielbiam koty mają coś w sobie magicznego!!!!!pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuń