No tak, skończyło się... znów jestem sama. Tomek dziś wrócił po 2 tygodniowym urlopie do pracy... Jakoś cicho w domu.... Brakuje mi dźwięku wiertarki za oknem gdy popijałam poranną kawę.Ostatnio tak rozmyślaliśmy jakby było wspaniale mieć kilka hektarów ziemi i maszyny, uprawialibyśmy ziemię i nie musiał by pracować na etacie, będąc w domu było by nam łatwiej. Zazdroszczę rolnikom posiadającym np. 200 hektarów... oni to mają życie. Cały czas w domu, praca tylko od wiosny do jesieni w polu, zarobki ojj nie małe. Mam znajomego który ma właśnie tyle pola, sprzęty, silosy itp. Ostatnio zakupił sobie kombajn za 900 tyś. złoty!!! Zbierał może rok może 2 lata..... Już nie jest kwestią tego ile zarabia ale tego, że cały czas jest w domu a przy najmniej w pobliżu. Nikt na rolników nie wyzywa, nie ucina im premii czy wypłaty za to że coś zapomniał, szef nad nimi nie stoi wyzywając ich od głupków mimo że nie miał racji później nawet nie przeprosi. Tomek niestety musi pracować na etacie wciąż być narażonym na stres i duże obciążenia fizyczne. Wspaniale by było razem pracować na swoim... Ehhh jakoś mnie dziś melancholijnie dręczy... Żeby poprawić sobie humor i za dużo nie myśleć (bo nie oszukujmy się dla mnie to zgubne, zbyt bardzo roztrząsam problem i humor mi się psuje) zabrałam się za dekoracje. Nie jestem w tym mistrzem ale sprawia mi to sporą radość i przyjemność. Wykorzystałam suszone kwiaty od mojego ślubnego kilka bibelotów i już jest :) Jedyne co świece muszę kupić nową... ta trochę za mała jest i swoje przeszła :)
W drugim a'la wazonie (czyli duży słój) wstawiłam kwiaty jakby to powiedzieć słonecznika hehhe. Rok temu posiałam kwiaty słonecznika w tym roku w tym samym miejscu wyrosły te :
Mam nadzieje, że to nie koniec lata bo chłód nocą i porankiem daje swoje znaki i przypomina, że blisko nam do zimy.....ja nadal w wekach..... dziś mam coś smutny nastrój pewnie ta pogoda, moje kozy zamiast jeść śpią na pastwisku ziewając. Ich zachowanie świadczy o znudzeniu hehehhe :) Atrakcje się zaczną... Kuba zaczyna brzydko pachnieć... pewnie zaczną się ruje. Trza szykować młotek i gwoździe ;) by dobijać deski w boksach gdy zaczną szaleć :) Trzymajcie się ciepło
Ps... kolejna kwoka siadła wczoraj na jajach ... :)
Ech Moniko! Główka do góry !Przecież marzenia się spełniają!!!!!Ale Ty to przecież wiesz!:)pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMoje marzenia się spełniają ale żeby kupić tyle ziemi to już musiałabym wygrać w toto lotka hehheh :)
UsuńTrzeba się cieszyć z tego co sie ma:)) Dobrze,że mąż ma pracę bo inaczej to by dopiero było:)) Bardzo mi się podoba Twój kącik na ostatnim zdjęciu. Kolor scian też mnie zainspirował, może tak pomaluję swoją sypialnię:))
OdpowiedzUsuńpiękny kącik:)
OdpowiedzUsuńOj, wierzę że Wy potrafili byście pracować na tak dużym gospodarstwie bo to kochacie i macie tyle zapału i dobrej energii.
OdpowiedzUsuńMoniczko! jeszcze jesteście młodzi i wszystko może się zdarzyć. A Ty nie czekasz aż samo przyjdzie tylko pomagasz marzeniom więc może Ktoś tam na górze zerknie na Was łaskawie i może kiedyś będziesz miała swoje duże, piękne gospodarstwo. Czego Wam oczywiście życzę :)
Bardzo ci dziękuje Ewo :) może ktoś zerknie :)
UsuńRozumiem Cię dobrze... Mój Wojtek też co i rusz na wyjeździe. I weź tu wszystko ogarnij?! Ale rolniczką pełną gębą to bym nie chciała być. Bo to nie jest łatwy kawałek chleba. U nas większość gospodarzy hoduje krowy. Ale nie jedną czy dwie, lecz co najmniej dobrą setkę. I jedno wiem na pewno. W życiu nie będę krów hodować! Uprawa roli to też nie takie hop siup. Bo tu jest się zależnym od kaprysów pogody. A i cenę zbóż w skupie na kolana nie powalają. Jeśli jednak by nam kiedyś przyszło dokupić ziemi - kupilibyśmy ze 30-50 ha i uprawialibyśmy ekologiczne zboża - żyto i orkisz. Żeby potem zrobić własną mąkę i sprzedawać pod własną marką. Takie mam marzenie... A na razie nadchodzi czas przetworów... W zasadzie to już się zaczął:-)))
OdpowiedzUsuńUściski
Asia
Z tym ,że fajnie mieć męża w domu to masz absolutną racje,ale na gospodarstwie nie jest tak pięknie jak by się zdawało.My w tym roku ze strachem patrzymy w niebo bo całe zboże jeszcze na polu i ciągle pada,a ceny lecą w dół.Wszystkie jesienne zasiewy nam wymarzły i na wiosnę musieliśmy siać od nowa i już strata.Nie wiem jak inni,ale u nas duzi gospodarze jadą głównie na kredytach.Nie ma nikogo kto nie ma maszyn z unijnych dotacji,a to wiąże się z wzięciem dużego kredytu.W naszym gospodarstwie raczej tak skromniej,ale bez kredytów .Bardzo kocham wieś i nigdy nie wróciłam bym do miasta chociaż tam się urodziłam i wychowałam.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoniczka, marzenia sa piękne, ale rolnictwo trudne. Podzielam zdanie Brydzi. W ubiegłym roku 50 ton ziemniaków mąż przerzucił własnymi rękami kilkakrotnie, a dostał za nie mniej, niż w nie włożył. Zarobek na naszej ziemi to 1000 na miesiąc przy dobnych wiatrach. Dobrze, że ja pracuję. Praca nawet na maszynach jest bardzo ciężka. Stresująca. A potem musisz sprzedać to, co urośnie i zaczyna się jazda z handlarzami, co ogałacają rolnika. Kilo ziemniaka za 10 groszy dają rolnikowi, a na placyku 10 km dalej sprzedają po 1,2 zł. No i poza własnym polem, domem i placem handlowym rolnik świata nie zna... Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńWyślę Tobie coś miłego ,
OdpowiedzUsuńpromyk słonka na błękicie
By Ci uprzyjemniał życie
Krople rosy na trawniku
szczęścia dadzą Ci bez liku
śpiew słowika nad Twą głową
Uśmiech, całus, dobre słowo
I życzenia z serca mego
Dnia miłego i pięknego
Serdecznie pozdrawiam
Witam.Trafiłam tu niedawno-z przyjemnością tu wracam i czytam.Jednak zgadzam się z poprzedniczkami-życie na wsi to nie bajka,niema biedy ale nie ma też kokosów.Zostałam żoną rolnika świadomie-też chciałam mieć męża w domu,ale wiele jest dni w roku kiedy o drugiej w nocy wychodzę na drogę i słucham czy z oddali nie słychać ciągnika.Są wiosenne noce które spędzamy obydwoje w polu na pryskaniu rzepaku,żeby pszczół nie otruć,żeby do rana oprysk przestał być dla nich niebezpieczny.A dziś-już kilka dni czekamy z utęsknieniem na słońce,żeby wykosić do końca pszenicę.Po kilkudniowym deszczu nadaje się tylko na paszę a to też strata-z parametrami piekarniczymi bywa i sto złotych za tonę droższa.To też strata.A rolnik,który kupił kombajn za tyle tysięcy-założę się ,że większość tych pieniędzy pochodziła z kredytu.Przy tak rosnących dziś cenach wszystkiego nie sposób uskładać gotówki,bo na gospodarstwie jest wiele wydatków a nie tylko nowy kombajn.A ztym dobrym traktowaniem rolnika to też się nie zgodzę.W Polsce rolnik to odrazu potencjalny oszust,złodziej i cwaniak.Dużo by można pisać,to temat rzeka.Generalnie jest na to jeden sposób-najlepiej nikomu niczego nie zazdrościć, bo nasze wyobrażenia najczęściej nijak się mają do rzeczywistości.Wszystko ma swoje plusy i minusy.Pozdrawiam bardzo serdecznie.Elżbieta O. z lubelskiego.
OdpowiedzUsuńWitam Elżbieto :) woj. lubelskie jest mi bardzo bliskie mam tam całą rodzinę :) Włodawa i okolice :) Pozdrawiam
UsuńDziękuję za pozdrowienia-ja mieszkam niedaleko Radzynia Podlaskiego.Pozdrawiam również.Elżbieta.
UsuńTak Moniko nadchodzą ruje, nasz Fidel też zaczął się perfumować na potęgę i trzeba będzie jakoś całe to towarzystwo upilnować. Rolnikiem nie jestem, ale zgodzę się z moimi poprzedniczkami, że jest to ciężki kawałek chleba i loteria pogodowa i urodzaju. Ciesz się, że Twój mąż ma pracę, bo to pewny grosz co miesiąc, pozdrawiam i głowa do góry.
OdpowiedzUsuńJolu ojj to nie jest takie proste tym bardziej jak młodzież ma swoją pierwsza ruję :) na okres rui Kuba jest odizolowany bo żadne ogrodzenia i pastuchy by mu nie przeszkodziły ;)
Usuńwiesz ... u mnie też jakiś nastrój nie taki jak trzeba ...
OdpowiedzUsuńnie wiem jak jest na gospodarstwie ale wiem, że się nie wyrabiam z ogrodem i jego tworzeniem na 2.300 m ... co prawda chodzę do pracy ale i tak krócej czasami i co... nie wyrabiam się Moniko z niczym... najgorzej, że mieszkając na wsi ... jakoś tak wszystko mocniej się brudzi... i nic tylko naginam ze szczotą a na drugi dzień znowu to samo ... ech !
też robię dalej weki...
Zazdrość jest mi obca, dałam porównanie mojego znajomego który żyje bardzo dobrze na uprawie zboża.Nie interesują mnie pieniądze tylko szkoda mi męża który bardzo by chciał pracować na swoim. Ma prace ma wypłatę z tego się cieszymy bardzo ale czy nie warto czasem marzyć ? Praca na gospodarstwie nie jest łatwa, to ciężka praca ale na swoim i jestem Panem na swoim.taka to różnica. My szans na własne duże gospodarstwo nie mamy ludzie na wsiach odziedziczają po ojcach ziemię i maszyny, zacząć od niczego nie jest prosto to za duże koszty i ryzyko, ja marzę by choć mieć kawałek ziemi na uprawę zboża dla moich zwierząt by nie kupować. A czy jakakolwiek praca fizyczna jest prosta ? ;)
OdpowiedzUsuń:) Monika,Monika :) Słonko moje :) zboża nie opłaca się samemu siać gdy nie masz swoich maszyn i zadbanej, dobrej ziemi- zjadają Cię wtedy koszty i nie masz gwarancji, że urośnie -pogoda coraz mniej obliczalna,,,,szkodniki , zwierzęta dzikie, opryski,,,,robocizna-nawet gdy swoja to też czas kosztuje:) ciągle go za mało drobnym rolnikom opłaca się kupić zboże - gdyby było inaczej sama bym siała :)mam gdzie, a tak pastwiska ... a jak wiesz u mnie ceny zbóż wyższe niż w Twoim terenie :) Nawet jak masz maszyny nie zawsze się opłaca -maszyna to naprawy, opłaty, amortyzacja, uprawnienia itp to tak fajnie tylko wygląda:). Rolnictwo to ciągła łatanka -chyba można to przyrównać do remontu kapitalnego domu :) ciągle gdzieś na gwałt coś musisz zrobić, wyciągnąć sporo monet z kieszeni , wszystko jest mega pilne i na nic nie ma czasu - no może zimą :)troszkę:)-Sabina :)
OdpowiedzUsuńa i nawozy :)jeszcze :)zapomniałam :)
Usuńhe,he co nie zmienia faktu że mam nadzieję "dobić" chociaż do 20 własnych ha :) ale broń pod uprawę :)-yy --nie smuć się Moniś-będzie ok musi być :)
UsuńMyślę, że rolnictwo to ciężki kawałek chleba ale każdy może próbować.Mam 2,5 ha dookoła domu(nawet brałam dotacje z UNI) i musiałam zrezygnować bo bez swojego sprzętu nigdy nie miałam zrobione na czas.
OdpowiedzUsuńPomyśl może o większej chodowli kózek i produkcji mleka oraz serów-teraz to jest na topie ,zdrowa żywność i ekologia(Tobie to fajnie wychodzi).Jednak jak marzysz o 200 ha to życzę Ci z całego serca by to się spełniło.Spróbuj zinteresować się na co możesz dostać dotacje z UNI ,może coś znajdziesz na początek by zdobyć trochę kasy.
Wszystkiego dobrego pozdrawiam
Rozumiem Cię bardzo dobrze, jednak w przypadku rolnictwa trzeba mieć naprawdę sporo tych hektarów, żeby myśleć o czymś poważnym. A jesli chodzi o kózki, osobiście uważam, że to nie takie proste. Znam taką hodowlę. Pan ma ponad 80 kóz na stanie i odstawia mleko, tzn.wozi je do Turka. Jednak punktów skupu mleka koziego jest mało, poza tym na pewno trzeba spełniać określone warunki itd.To wszystko wymaga czasu, pracy i nakładu pieniędzy. Jak dużego...nie mam pojęcia. Ale co do pracy we dwoje - rozumiem Twoje rozterki. Zresztą...mozna pomyśleć. Dobre pomysły przychodzą do głowy w najmniej oczekiwanym momencie i...dopiero później okazuje się, że były dobre...:-)
OdpowiedzUsuńGłowa do góry :-) Pozdrawiam Iza
Myślę, że rozumiem co miałaś na myśli. Masz też troszkę romantyczną duszę, podobnie zresztą jak ja. Praca rolnika jest bardzo ciężka jak każdego człowieka, który wykonuje swoje zadania z poświęceniem i zaangażowaniem, czy to sprzątaczka, czy lekarz, czy rolnik. Ale dobrze pamiętam na polu mojej babci (malutkim) pracowaliśmy całą rodziną. Tata i wujkowie kosili zboże, mama z babcią wiązały snopy a my z bratem ustawialiśmy stogi (to była zabawa). Jesienią były wspólne wykopki, a potem wieczorem na "górce" ognisko i pieczone ziemniaki. Ciężka praca i zabawa, a rodzina zawsze blisko. O tym też dziś czasem marzę, kiedy czekam na moich bliskich, żeby się poschodzili do domu około 18 czy 19. Trudno myśleć o wspólnym obiedzie kiedy każdy przychodzi o innej godzinie, a mąż bywa w domu w weekendy i czasem raz w środku tygodnia. Coraz częściej tęsknię do dawnych czasów i do takiego babcinego domku ze zdjęcia, który Ci się spodobał. Ale to się nie wróci Dziękuję za odwiedziny w Zaciszu i pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńAniu ja właśnie chciałabym tak żyć ale to nie na te czasy. teraz nic się nie opłaca zawsze jest ryzyko, czasem mam wrażenie że urodziłam się w nie w tych czasach co trzeba heheh :)Moje spojrzenie na świat jest dość romantyczne i pełne niepogodzenia się z otaczająca mnie współczesnością.
Usuńznalazłam ten zakątek.....
OdpowiedzUsuńzazdroszczę odwagi na całe życie :)
mieszkam w mieście... ale wiem, ze to nie jest moje miejsce na ziemi ... skończę też chyba na wsi :)
pozdraiwam i z przyjemnością będę zaglądała częściej.
dziękuje Moniu za odwiedziny i zapraszam częściej :) Warto dążyć do odnalezienia swojego miejsca na ziemi :)
OdpowiedzUsuń